Home Alone [SERIA]
*

Offline OsA

  • ***
  • 587
    • #58OsA
Home Alone [SERIA]
« dnia: Grudnia 21, 2023, 08:11:25 »
Home Alone (1991)


Czy w 1991 roku można wydać grę wyglądającą jak gówno?  Można, a udowadnia nam to Bethesda Softworks - wydawca gry "Kevin sam w domu" na konsolę NES. Po całkiem ładnym i przyjemnym ekranie tytułowym, rozpoczynamy rozgrywkę i pierwsza myśl z pewnością będzie brzmiała: Co to kurwa jest? Znajdujemy się w trzypiętrowym domu McCallisterów i naszym zadaniem jest przez 20 minut uniknąć złapania przez Harva i Marva. Po 20 minutach przyjeżdża policja i zgarnia zbirów. Oto cała historia.

Do dyspozycji poza trzema piętrami domu, mamy jeszcze piwnicę oraz obszar przed domem. Dodatkowo poza normalnymi schodami możemy jeszcze przemieszczać się rynną z parteru na trzecie, oraz drabiną przez domek na drzewie. Poza samym uciekaniem mamy do dyspozycji pułapki rodem z filmu. Fajnie? Tak, tylko że wszystko ogranicza się do kwadratu i każda działa tak samo. Powodują one opóźnienie bandytów o określony czas. Każda pułapka ma nieco inną siłę rażenia, więc warto wiedzieć co i jak działa, jeśli chcesz ukończyć tę grę. No i mamy do dyspozycji jeszcze ukrywanie się przyciskiem w górę. Po ukryciu się przynajmniej w pierwszej połowie gry, bandyci odnajdą nas dopiero gdy pojawią się na ekranie (na tym samym piętrze) trzeci raz, więc można sobie to liczyć, ale.... oczywiście gra została źle zaprogramowana, a to oznacza że jeśli nie jesteś pewien, że bandyci są na dolnym lub górnym piętrze - to lepiej uważaj, bo może cię czekać niespodzianka (w skrócie gdy się chowasz, a bandzior jest na tym samym piętrze poza ekranem gra może to już policzyć jako "pierwsze spotkanie). No i ostatnia nasza broń specjalna to żyrandol. Można go użyć tylko raz i spowalnia bandziora na aż 30 sekund, co w tej grze jest wiecznością.

Cały ten zakalec okraszony jest koszmarną grafiką, niesamowicie wkurwiającą muzyką, topornym sterowaniem oraz przede wszystkim masą niedoróbek. Pierwsza rzecz - bug. Istnieją dwa miejsca gdzie można sprawić, że bandyci się zglitchują i ni chuja - nie ruszą się już. Więc pozostanie nam wyjąć pizzę z  piekarnika, zapić colą i poczekać na psy. I to wszystko legalnie bez użycia kodów, itp. Gra była tak intensywnie testowana, że taki błąd przeszedł i trafił do dystrybucji. Ale dobra, nie glitchujemy bo jesteśmy uczciwi. Drugi zarzut to sterowanie a konkretnie schodzenie i wchodzenie po schodach. Lepiej tego nie robić z bandytą za plecami, bo możecie się zdziwić. Czasami miałem ogólnie wrażenie, że sterowanie działa jakoś topornie na Famicom AV i często podmieniałem pady podczas rozgrywki. Trzeci zarzut to już takie małe wizualne niedoróbki jak np. moonwalking Kevina.

Czas na werdykt i ocenę najważniejszego - gameplay. Gra raczej nie była dystrybuowana zbyt okazale w latach 90. przez piratów, więc nie miałem okazji w nią grać za dzieciaka. Gdybym jednak dostał tą grę na podstawie mojego ukochanego filmu i zobaczył takie wielki kawał gówna - oj, srodze bym się zawiódł. Ale kto wie, może mimo to próbował bym w to grać? Widziałem komentarze amerykańców na youtube i pisali, że ścigali się z bratem kto osiągnie lepszy wynik, ale nigdy nie udało im się ukończyć. Więc może mimo tej gównianej otoczki, coś ta gra jednak w sobie ma? Nie wiem, bo mi tej magii nie było dane poznać, a wrócić do lat 90. się nie da. Poznając grę w nowej erze zapamiętałem ją jako słaba i koszmarna.

I tak spędziłem przy niej bity tydzień po godzinie-dwie dziennie, aby w końcu ją ukończyć na konsoli. Nie jest to prosta gra, a dostarcza wiele elementów frustracji. Nie na moje dzisiejsze nerwy, ale jak się zawziąłem tak musiałem to zrobić. Ostatnie 5 minut jest naprawdę koszmarne, ale sama idea zabijania czasu jest niezwykle słaba. IMO fajnie jakby np. po złapaniu nas w ciągu ostatnich 3 minut, pojawiała się plansza z dziadkiem z łopatą i mimo to był by koniec gry. Takie dwa zakończenia. Coś na podstawie filmu, no ale gra zrobiona bez polotu, na szybkiego, aby zbić kasę na podstawie filmu - tak to wygląda.

edit
Dodam, że wydano dwie rewizje gry, różniące się "game overem". Pierwsza przedstawia facjate Kevina i napis Oh no! W drugiej nie ma już facjaty, a jest tylko skarpeta na kominku i napis Oh no!


Home Alone 2: Lost in New York


I w końcu dostajemy takiego Kevina jakiego chcieli byśmy dostać. Ok, przesadziłem, ale nawet piraci wiedzieli, że lepiej dystrybuować na szerszą skalę tego Kevina niż zabawę w berka.  Wydana w 1992 roku wygląda lepiej pod każdym względem. Oparta na filmie, znacznie lepsze sterowanie, no i w końcu pułapki, które wyglądają każda inaczej i działają każda inaczej. No i w końcu muzyka, która może nie wybitna, ale nie rani bębenków. Jest po prostu przeciętnie, przyzwoicie, takie "może być".

Nawet nasze bronie są nawiązaniem do filmów (choć nie zawsze z drugiej części). Mamy więc ślizg Kevina, czy pistolet "dart gun", który sprawia że przeciwnicy zatrzymują się na chwilę w miejscu. Jest także naszyjnik i lepszy pistolet. Mamy nawet dzwon, który daje nam atak "skokiem". No i inne dodatki takie jak pizza dodająca energię, woda po goleniu dająca nieśmiertelność na określony czas, etc.

Idziemy za fabułą filmu dość skrupulatnie od momentu w którym obsługa hotelu Plaza dowiaduje się, że Kevin posługiwał się skradzioną kartą kredytową. Tak więc pierwsze miejsce akcji to hotel, gdzie poruszamy się po wielu piętrach, aż trafiamy do kuchni. Tam po pokonaniu kucharza opuszczamy hotel i.... wpadamy w ręcę Harva i Marva. I tutaj kolejne nawiązanie do filmu, gdzie pomaga nam atrakcyjna kobieta, którą podszczypuje Kevin. W kolejnej lokacji przedzieramy się przez nocny Central Park z masą patoli i mętów oraz ulicę Nowego Jorku, tak aby dotrzeć w końcu do remontowanej chaty wujka. Tutaj zaczyna się właściwa akcja z Harvem i Marvem oraz pułapkami. W skrócie musimy wejść na samą górę domu, tak jak w filmie, jednak drzwi są pozamykane, więc trzeba najpierw odnaleźć klucz po drodze atakując pułapkami bandziorów. Świetna akcja i czasami trzeba pogłówkować jak użyć pułapek (no za dzieciaka trzeba było). Najgorszy element to skakanie po belkach. Sam Kevin jest koszmarnie sztywny, a tutaj trzeba być dość precyzyjnym, a skoków jest naprawdę dużo. Bodajże 3 piętra i w końcu docieramy na dach, a tam... schodzimy na dół i uciekamy przed bandytami. Po drodze wiele przeszkadzajek jak cegły, doniczki z kwiatkami, pokrywy koszy na śmieci itp. itd. Docieramy do choinki, czyli ostatni "poziom gry". Wspinamy się na górę i wciąż uciekamy przed Harvem i Marvem, jednocześnie wołając o pomoc. Po jakimś czasie gołąb zlikwiduje pierwszego, a po chwili drugiego. Koniec, pojawia się mama, tęskniłam Kevinku. Happy end.

Pamiętam tę grę bardzo dobrze, bo zagrywałem się w nią. Pamiętam, że po dojściu do końca pierwszego etapu nie wiedziałem co zrobić. Wyskakiwały jakieś walizki, ale co dalej? Po jakimś czasie starszy sąsiad mi pokazał jak otworzyć windę. No i tak zapamiętałem tą grę: że co chwilę gdzieś się blokowaliśmy bo nie wiedzieliśmy jak przejść dalej. Kolejnym takim elementem był grubas w kuchni. Kto by wtedy pomyślał, że trzeba dwa razy szybko strzelić z "grubej" broni. Dla mnie to było naprawdę wspaniałe, odkrywanie tych smaczków i docieranie coraz dalej i dalej i dalej. A gra jest króciutka, do ukończenia w jakieś 10-15 minut. Jednak za dzieciaka ta sztuka mi się nie udała. Blokowałem się zawsze na remontowanej chacie i skokach po belkach. Przykry game over, bo twórcy nie dali kontynuacji (pewnie dlatego, że gra jest krótka). Teraz jednak przechodzę tą grę bez najmniejszych problemów (no ok, belki nadal są wyzwaniem). I to jest dla mnie prawdziwie dobra gra z Kevinem.
« Ostatnia zmiana: Grudnia 21, 2023, 09:42:15 wysłana przez OsA »
Nie wiedzieliśmy, że tworzymy wspomnienia. Po prostu dobrze się bawiliśmy.

*

Offline Mcin

  • ***
  • 816
  • أَلْقُنْتْرابَنْديطا
Odp: Home Alone [SERIA]
« Odpowiedź #1 dnia: Grudnia 23, 2023, 21:02:24 »
Jedynkę grałem tylko na zlotowych turniejach Gargiego. Dośp powiedzieć, że więcej próbować nie zamierzam.
Dwójkę miałem za małolata i o ile dobrze pamiętam z jakimś trainerem na więcej broni na starcie. Nie podobała mi się od początku. Jakieś tanie chwyty, jak gość łapiący gracza za fraki w momencie wejścia do pokoju, czyli nieunikalny, i ta irytująca winda... Dopiero pare lat później ktoś mi powiedział, chyba Kamil, Morda Złota, Przyjaciel Serdeczny, ale i tak nie miałem ochoty sprawdzać - wtedy był już PC, a jak od czasu do czasu odpalałem pegza to pograć w coś dobrego :) Po latach przysiadłem, udało mi się opuścić hotel, a w parku mimo biegania po wszystkich kątach nie domyśliłem się jak dalej przejść. Pamiętam mocno nieużyteczne bronie, kijowe sterowanie, oprawa niby ujdzie, ale dźwięk przywoływania windy czy ślizgu na kolanach to dramat jak dla mnie.

Do filmów z Kevinem nigdy wielkiego sentymentu nie miałem, także oceniam całość jako nie-fan marki. Nie anty-fan, tylko nie-fan, ale też nie anty-fan, taki neutral.4/10, jedynki boje się oceniać po krótkim kontakcie, ale wyżej wątpię żeby zaszła.