Track & Field II / Konamic Sports in Seoul
*

Offline żur0

  • Administrator
  • *****
  • 960
  • Piszcie posty Kamraci Pegasusa!
    • Contrabanda. O Retro. Po Bandzie.
Track & Field II / Konamic Sports in Seoul
« dnia: Grudnia 09, 2021, 14:21:07 »

Track & Field II / Konamic Sports in Seoul [Konami, 1988]

Od dzieciństwa z dużą niecierpliwością oczekuję Igrzysk Olimpijskich - zarówno tych letnich jak i zimowych. Jest to czas, w którym trochę zapominam o innych rzeczach i w oddaję się śledzeniu sportowej rywalizacji. Czasami zdarza mi się oglądać mało popularne dyscypliny jak wioślarstwo, kajakarstwo czy szermierka, i bywam zaskoczony jak wiele emocji potrafią one dostarczyć nawet niezaznajomionemu z tematem widzowi.

Ten krótki wstęp dotyczący kibicowskiej otoczki igrzysk jest przyczynkiem do podzielenia się z Wami krótką recenzją gry Track & Field II znanej w Japonii pod tytułem Konamic Sports in Seoul.

Cart z grą (dokładnie japońską wersją) był jednym z moich skarbów lat 90. Udało mi się go nabyć na jakimś puławskim straganie i mogę tylko wspominać moją radość, kiedy zorientowałem się, że ustrzeliłem małą perełkę gier sportowych za jedyne 15 zł. Nie miał on co prawda tego minimalistycznego labela znanego z innego tematu z naszego forum:


 ale korespondował zdecydowanie z tematyką gry.

Dziś ubolewam mocno nad tym, że pożyczyłem ten cart i nigdy nie powrócił do mnie. Złamałem wtedy zasadę “niewypożyczalności”, którą stosowałem do kilku gier ze swojej kolekcji za co słono zapłaciłem tracąc ten sentymentalny cart.

Powróćmy do analizy Track & Field II, która przenosi nas do roku 1988 i Igrzysk Olimpijskich w Seulu.

Po uruchomieniu gry widzimy ekran startowy i logo gry, które w w wersji angielskiej zostało ubrane w barwy narodowe USA. Po wciśnięciu start pojawiają się trzy opcje:
  • training mode
  • olympic mode
  • versus mode
W menu wyboru trybu wykorzystano płonący znicz olimpijski jako kursor co dodaje odpowiedniego klimatu. Nie będę analizował opcji treningowych oraz versus, skupię się nad głównym trybem dla pojedynczego gracza.

Przed rozpoczęciem gry musimy wybrać kraj, który będziemy reprezentować igrzysk. Do naszej dyspozycji oddano dziesięć reprezentacji:
  • ZSRR
  • Niemcy
  • Wielka Brytania
  • Francja
  • Korea
  • Chiny
  • Kanada
  • Kenia
  • Japonia
Po wybraniu reprezentacji widzimy scenę, która mocno wryła mi się w pamięć swoim rozmachem: obserwujemy lotnisko, gdzie do lądowania podchodzi samolot z naszymi sportowcami. Po chwili, w akompaniamencie dynamicznej muzyki na pierwszy plan wjeżdża ogromny samolot, podjeżdżają schody i otwierają się drzwi. Niewielka postać macha do nas z otwartego włazu maszyny okraszonej nazwą Konami. Czyli jesteśmy już w Seulu, czas na stadion!

W pierwszej kolejności przenosimy się tam jednak nie by rywalizować, ale by godnie zaprezentować się  podczas ceremonii otwarcia igrzysk. Na wielkim telebimie widzimy maszerujących  po płycie stadionu sportowców. Najpierw idą panie, potem panowie. Wszyscy energicznie pozdrawiają obserwującą ich publiczność. Po oficjalnym otwarciu czas przejść do rywalizacji.

Codziennie uczestniczymy w trzech konkurencjach. Początkowo są to sesje kwalifikacyjne, w których zawsze musimy uzyskać określone minimum, inaczej odpadamy z dalszej rywalizacji. Zaczynamy od szermierki. Sześć minut, dwóch zawodników na planszy. Następną dyscypliną jest trójskok. Tutaj niezwykle ważny jest szybki rozbieg i dobranie odpowiedniej trajektorii lotu w każdym składowym skoku. Ostatnia konkurencja dnia to pływanie. Tu musimy skupić się na odpowiednim dozowaniu tlenu dla naszego zawodnika oraz rozłożeniu sił.


Po każdym dniu otrzymujemy komunikaty z aren sportowych w notatce korespondenta gazety "Konami Press".

Drugi dzień kwalifikacji to skoki do wody, strzelanie oraz rzut młotem. Do tej pory nie za dobrze rozumiem jak rzuca się młotem (zawsze na jakimś farcie udawało mi się uzyskać określoną odległość, chyba dzięki jakiemuś tam już teraz dobrze opisanemu bugowi). Jeśli chodzi o strzelanie to podobnie jak w pierwszej części gry jest nadzwyczaj satysfakcjonujące.


W kolejnym dniu gościmy na macie teakwondo, stajemy na rozbiegu do skoku o tyczce mężczyzn, a na koniec odwiedzamy akweny kajakarskie. Trzeba powiedzieć, że ostatnia z wymienionych dyscyplin wydaje się być najtrudniejszą - pokonanie całej trasy pamiętając o odpowiednich bramkach, a jednocześnie walcząc z prądem górskiej rzeki może przysporzyć sporo problemów.


Ostatni dzień kwalifikacji to strzelanie z łuku, bieg z przeszkodami i gimnastyka mężczyzn. W strzelaniu z łuku musimy pamiętać o warunkach wietrznych. W gimnastyce, podobnie jak w skokach z wieży do wody, liczą się oceny sędziów. Tylko od nas zależy jakim programem spróbujemy wkupić się w łaski jury.


Mogę zdradzić, że co pewien czas będziemy mogli wziąć udział w jeszcze dwóch dodatkowych dyscyplinach pokazowych. Konkurencje te są różne dla wersji japońskiej i zachodniej, a jedna z nich jest… bardzo dziwna i nie umiem doszukać się w niej związku z tematyką gry. Nie będę mówił o jakie dyscypliny chodzi, niech to będzie niespodzianka dla tych, którzy jeszcze nie grali w Track & Field II.

Po zmaganiach eliminacyjnych czekają nas finały, gdzie będziemy rywalizować już bezpośrednio o medale.

Chciałbym zwrócić uwagę na techniczne dopracowanie poszczególnych dyscyplin. Każda z nich ma oddzielną specyfikę, inne parametry i do każdej musimy dobrać unikalną strategię. Rozpracowywanie następujących po sobie konkurencji jest z pewnością jednym z podstawowych wyzwań tego tytułu.

Przejdźmy do kwestii graficznych. Uważam, że Track & Field II oferuje graczom naprawdę ciekawą szatę graficzną mając na uwadze rok wydania gry (1988). Postaci są duże i wyraźne. Zadbano również o odpowiednie poruszanie się sportowców oraz nadanie im ruchów charakterystycznych dla poszczególnych dyscyplin, dodano także gestykulacje skorelowane z wynikiem rywalizacji: rozczarowanie i radość.


Na uwagę zasługuje dobre odwzorowanie otoczenia. Areny zmagań są bardzo przejrzyste, można powiedzieć nawet, że proste i nieco surowe w swojej formie. Przy całej ich prostocie znajdziemy w nich także małe smaczki związane z detalami takimi jak stoliki sędziowskie itp.

Naszej uwadze nie powinien umknąć również fakt wyraźnego rozróżnienia miejsc poszczególnych dyscyplin. Wiemy kiedy jesteśmy w hali (szermierka), kiedy na stadionie (dyscypliny lekkoatletyczne), a kiedy na otwartym terenie (strzelanie, łucznictwo). Wszystko to jest spójne w kwestii designu i kolorów. Na arenach zmagań towarzyszą nam wszechobecni kibice. Co ciekawe zachowano tutaj efekt skali kamery telewizyjnej - dużo bardziej wyraźni są oni w hali, mniej na otwartym stadionie.


Grze Konami nie brakuje również niewielkich wodotrysków w postaci efektu ograniczonej paralaxy w konkurencji strzelania. Na plus ocenić trzeba również custcenki, których może nie jest zbyt dużo, ale robią odpowiednie wrażenie (min. kultowa maszyna do pisania z tlącymi się papierosem).

Przejdźmy do udźwiękowienia. W kwestii muzyki nie można powiedzieć że jest to jakieś wielkie dzieło Konami - na pewno jeśli chodzi o różnorodność. Podczas naszych zmagań sportowych towarzyszą nam cztery motywy przewodnie, które dzięki swojej dynamice stanowią “nieprzeszkadzające” tło rozgrywki. Mogło być dużo lepiej jeśli zdecydowano by się na dodanie oddzielnych utworów dla każdej dyscypliny, ale powiedzmy, że to co nam przygrywa jest akceptowalne i przynajmniej nie irytuje. Warto natomiast zwrócić uwagę na to, że każda reprezentacja ma swój 10-sekundowy motyw muzyczny (ala hymn) inspirowany danym krajem, który jest odgrywany przed każdą konkurencją.

Lepiej sprawa ma się jeśli chodzi o efekty dźwiękowe. Bardzo dobrze brzmi odwzorowanie wszelkich dźwięków towarzyszących poszczególnym dyscyplinom: uderzeń floretem, dźwięku wody, napinania cięciwy łuku. Zadbano również o odgłosy syren informujących np. o pomyślnym uderzeniu w szermierce. Jakby tego było mało gra zachwyca digitalizowanym mową do czego Konami przyzwyczaiło nas Konami chociażby w Blades of Steel. W Track & Field II usłyszymy min. odgłosy zawodników podczas walk teakwondo oraz głos sędziego krzyczącego “Faul!” lub “Qualified!”.

Podsumowując Track & Field II jest godnym następcą pierwszej części olimpiady od Konami. Z pewnością nie jestem najbardziej obiektywnym recenzentem tego tytułu, ponieważ żywię do tej gry ogromny sentyment, ale starałem się ukazać Wam w miarę neutralnie przybliżyć ten tytuł. Zdaję sobie również sprawę, że dla wielu graczy Capcom's Gold Medal Challenge' 92 jest grą lepszą, bardziej dopracowaną, obfitującą w większy wachlarz dyscyplin. W grze Konami odnajduję jednak większą powagę i silniejszy klimat sportowej rywalizacji. Są rzeczy, których mi absolutnie brakuje w Track & Field II - irytuje min. brak klasyfikacji medalowej dobrze znanej z konkurenta Capcomu. Jeśli mamy już te reprezentacje, to dobrze byłoby podać na koniec wyniki drużynowe. Wydaje mi się jednak, że warto zagrać w grę Konami i samemu wyrobić sobie opinię, chociażby ze względu na to, że to jedna z dwóch najbardziej rozbudowanych olimpiad na Famicoma.

*

Offline Mati

  • *
  • 437
  • Gilop
Odp: Track & Field II / Konamic Sports in Seoul
« Odpowiedź #1 dnia: Grudnia 09, 2021, 16:37:21 »
Uwielbiam tą część Track field 2. Dla mnie najlepsza olimpiada na NES-Fami. To intro z samolotem i rozpoczęciem igrzysk daje niezły klimat.

*

Offline Mcin

  • ***
  • 816
  • أَلْقُنْتْرابَنْديطا
Odp: Track & Field II / Konamic Sports in Seoul
« Odpowiedź #2 dnia: Grudnia 09, 2021, 21:23:48 »
Jakby tego było mało gra zachwyca digitalizowanym mową do czego Konami przyzwyczaiło nas Konami chociażby w Blades of Steel. W Track & Field II usłyszymy min. odgłosy zawodników podczas walk teakwondo oraz głos sędziego krzyczącego “Faul!” lub “Qualified!”.

Ajest tam jakiś kultowy inaczej "RetRobeeeen!"? :D

*

Offline OsA

  • ***
  • 587
    • #58OsA
Odp: Track & Field II / Konamic Sports in Seoul
« Odpowiedź #3 dnia: Grudnia 10, 2021, 08:04:38 »
W przeciwieństwie do Track & Field - nigdy nie grałem na poważnie w drugą część. Miałem chyba przez moment do czynienia na którymś Famiconie. Czy powinienem się wstydzić?


---


Ale to się zmieni. Cieszy mnie niezmiernie, że pojawiają się nowe tematy i nowe recenzje gier. Bo w wiele z nich albo nigdy człowiek nie grał albo grał, ale nigdy nie przysiadł na poważnie. Zapisuję sobie te tytuły na listę do ogrania. Bo gdy nie mam listy do ogrania i próbuje coś wybrać z wielkiej księgi romów MarioooSaaaa - to kuźwa nagle człowiek cierpi na przesyt i zupełnie nie ma pomysłu co włączyć, a gdy już włącza to okazuje się, że to jakiś gówniany crap.
Dlatego jeszcze raz dzięki nie tylko za ten temat, ale wszystkie w ostatnim czasie. A ja tutaj wrócę jak już trochę ogram ten tytuł. Na pewno tej zimy (sezon pegasus trwa u mnie od października do marca) :)
Nie wiedzieliśmy, że tworzymy wspomnienia. Po prostu dobrze się bawiliśmy.

*

Offline rocket

  • Asystent Moderatora
  • *****
  • 110
Odp: Track & Field II / Konamic Sports in Seoul
« Odpowiedź #4 dnia: Grudnia 10, 2021, 11:46:26 »
Bardzo dobra recenzja, pamiętam kiedyś miałem ten cart z minimalistycznym labelem, pożyczonym od brata ciotecznego :)
Dawno już nie grałem w te rozgrywki sportowe, chyba czas aby Sobie powtórzyć te dzieło.


PS. Track & Field II na famicoma nie istnieje ;)

Odp: Track & Field II / Konamic Sports in Seoul
« Odpowiedź #5 dnia: Grudnia 15, 2021, 12:02:07 »
O, to moje ogromne rozczarowanie z początków powrotu do zbierania Pegasus.

Zaintrygowany tym że jest druga część "Olimpiady" na NES nabyłem kartridż. Gra dała mi ogromne pokłady... frustracji.

Za cholere nie mogłem pojąć żadnej konkurencji, jak już wydawało mi się że wiem jak grać w daną konkurencję to chwilę potem znowu lamiłem. Stwierdziłem że szkoda więcej czasu na to, inne gry zapewnią większe dawki dopaminy.

Co mi po intrach, cutscenkach bla bla bla, żeby potrenować jedną konkretną konkurencje przez 30 sekund to trzeba przeklikiwać się dwie minuty przez menusy.

Dobry przykład "grafika to nie wszystko" z lat osiemdziesiątych. Muzyka ok, nie specjalnego.

A tymczasem wracam grać w Hyper Olympic / Hyper Sports...