Sequel gry
Big Nose The Caveman wydany rok później, czyli w 1992 roku. O tej grze nie mam już tak wiele do napisania, bo według mnie jest znacznie gorsza i znacznie prostsza. Po ukończeniu jedynki, w sobotę przysiadłem do dwójki. Rozgrywka nie była już tak przyjemna, otwarty świat i zbieranie kości mnie bardziej irytowało i jechałem na pałę chcąc jak najszybciej ukończyć każdy etap. Grę ukończyłem bez najmniejszego problemu i zdecydowanie jest to gra prostsza. Za dzieciaka chyba nawet większą miłością pałałem do tej gry i to chyba właśnie ze względu na przystępny poziom trudności. Nie pamiętam czy przeszedłem całą za dzieciaka, ale do 4 "świata" na pewno.
Fabuła ponownie jest tak abstrakcyjna, że podoba się dla mnie. Kości naszego Wielkiego Nochala zostają skradzione z banku kości przez prehistorycznego dinozaura. Gracz wyrusza w pogoń przez 5 światów aby odzyskać skradzione dobra. Tym razem poza maczugą ma on do dyspozycji prymitywną deskorolkę, bo doszliśmy już do etapu wynalezienia koła.
No i to tyle słowem wstępu. Jak wygląda sama rozgrywka - jest szybsza. Zdecydowanie szybsza, taki upośledzony Sonic. Świat jest otwarty i w każdym etapie jest do zebrania cała masa kości. Na końcu mamy podsumowanie ile było łącznie kości, ile ich zebraliśmy, a ile opuściliśmy. Ale ponieważ w przeciwieństwie do pierwowzoru za kości nie kupuje się żadnych power upów - miałem w nie wyjebane i jak najszybciej szukałem wyjścia z kurwidołka, czyli każdego etapu, a to nie jest wcale takie proste, bo trzeba trochę pokrążyć po etapie aby znaleźć wyjście ewakuacyjne, prawie jak w biedronce zajebanej paletami.
Zdecydowanie lepiej wygląda atak maczugą. Tutaj już nie jest wymagany perfekcyjny timing, a jadąc i machając pałą raczej zmiatamy wszystko co nam się nawinie. To największy plus. Nadal jesteśmy jednostrzałowcem, chyba że mamy kamienie, analogicznie jak w pierwowzorze. Do przebrnięcia 5 różnych światów, w każdym 4 levele co razem daje 20 plansz. Boss pojawia się tylko na końcu każdego świata, więc jest ich zaledwie 5szt. i wszystkie są dość banalne.
Muzyki w samej grze nie ma żadnej, a dźwięki są nieco prymitywne. Do jedynki nie ma startu i na tym zakończę.