Mam za sobą coś, co myślałem że pójdzie w miarę łatwo, może nawet 1cc zrobię, ale gdzie... Karnov - ruski grubas ziejący ogniem był większym wyzwaniem niż myślałem. Zwłaszcza końcówka, wbrew pozorom ten zakichany smok nie jest taki łatwy, a jak się zginie, to zamiast tradycyjnego startu w połowie poziomu jesteś cofnięty do samego początku. Nie jest to tak frustrujące jak to czego doświadczałem w The Wing of Madoola ale wciąż nie daje spokoju. No i żeby zakończenie było podobne do tego arcade'owego, ale nie, jest tekst w stylu "Wygrałeś, a teraz p***l się!".
Nie, nie liczyłem kontynuacji. Szczerze to miałem nawet wyłączyć pod cholerę konsolę, ale jak doszedłem tak daleko, to szkoda marnować szansy.