z nocnych rozkmin z Najlepszym Robercikiem. powstała nam taka historyjka rodzajowa z czasów formowania się nurtu zwanego disco polo na tym naszym łez padole.
bo generalnie wałek fajny, tylko wokalista brzmi jak pizda gilopektak jakby ktoś mu zatkał nos
no i
wyobraź sobie sytuacje
siedzą se w studio
chcą nagrać italo disco
przychodzi menedżer
słucha nagrań
on gruba szycha w garniaku beżowym i z cygarkiem, w drugiej ręce szklaneczka z burbonem
bierze łyka
słucha nagrań
>no panowie bardzo ładnie, ale to się ma sprzedać wśród klienteli dożynek w pcimiu dolnym
>a-ale to ogranicza naszą wolność artystyczną
>MILCZEĆ! to ja tu robie interesy
no i cóż mają począć. stoi sobie taki przed mikrofonem, a gruba szycha mu zatyka nos, bo po chuj wynajmować vocoder od Łosowskiego.
....
no co, interes to interes xD