Codemasters/Camerica - 1992 Bee 52 to dosyć ciekawa gra, w której wcielamy się w pszczołę z numerem seryjnym "52", przed którą niełatwe zadanie. Musimy dostarczać do naszego ula pyłek/nektar z pobliskich kwiatów i jednocześnie unikać całej plejady przeszkadzajek, a na dodatek pilnować bazy przed nieproszonymi wizytami gości w postaci mrówek, które mają ogromnego smaka na wygenerowany w ulu miodzio.
Koncept niby prosty... i w zasadzie tak jest. Gra również nie należy do skomplikowanych, ale to wcale nie oznacza, że jest łatwa w ogrywaniu. Tutaj szybko przekonamy się, że nasza dzielna pszczoła, mimo iż wyposażona w "karabin"
oraz żądło boże (przepraszam, że to powiedziałem), to jednak jest bardzo delykatna i jakikolwiek kontakt ze wszystkim co nastawione do nas wrogo (pająki, motylki, mrówki, szerszenie? i cała reszta robactwa) kończy się utratą cennego życia - jedynie woda tryskająca ze zraszaczay na wszystkie strony odpycha nas bez widocznych obrażeń, ale nie spotkałem nic innego. Pomogą jednak znajdźki ulepszające strzelanie bądź "smart bomby", które niszczą wszystko w obrębie ekranu.
Cóż więcej, gra jest kolorowa (jak przystało na tego developera) i ma znakomitą muzykę... ale niestety NIE podczas rozgrywki. Brak kontynuacji jest również cechą tego producenta.
Podsumowując, nie wiem co mnie w tej grze tak urzeka. Czy ten zabawny, karykaturalny wręcz wygląd pszczoły (gdyby nie te kolory to moża by ją pomylić z jakimś komarem cierpiącym na wytrzeszcz), czy może dość nietypowy i wciągający koncept, no bo w jakiej innej grze na NES/FC/Pegasus mamy możliwość polatać sobie owadem? Nie,
Insector X ztj
Queen Bee V się nie liczy
Ostatecznie, mimo mojej ogólnej antypatii do "mistrzów kodu", uważam, że ta gra jest całkiem spoko i można dać jej szansę.
A Wy, co myślicie?