https://www.youtube.com/watch?v=nX--0kDzyKstak jakoś mnie wzięło... nostalgia? starzeję się? nie wiem.
miałem kiedyś tą płytę... dziesięć lat temu ją kupiłem w takim gnieźnieńskim saloniku prasowym poszerzonym o dział z muzyką (dzisiaj już nie istnieje). w starym numerze Teraz Rocka, który dostałem od przyjaciela z dzieciństwa była lista najlepszych płyt koncertowych ever. i to było gdzieś tam na szczycie.
płyty już nie mam, oddałem siostrze. miałem dawniej okres słuchania tylko "prawdziwej i niekomercyjnej muzyki" (czyt. pretensjonalny i równie komercyjny heavy/power metal xD). ona się muzą Bono i spółki wtedy bardziej jarała.
ale jeny, teraz słuchając tego trzeźwiejszym uchem... mają rozmach, skuhvysyny.
a dzisiaj jako OST do merytorycznego przygotowywania się do tłumaczenia Metal Slader Glory (które kiedyś nastąpi) leciał znowu Mozart. za chwile mi się przeje ta klasyka i się przerzucę znowu na zestaw nagrań Allman Brothers Band z Fillmore East... a może siakieś post-rocki?
zawsze jakoś się wzbraniam przed tym gatunkiem, nie wiem czemu. ale
"Angels of Darkness Demons of Light" Earth bardzo dla mnie elo są to płytki. nie wiem, ten Dylan Carlson chyba robi swoje. wiecie, on był bardzo dobrym kumplem Cobaina. na tyle dobrym, że mu skołował spluwę, którą się frontman Nirvany zaciukał. xD
a najlepsze od niego to było dronowanie na płycie numero due.
https://www.youtube.com/watch?v=Ls1OYn_xGzMach, te dronowanie na wzmacniaczach firmy SUNN○))) (wybaczcie vaporyzm, ale w tym wypadku to było konieczne).
a to jest czysta poezja
https://www.youtube.com/watch?v=UwaWpUcTPMk Krul Buzzo:3333 w ogóle, Melvinsi ostatnio mieli swoje
cameo w amerykańskiej kreskówce Uncle Grandpa ("Wójcio dobra rada" to się u nas nazywa, nie?). a samą płytę Lysol, na której jest Hung Bunny,
ładnie opisał Julian Cope, poletzam.kitajce też potrafio into dronowanie
https://www.youtube.com/watch?v=sTA5m7NIG_gjakby ktoś się zastanawiał, to tym słynnym zespołem (nie firmą robiącą wzmacniacze) SUNNO))) z jakiegoś powodu gardzę... i w sumie nie wiem czemu.
ooooo, a jeszcze jedno! z muzą Boris mi się skojarzyło fińskie Unholy. przypadkiem kiedyś znalazłem.
https://www.youtube.com/watch?v=holulZw1szwblack/death/doom. raczej wolne tempa. niby typowe dla lat dziewięćdziesiątych eksperymenty z ekstremalną muzyką metalową. ale! chłopaki w jakiś bardziej przemyślany sposób obchodzą się z symboliką ezoteryczną. (a nie tak jak
sławetne Possessed czy inne wczesne Slayery, gdzie jest jedno wielkie
hurr durr wyznajemy szatana, bo mame i tate nie dali mi kieszonkowego za buty z majsy) to nawet nie jest gotyk, choć mamy archetypiczną ładną dupę na wokalu. to ma bardziej psychodeliczny charakter. mantrowy, rzec by można.
a teraz z kolei mi się przypomniał Lymbonic Art. jak szukacie symfonicznego black metalu, który nie trąci myszką, a jednocześnie czuć siarkę podziemia lat dziewięćdziesiątych ->
https://www.youtube.com/watch?v=Gh9wVLd9eg0 generalnie obok
starego Emperora, najlepszy symph-black.