Gargoyle Quest II
Ośmiobitowy świat widziany z góry, samotny bohater przemierzający go wzdłuż i wszerz, sterczący na polu przeciwnicy czekający na wyzwanie, budynki rozrastające się po wejściu do środka… Czy tylko mi przypomina to Pokemony?
Antyfanów uspokajam - na tym podobieństwa się kończą. Gargoyle’s Quest II to „tylko” platformer z naleciałościami dżej erpega. Wcielamy się w nim w gargulca Firebanda, późniejszego antybohatera Ghost’n’Goblins, który to aktualnie ratuje Świat Upiorów przed inwazją sił obcych, masonerii i komórek rakotwórczych ze Świata Mroku. Głównym elementem odróżniającym tę produkcję od tworów podobnych jest możliwość samodzielnego zwiedzania krainy ojczystej podopiecznego. I ten element nieco zawodzi.
Do dyspozycji oddano nam tunelowy, skrajnie liniowy świat, w którym wykonywanie zadań odbywa się poprzez gadanie z każdym o wszystkim i używanie przedmiotów w miejscach wskazanych palcem, a rozwój postaci jest stuprocentowo podporządkowany fabule. Dialogi nie wybijają się ponad standardy tamtych czasów, a momentów, w których dano mi możliwość skromnego wyboru, naliczyłem całe 2!
Szczęśliwie można to potraktować jako nietrafiony dodatek do sześciopaku, bo podstawa, czyli platformowe potyczki, sprawdza się znakomicie. Na obserwowanych z boku planszach biegamy, skaczemy, zbieramy znajdźki, przedzieramy się przez przeszkody oraz plujemy we wrogów z czara. Raz na jakiś czas, nie widząc podłogi, musimy wykonać skok wiary, lecz na przekór frustracji nasz wojownik skrzydła to ma nie od parady, a i ścian chwyta się jak wiewióra.
Od strony estetycznej niewiele można zarzucić. Mapa świata składa się z powtarzalnych, acz czytelnych elementów. Sekcje zręcznościowe oferują ciekawie zaprojektowane i wystylizowane lokacje, na których błyszczą dopracowane sprite’y i płynne animacje, bez cienia wątpliwości jedne z najlepszych na NESie. Niestety, odbywa się to kosztem przycięć i spadków tempa , nawet przy nieznacznym zatłoczeniu ekranu. Muzyka nie psuje wrażenia, a efekty dźwiękowe pomagają w orientacji i nie irytują nawet przy dużej częstotliwości.
Gra niestety kończy się zbyt szybko. Wpływa na to zarówno możliwość użycia hasła w celu kontynuowania rozgrywki, jak i niewygórowany poziom trudności. Zdarzają się bardziej problematyczne momenty, ale znaczną część gry przechodzi się z marszu, labirynt luster zamiast użycia kartki i ołówka wymaga tylko włażenia gdzie popadnie, a końcowi bossowie to jakiś żart chyba.
Dużo narzekałem, ale głównie na detale. Podstawy rozgrywki są solidne, mechanizmy walki dopracowane, a przechodzenie kolejnych pomieszczeń jest przyjemne i motywuje do poznawania dalszych składowych płytkiej fabuły. Sympatyczna produkcja godna polecenia, ot i tyle!
7/10
Sorry but you are not allowed to view spoiler contents.