Oto jest i on! Chłop ze swoim tekstem o
U∙four∙ii. Czaił się, czekał, ale w końcu wypełnił tę forumową pustkę swoim wpisem.
U∙four∙ia: the Saga - jaka jest - każdy widzi. Gatunek, jako rzecze Wikipedia, to action-adventure / metroidvania. Wszystko się zgadza, tak właśnie opisałbym tę produkcję. Wędrujemy po mapie, szukamy przedmiotów, otwieramy zamknięte przejścia, zdobywamy expa, rozwiązujemy zagadki, walczymy - dobrze się bawimy. W jakim celu tyle wysiłku? Aby uratować naszą paczkę dziwaków. Jako rzecze instrukcja:
"Dawno temu, w nieznanym nam czasie, istniał świat zwany Ufourią. Został tak nazwany, ponieważ tylko cztery różne gatunki zamieszkiwały jego mnogość wspaniałych krain. Wszystkie stworzenia z Ufourii żyły razem w pokoju i harmonii.
Pewnego dnia czwórka przyjaciół: Bop-Louie, Freeon-Leon, Shades i Gil wyruszyli na przygodę. Natknęli się na coś, co wyglądało na gigantyczny krater. Aby przyjrzeć się bliżej, podeszli do krawędzi i spojrzeli w dół, gdzie zobaczyli błyszczący przedmiot, który wyglądał jak kryształ. Wszyscy oprócz Bopa chcieli sięgnąć w dół i go złapać. Bop wiedział, że zbliżanie się tak blisko krawędzi jest zbyt niebezpieczne, więc stanął bezpiecznie z boku. Nagle ziemia pod jego przyjaciółmi ustąpiła i spadli oni prosto w ciemność.
Zaniepokojony losem swoich przyjaciół, Bop-Louie ostrożnie schodzi do krateru i znajduje się w dziwnym i nieznanym świecie, a jego kolegów nigdzie nie widać. Przyjaciele wpadli w ukryte pułapki, przez co stracili swoją pamięć...".Tak to wszystko wygląda i w tym właśnie momencie zaczynamy naszą rozgrywkę. Świat gry jest bardzo interesujący - kolorowy, zamieszkały przez różne dziwne kreatury. Niektóre chcą nam przeszkodzić, inne starają się nam pomóc. Jak na możliwości tej konsoli i rok 1991, wszystko wygląda i pracuje tu w sposób przynajmniej poprawny. Nasza postać posiada trzy sposoby ataku - skok na łeb przeciwnika, rzut kamieniem (z oczami) w łeb przeciwnika, albo atak specjalny, który poznamy w dalszej części gry. Jedynie pierwszy z tych sposobów daje nam możliwość wygenerowania się z oponenta power-upa, dającego doładowanie punktów energii. No i jest zresztą najwygodniejszy i najbardziej praktyczny ze wszystkich.
W razie postępowania naszej przygody, nauczymy Bopa paru nowych umiejętności, zyskamy możliwość podglądu mapy, uzyskania passworda, a także znajdziemy naszych towarzyszy podróży. Dane nam będzie zebrać całą paczkę bohaterów, którzy również są grywalnymi postaciami. W dodatku bardzo dobrze się uzupełniają - jeden umie daleko skakać, inny chodzić po lodzie, a jeszcze inny nurkować. Razem macie wszystko, co potrzeba do przemierzenia całej krainy gry.
Postacie wyglądają świetnie, są świetnie animowane i są zrobione w sposób "z jajem". Polecam chociażby wypróbować chodzenie z przykucem każdym z bohaterów - śmiechu warte.
Grafika jest bardzo przejrzysta, kolorowa i przyjazna. Wystarczy spojrzeć na screeny i wiemy już o niej wszystko. Podoba mi się zminimalizowanie do maksimum informacji na ekranie gry. Widać jedynie punkty energii, reszta statów znajduje się pod selectem. W praktyce sprawdza się to wyśmienicie. Muzyka również wywiązuje się bardzo dobrze. Każdy typ krainy w grze posiada własny motyw muzyczny, a ponieważ poruszamy się sporo i często jesteśmy gdzie indziej - jest to wszystko dobrze zróżnicowane. Nie męczy, nie przeszkadza - po prostu leci i robi nam dobrze. Sunsoft zrobił to wszystko z godnym tego producenta wyczuciem.
Lubię tego typu metroidvanie. Zagadki są tu bowiem dobrze zbalansowane, poziom trudności wyważony, bossowie fajni i niewkurzający. Może nawet trochę za łatwi, bowiem także ten ostatni nie robi większego dymu, Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek miał z nim jakiś problem. Chociaż nie ukrywam - trochę czasu trzeba mu poświęcić. Mogą denerwować jedynie dwa momenty, gdy twórcy pojechali po bandzie i dali ekstremalny poziom trudności w kategorii "skakanie po platformach z ograniczeniem czasowym". Chociaż z tego co pamiętam, jedna z takich dróg prowadzi jedynie do bonusa, nie jest obowiązkiem, więc może nawet nie ma tematu.
Gra nigdy nie została wydana w USA, co strasznie odbiło się na jej popularności. Jest jedną z tych, których raczej nie znałeś ze swojego dzieciństwa. Nawet dzisiaj nie tak łatwo znaleźć gdzieś egzemplarz z
U∙four∙ią /
Hebereke, dlatego ja swój trzymam na jedwabnej poduszce i codziennie odkurzam.
No właśnie - warto poświęcić jeszcze chwilkę oryginalnej, japońskiej wersji gry, czyli
Hebereke właśnie. Jest trochę kosmetycznych różnic, aczkolwiek rozgrywka pozostaje na PALu niezmieniona. Zmieniono głównie wygląd dwóch postaci i imiona wszystkich z nich. Ptaki nie robią już na nas kupy, jeno zrzucają 16-tonowe ciężary, zmienił się titlescreen gry, no i oczywiście parę tekstów w dialogach, jak to zawsze przy przenosinach bywa. Chyba tyle.
Dla mnie jest to gra niemal idealna. W samej rozgrywce - poza wymienionymi wyżej dwoma sytuacjami - niewiele bym tu już pozmieniał, nawet gdybym miał się nad tym dobrze zastanowić. Mimo drobnych rys - to Sunsoft w swojej szczytowej formie, przykład książkowej metroidvanii. Ocena maksymalna.
Screeny zabrane z mobygames.