Ładnych parę lat temu natknąłem się w necie na tą grę. Jest to pierwszy sequel dla oryginalnego SMB - wydany jeszcze przed Lost Levels. Produkcja jest "special" pod wieloma względami - nie została napisana przez Nintendo, ale Hudson Soft na licencji, ponadto wydano ją nie na Famicoma, ale komputery PC-88 i Sharp X1, które moim skromnym zdaniem nienajlepiej radzą sobie z dynamicznymi platformówkami.
Grafika oczom przyzwyczajonym do NES-a może wydawać się słaba, ale biorąc pod uwagę możliwości platform, na jakie tytuł został wydany, stwierdzam, że panowie z Hudson odwalili kawał dobrej roboty. Mimo ograniczonej palety kolorów, grafika dość wiernie odwzorowuje NES-owe Super Mario, natomiast niektórych drażnić może jaskrawość kolorów w wersji X1, choć to właśnie ta wersja prezentuje się znacznie lepiej. W SMBS widok nie przewija się dalej - zamiast tego grę przechodzimy ekran po ekranie, jak w pierwszej Zeldzie. Na Sharp X1 przewijanie to zachodzi w płynny sposób, jak w wyżej wymienionej Zeldzie, zaś na PC-8801 widok po prostu znika na chwilę, by po chwili pokazać następną sekcję planszy, co znacząco utrudnia grę, gdyż nie wiemy, czego się spodziewać.
Przejście "Special" jest CHOLERNIE trudnym wyzwaniem. Fizyka została zmieniona w taki sposób, że precyzyjne skoki stanowią nie lada wyzwanie. Mario dosyć długo zwalnia podczas zatrzymywania się po biegu, co powoduje efekt "ślizgania się". Ilość przeciwników na ekranie ma istotny wpływ na szybkość gry, lagi zachodzą dosyć często, kiedy na ekranie jest więcej niż 3 przeciwników, a i tych są tu nowe rodzaje - m. in. kraby, sople i muchy z Mario Bros. czy beczki z Donkey Konga. Z kolei walka z Bowserem to istna mordęga - porusza się szybciej i skacze jakby przedawkował mefedron.
Poziomy w SMBS są nieco dłuższe i bardziej rozbudowane niż w oryginale. Mamy np. strefy bonusowe w "zamkowych" levelach(x-4), poziomy, w których zaczynamy pod wodą, by w połowie drogi wyjść na ląd. Nie znajdziemy tu też warp zone'ów - trzeba przejść wszystkie 32 levele po kolei. Dizajn plansz jest częściowo zainspirowany pierwszym SMB. Nie zabrakło nowinek, jak np. konieczność zawalenia jednej platformy, by w innym miejscu pojawiła się inna, która umożliwi nam przejście dalej. Wiele etapów zmusza nas do wykonywania skoków ze szwajcarską precyzją, na przykład w ostatnim świecie jest kilka miejsc, gdzie należy wykonać skok z rozbiegu DOKŁADNIE z ostatniego piksela, na którym Mario może stać - nie muszę chyba mówić, jak trudne wyzwanie to stanowi.
W "Specjalnym Marianie" nie zabrakło też bugów i niedopatrzeń. Mamy znany z SMB bug z nieskończonymi 1-upami zdobywanymi poprzez odbijanie skorupy od ściany - tutaj jest dużo łatwiejszy i można go wykonać już na pierwszym etapie. Z tych mniej przyjemnych niedopatrzeń - możemy utknąć w niewidzialnym bloku, jeżeli zdepczemy przeciwnika znajdując się w tym samym miejscu co nieodkryty blok, a w 4-3 jest fasola, która prowadzi nas do bonusa, z którego nie można w żaden sposób wyjść. Detekcja kolizji również lubi płatać figle - czasami możemy przejść przez wirujący ogień bez żadnych obrażeń.
Największym mankamentem gry jest moim zdaniem muzyka, choć jest to, jak mniemam, wina sprzętu, na jaki została zaprojektowana. W wersji X-1 jest ona kompletnie zdesynchronizowana, zwalnia i przyspiesza nieustannie, co sprawia że nie sposób grać z włączonym dźwiękiem. Nieco lepiej jest na PC-88, choć i tak dźwięk nie dorasta do pięt wersji NES-owej. Moje uszy po prostu nie trawią tych dźwięków.
Podsumowując, uważam, że mimo wszystkich mankamentów tej produkcji, Hudson wykonał kawał dobrej roboty tworząc SMB Special na platformy, jak już wspomniałem, nienajlepsze dla tego typu gier. Na pewno nie poleciłbym tej gry graczom o słabych nerwach ze względu na niesamowicie wysoki poziom trudności. Natomiast tym, którzy lubią hardcorowe wyzwania gorąco polecam przejście Specjala. Satysfakcja gwarantowana - ja obecnie katuję niemiłosiernie
A tyle mi zajęło pierwsze przejście: