(...) bardzo lubię Panic Restaurant! Jest kilka powodów. Pierwszy to scena umierania, dla której warto nabyć karta czy kupić konsolę
Kurde, ale to jest dobrze napisane! W ogóle, cały akapit dotyczący momentu utraty życia do mnie przemówił. Aż chyba kupię z dwie konsole.
Panic Restaurant to także jedna z moich ulubionych gier. Poprzez sentyment, który do niej dzierżę oraz poprzez uroczy klimat tej produkcji. Fakt - jest łatwa, jest krótka, ale jest również tak pozytywna, że nie sposób nie polubić kucharza. Uroczy grubas, z typową dla Taito pocieszną animacją (patrz: Power Blazer).
Label wersji NES rzeczywiście jest nieco psychodeliczny. Nawet bardzo. Mi najbardziej spodobał się obrazek z wersji na Pegasusa, którą miałem za dzieciaka, a który możecie podziwiać screen poniżej. Zdecydowanie przebija nawet ten famicomowy, a to już duży wyczyn (chociaż w tym przypadku japońscy artyści nie postarali się zbytnio).
(http://i1376.photobucket.com/albums/ah21/dafczynsky/cookhouse_zpsdjtadq8i.jpg)
Jako cukierek na koniec dodam, że są dwie wersje - japońska i resztoświatowa, jak zaznaczyłem w temacie. Jakie znacie różnice pomiędzy obiema?
Wersja japońska jest o dziwo bardziej przystępna dla gracza. Np. zdobycie lizaka, w wersji NES uzupełniało jedynie energię na maksa, natomiast w Wanpaku oprócz całkowitej regeneracji, dodaje także dodatkowy punkt energii (serduszko), przez co jest dużo łatwiej pokonywać kolejne pomieszczenia restauracji.
Mam do Was pytanie - co to według Was przedstawia, czym jest ten przeciwnik? Rozkminialiśmy kiedyś temat z MWK i wnioski były następujące: albo są to frytki z McD, albo pojemniczek z wykałaczkami. A co Wy powiecie?
(http://www.contrabanda.eu/upload/hosting/cotoje.jpg)