Już śpieszę chłopaki z wyjaśnieniami. Jamę urządzam w zasadzie odkąd tylko wprowadziłem się tj od 2017 roku. W zasadzie to jedna z dwóch piwnic. Druga jest żony i leżą w niej pyrki, słoiki i cała rzesza przedmiotów niekoniecznie potrzebnych przez cały rok w domu. Tak się akurat składa, że dla mieszkań o takiej powierzchni jak moja (tj. 74,5 m2) przysługują dwie piwnice i był to jeden z wielu atutów które przyczyniły się do kupna mieszkania. Swoją drogą z tą piwnicą wiąże się większa historia, bo znajdowała się w niej kiedyś palarnia substancji psychoaktywnych i schodziło się do niej pół osiedla (cytuję jednego z moich kumpli mieszkających wówczas w okolicy "no w tej piwnicy to tylko wiadro stało na środku") - większość ówczesnych bywalców pozostawiła na drzwiach swoje inicjały toteż z racji sentymentu pozostawiłem te drzwi takie jakie pamiętam jeszcze z wczesnych lat 2000.
Ja już przed zakupem mieszkania wiedziałem na co przeznaczona zostanie jedna z piwnic, toteż pierwszą rzeczą jaką zrobiłem zaraz po zakupie, było zgłoszenie naszemu osiedlowemu elektrykowi potrzebę zamontowania licznika. Także odpowiadając na pierwsze pytanie, prąd jest pobierany zupełnie legalnie. Poza tym każdemu mieszkańcowi należy się jedno przyłącze prądu do oświetlenia zupełnie za darmo. Piwnica znajduje się na tyle głęboko i oddzielona wieloma ściankami działowymi, że do klatki schodowej nie dochodzą w zasadzie żadne dźwięki. Poza tym, mam bardzo przyjaznych i porządnych sąsiadów i nie miałem jak na razie żadnych z nimi ścięć na punkcie zbyt głośnego zachowania.
Co do tego co dodał Gargi to rzeczywiście. Z racji tego iż mieszkanie jest wspólnotowe i swego czasu odbywały się w jednej z piwnic próby (a jakże zespołu weselnego, którego perkusistą był, a jakże hydraulik wspólnotowy) toteż ów hydraulik postanowił dla zespołu stworzyć udogodnienie w postaci kibelka w piwnicy, z którego korzyści czerpię również ja.