Go! Benny
czyli
Czemu ja to sobie zrobilem cz. 3
Tym razem raczyłem się się shmupem od piratów z Tajwańskiego NTDEC. Na pierwszy rzut oka nie jest źle, o, mamy ładne menu, a po włączeniu gry widzimy znośną grafikę okraszoną prostą paralaksą w tle! Nie trzymając was długo w tajemnicy, nie jest to najgorszy piracki crap na jaki trafiłem, do "klasyków" gatunku pokroju Magic Carpet 1001 czy F-15 city war i ich poziomu to mu na szczęście daleko, ale po kolei.
Dostaliśmy, jak się przypadkiem dowiedziałem, niemal stylistycznego klona amigowej Apydii, wydanej w tym samym roku. Ze względu na brak dokładnej daty premiery Benka nie mogę stwierdzić, czy to jawna inspiracja, czy przypadkowa zbieżność, ale... w sumie bez znaczenia.
Gra to dosyć prosty shmup. Latamy pszczółką, strzelamy, power upami podbijamy żyćka, szybkość i broń. Jedyne power-upy to rozdwojenie i rozczworzenie strzału, a zgon to spadek power upów do zera. Koniec żyć to continue od początku poziomu. Koniec continue to gramy od zera. O ile paralaksa zwiastuje prawdopodobnie wysoki poziom techniczny gry - to to tylko złudzenie. 6 poziomów to jednorodne, powoli przesuwające się tło i wpadające po kolei fale przeciwników. Bardzo powtarzalnych przeciwników. A pomiędzy każdą falą długa przerwa, żeby oczyścić ekran i nie programować migania duszków. Rodzajów przeciwników jest niewielu, co poziom wpada jeden nowy, do tego po bossie na poziom... aha, o ile poziom grafiki jest ogólnie znośny, to bossowie mają animacje poklatkową, a do tego hitboxy ich strzałów wołają o pomstę do nieba...
Gra jest generalnie prosta, o wiele prostsza niż średnia na konsoli, ale przejście zajęło mi o kilka podejść za dużo... w ostatnim poziomie robi się gęsto od ślimaków, mrówek, pasikoników i much na naszej drodze i zacząłem regularnie ginąć. Co gorsza, nie wiedziałem od czego. Jakby paru pociskom starczyło mocy procesora, a nie miejsca na grafiki... raz czy drugi wyczaiłem tylko przeciwników wylatujących zza mapy, jak leciałem blisko podłogi. No ale na środku też zdejmowało mnie nic. Uch.
Gra potrafi bawić, jak to znośny shmup. A, z rzeczy fajnych, podobał mi się algorytm naprowadzania pocisków od mrówek. I spadanie zabitych przeciwników, niemal jak w Spartan X 2.
Następnym razem, sięgając po pirata, pogram w coś gorszego.
5/10