Przeszedłem grę. Mimo, że na co dzień nie grywam w takie "symulatory chodzenia", to ta gra mnie kupiła. Tego chodzenia nie ma tak wiele - mapa składa się z kilku plansz z o rozmiarze około 3-4 ekranów i trochę więcej wnętrz budynków, więc łażenie po własnych śladach nie zabija. Do tego w przeciwieństwie do przodówek z epoki nie mamy ściany tekstu ani używania wszystkiego na wszystkim - generalnie, interakcje napędzają historię, którą przyjemnie się śledzi.Sama akcja nie jest zbyt trudna, chociaż, zginąć się da, ale... no właśnie, takie sytuacje tylko służą autorom jako okazja, żeby puścić do gracza oczko. Nawiązań do kultury nerdowskiej, hackerskiej (tej prawdziwej), bieżącej czy dawnej jest tu zresztą sporo, od srogo przerysowanych kwestii po subtelne puszczanie oczka. I to służy, bo gdyby poszli z fabułą w powagę i realizm, to bym tego tytułu chyba nie zdzierżył. A o czym fabuła to nie zdradzę, sami się bawcie :)Technikalia są ok. Grafika jest przynajmniej dobra, a przy przerywnikach animowanych nawet bardzo dobra, poziom Ninja Gaidena myślę. Muzyka jakoś nie zapadła mi w pamięć, ale jeszcze wczoraj, pamiętam, robiła klimat.
Gra nie potrzebowała zbiórki, bo była wspierana przez holenderskie ośrodki publiczne i pozarządowe.
A, aha. O grze sobie przypomniałem podczas robienia porządków na dysku na kompie. Nie wiem, ile ROM przeleżał i dojrzewał jak dobre konserwy, ale wniosek jest jeden - przejrzyjcie swoje kompy.Może wy też znajdziecie tam przesyłkę od DynCorp...