Ja tak jak Ćwirek należę do "Sunsoft Bass Club", fantastyczna ścieżka dźwiękowa, być może top 10 na NES, nie ma słabych momentów, miodzio.
Próbowałem przejść na zlocie, projektanci poziomów mieli fioła na punkcie ruchomych platform, przepaści, kolców, innych dziwactw. Po dziesiątkach użytych kontynuacji na poziomie 5-1 odpuściłem, zero zabawy tylko frustracja. Nawet dotarłem do bossa i padłem, SERIO PO NIM TO BYŁ KONIEC GRY?! Dlaczego nie przeczytałem tego tematu przy zlotem, już bym wymęczył tytuł, eh... a tak niesmak przez cały zlot że nieukończone.
Trudno ocenić jak ten Gremlin skacze, albo za daleko, albo za blisko, albo coś innego... poświęciłem na grę dwie godziny, zatem powinienem mieć jakieś podstawowe pojęcie jak to działa ale nie - byłem zażenowany robieniem taki samych błędów jak na poziomie 1-1.
Graficznie schludnie, jest oddana skala elementów, momenty naprawdę dużej szczegółowości typu biurka, krzesła i wszelkie badziewie wokół nich. Mnie przekonuje. Do tego cutscenki, z animacjami (!), trochę w stylu teatralnym jak u Tecmo (Ninja Ryukenden). Emocje przekazane bez słów, wiadomo co jest co, jeszcze większy szacun niż za grafikę podczas rozgrywki.
Problem z nowymi brońmi po pokonaniu bossów jest taki, że jak już dostaje się lepsze bronie, to przeciwnicy nie są już takim problemem, wrogiem #1 jest projekt poziomów... Atakowanie wrogów odbieram jako męczące, niszczenie ich to przykry obowiązek a nie mięsista akcja.
Jak dla mnie ta gra bardziej powinna być action niż platformer. Oglądać jak ktoś gra (i słuchać przy tym soundtracku) to przyjemność. Grać - już nie przyjemność jak dla mnie.
EDIT: będzie że się czepiam ale ten typ grafiki to top-down, rzut izometryczny to jest na przykład w grze The Immortal czy Snake Rattle 'n' Roll.