Przejszłem Heli Heroes.Marzenie dzieciństwa się spełniło. Jestem zadowolony.
Jest to tzw. euroshmup w całej okazałości. Nie ma tam uników co do piksela, jest ściana ognia, którego cześć musimy przyjąć na pancerz. Nie ma robotów, gundamów, słodkookich dziewczynek i innych absurdalnych klimatów, jest wojsko i walka ze złymi terrorystami jak w kinie akcji. Zamiast 20-minut wyszlifowanych do maksimum, mamy w sumie kilka godzin latania, strzelania po niemal 30 poziomach. Zamiast udziwnionej matrycy punktacji, mamy punkty za rozwałkę i bonus na koniec za skuteczność. System broni jakby bardzo normalny, ulepszane działka, które tracą na żwawości, jak za długo strzelamy, 4 rodzaje broni dodatkowych i bombę atomową :>
Nie znaczy to, że gra jest zupelnie płytka. Ok, nie trzeba tu może rozbijać mechaniki na części pierwsze, żeby wyjść poza samouczek, ale odpowiednie manewrowanie brońmi czy uniki mają znaczenie. Których wrogów zniszczymy za pierwszym przelotem, których na później? Tak, tu mamy mapy w 3d w których lecimy po jednym ze sznurków, a niezabici przeciwnicy walą w plecy i kręcimy kolejne kółka czyszcząc mapę. no i flary, skutecznie odciągające wrogie rakiety, o ile nie polecimy powrotem własnym śladem.
Ok, nie wszystko jest super. Fabuła do kosza. Walki z bossami to żart, trochę większy przeciwnik, co się kręci jak smród po gaciach. Poziomom też brakuje czegoś charakterystycznego. Ot, lecimy i siejemy zniszczenie.
Ale jest to zniszczenie mega przyjemne. BUM!