Ciekawe są te bonusy (np. kret wykopujący się z piaskownicy) kiedy osiągniemy określoną odległość np. 6m 66 cm
Co tam jeszcze było? Kojarzę jakiegoś ufoka czy coś jak zaliczyliśmy trzy próby skoku wzwyż. Spodki, ptaki w rzutkach. Jabłko w łucznictwie. Konami dobre było w takich smaczkach, amerykańce mówią na to "bells and whistles"
Z Pegasusem to jest taki motyw że często trafiano na Track & Field (przynajmniej ja tak miałem)- osiem dyscyplin razem i można było wybrać od której chce się zacząć albo na składance różne pozycje w menu to różne sporty były. Na Famicomie było tak, że dyscypliny 1-4 były na kartridżu Hyper Olympic, 5 - 8 na kartridżu Hyper Sports (trzymając się Pegasusowej / NESowej nomenklatury) a dodatkowo trzeba zawsze było zaczynać odpowiednio od biegu na sto metrów albo rzutek.
Dobrze się bawiłem testując różniste pady który ma najszybsze turbo. Wtedy osiem sekund (czy tam nawet siedem z hakiem) na setkę to była kaszka z mleczkiem heh. Albo w trójskoku trzecie odbicie już z początku piaskownicy
.
Straszny smutek powodowało spudłowanie w rzutkach bo od razu wypadałem z rytmu; do dziś tak mam.
Zawsze trzymałem kciuki żeby wylosowało mi jak najlżejszy wiatr w łucznictwie bo miałem problemy z kompensacją jego efektów. Ta radość jak wchodził kąt 4,76 / 5,00 a w rezultacie sześćsetki! Zestrzelenie jabłka to było święto!
Szkoda że gra robiła się niemożliwa w pewnym momencie, którejś wysokości w skoku wzwyż nie dało się (nie umiałem) zaliczyć.
Świetny tytuł na kanapowy multiplayer, który zyskuje jeszcze więcej będąc ogrywanym za pomocą Hyper Shotów - kontrolerów dołączanych do japońskiego wydania Hyper Olympic.