Przyznam się... Ostatnio kupiłem pierwszą płytę audio od niepamiętnych czasów... I to jakoś tak bez przekonania, kręciłem się w Empiku, bo na kogoś czekałem i ujrzałem najnowszą płytę Tides From Nebula - ich czwartą z kolei. Wydana chyba w okresie maja, umknęła wcześniej mojej uwadze. No więc stwierdziłem, że kupię - znowu poczułem się jak w liceum, dobre uczucie.
TFN grają najbardziej "profesjonalny" post-rock w Polsce i jeden z najlepszych w całej Europie. Niezła wizytówka naszego kraju. Producentem drugiego ich albumu -
Earthshine (miałem go długo w avatarze) - był sam Zbigniew Preisner, więc był on dopieszczony w każdym calu. Później chłopaki wypuścili
Eternal Movement i trochę się zawiodłem, bo co prawda źle nie było, ale to nie to co poprzednie nagrania, w tym ich pierwsza
Aura. Trochę pojechali w dół i bałem się, że już z tego dołka się nie wygrzebią.
Safehaven, bo o tym albumie jest ten wątek, powraca jednak na poziom
Earthshine i stawia TFN w wysokiej czołówce najlepszych zespołów na naszym kontynencie grających taką właśnie muzykę. W każdym riffie czuć dopracowanie, profesjonalizm i zaangażowanie. Osiem piosenek tworzy świetną całość, którą najlepiej słucha się od początku do końca. Są co prawda lepsze i gorsze utwory, ale żaden nie odstaje na tyle, aby psuć tą świetną całość. Świetny materiał, warto było wydać te 4 dychy. ;)
Widziałem ich już trzy razy na żywo, ale mocno się już stęskniłem, więc gdy tylko będzie okazja, lecę się znowu przywitać.
Also polecam posłuchać z nowej płyty:
We are the mirror -
https://www.youtube.com/watch?v=W-JxoFyOfdgThe lifter (mają nawet klip) -
https://www.youtube.com/watch?v=6czLEggjJxoSafehaven -
https://www.youtube.com/watch?v=JXxligx_VBA