Cycle Race: Road Man
*

Offline żur0

  • Administrator
  • *****
  • 960
  • Piszcie posty Kamraci Pegasusa!
    • Contrabanda. O Retro. Po Bandzie.
Cycle Race: Road Man
« dnia: Grudnia 07, 2021, 10:23:15 »

Cycle Race: Road Man [Tokyo Shoseki, 1988]

Zawodowy sport to z reguły wielkie przedsięwzięcia za wielkie pieniądze. Rewelacyjnym tego przykładem są wyścigi kolarskie. Imprezy kolarskie na miarę Tour de France czy Giro di Italia to miks ogromnych nakładów finansowych, promocji i kunsztu organizacyjnego. Kolarstwo to wbrew pozorom jeden z bardziej przystępnych sportów dla zwykłych ludzi. Wystarczy sprawny rower i chęć do ruszenia w trasę. Zakładam, że każdy z nas pewnie jeździł na rowerze rekreacyjnie, natomiast nie każdy z nas mógł wystartować w długim wyścigu kolarskim (a jeśli mamy takich w naszych szeregach, to niech ujawnią swoją historię). Tutaj z odsieczą kanapowym kolarzom przychodzi Famicom oferując wydaną w 1988 roku symulację wyścigu kolarskiego - Cycle Race - Road Man.




Gra wita nas ekranem, który przedstawia pedałującego kolarza. Po wciśnięciu start wybieramy pomiędzy rozgrywką dla jednego lub dwóch graczy. Następnie dokonujemy selekcji naszej drużyny narodowej. Do dyspozycji są cztery reprezentacje: USA , Włochy, Francja i Japonia (w końcu nie mogło zabraknąć famicomowego gospodarza). W każdej ekipie jest pięciu zawodników, którzy mają określone predyspozycje. Formę zawodnika opisano czterema składowymi, są  to: szybkość,  duch walki, wytrzymałość i technika.

Nasze zmagania możemy opisać jako Tour de Japan - wyścig dookoła kraju kwitnącej wiśni. Cała trasa liczy niebagatela 4000 kilometrów, więc jest gdzie się pościgać. Trzeba zwrócić uwagę na zróżnicowanie terenowe pętli: od sprinterskich etapów na płaskim po górskie podjazdy. Przed startem kolejnych odcinków prezentowana jest mapa wyścigu, dostajemy również informację z rozpoznaniem trasy (ukształtowanie terenu, długość etapu, przewidywana pogoda).


Powiedzmy coś o samym wyścigu. Stojąc na starcie widzimy tylko kolarzy z naszego zespołu (nieco dziwna koncepcja), którzy natychmiast nam odjeżdżają. Na ekranie umieszczone są dwa paski energii: siła kolarza oraz uszkodzenie roweru. Pierwszy z nich zmniejsza się wraz z szybkością (większe zmęczenie), na drugi ma wpływ zbyt agresywna jazda. Pod wspomnianymi paskami znajdziemy mini radar informujący nas o pozycji na trasie oraz przewyższeniu. Obok widnieje, także prędkościomierz, zegar, ranking oraz wskaźnik wiatru, który pozwala dobrać nam optymalny tor jazdy.

W grze najważniejsze wydaje się przygotowanie odpowiedniej strategii w zależności od warunków pogodowych jak również ukształtowania etapu. Musimy zdecydować czy jedziemy od startu mocno, aby zyskać odpowiednią przewagę, czy też trzymamy się w ogonie licząc na silny finisz.

Za poszczególne miejsca na mecie oraz zdobycie np. premii górskiej zawodnicy otrzymują punkty, które mogą zamienić na nowy sprzęt (trzy rodzaje rowerów (w każdym z nich trzy modele) różniące się wagą, przełożeniem, hamulcami). Wybór odpowiedniego roweru ma duże znaczenie w odniesieniu do charakterystyki etapu, z którym przyjdzie nam się zmagać. Określony rower pomknie skutecznie po płaskim etapie, może być jednak bezużyteczny kiedy peleton będzie pokonywał górskie podjazdy.

Należy również wspomnieć o powerupach jakie zostawiają dla nas koledzy z drużyny. Mogą one zwiększyć możliwości naszego roweru jak również wspomóc siły witalne zawodnika. W grze występuje również element jazdy drużynowej - możemy przykleić się do naszego zawodnika i jechać w dwójkę co pomoże nam oszczędzić cenną energię.

Grafika w grze zdecydowanie nie zachwyca. Niezbyt skomplikowane mapy widziane z góry przywodzą na myśl grafikę znaną z Road Fightera. Teren niby zmienia się, ale jest to marna ewolucja ograniczająca się raczej do podmiany koloru i topornych kształtów. Również animacja zawodnika pozostawia wiele do życzenia. Myślę, że mając na uwadze wspomniany widok z góry dałoby się to zrobić dużo lepiej, niewielkie smaczki graficzne mogłyby dodać grze wizualnego uroku, którego niestety bardzo jej brakuje.

Oprawa dźwiękowa również nie jest esencją tej gry. Motyw przewodni może drażnić (i drażni), a odgłos pedałowania jest tragiczny. Można mieć wrażenie, że jedziemy cały wyścig nienaoliwionym, rozklekotanym gruchotem.

Co przyciągnęło mnie do tej gry, mimo jej technicznej miernoty? Zdecydowanie grywalność i dużo elementów strategicznych. Dużą satysfakcję daje to, że zanim naciśniemy mocno na pedał musimy trochę pomyśleć o tym jak rozłożyć siły: kiedy zaatakować a kiedy odpuścić.

Myślę, że Cycle Race - Road Man jest bardzo ciekawym i unikalnym tytułem na Famicoma... i nie tylko. Ile jest gier traktujących o kolarstwie? Sam nie jestem sobie przypomnieć żadnej. Oczywiście grę mocno kładzie na łopatki oprawa techniczna. Niewielkie modyfikacje graficzne etapów, a przede wszystkim dodanie kilku dynamicznych utworów mogłoby zdecydowanie ożywić ten tytuł.

No i kilka smaczków dla lubiących różne “triczki”:

Dół + B - wymiana roweru w czasie rozgrywki
A+B, następnie reset konsoli - możliwość wyboru dowolnego etapu na mapie wyścigu
« Ostatnia zmiana: Grudnia 07, 2021, 17:07:21 wysłana przez żur0 »

*

Offline daf

  • *****
  • 1743
Odp: Cycle Race: Road Man
« Odpowiedź #1 dnia: Grudnia 08, 2021, 14:04:55 »
W grę "na poważnie" zagrałem tylko raz - z Vinylem, na bodajże FamiCONie 8. Gra wciągnęła nas na jakąś godzinę. Zapamiętałem z niej dosyć ciekawe rozwiązania oraz całkiem spory realizm, jak na grę takiej wagi. M.in. to podczepianie się pod innych zawodników z teamu, w celu zaoszczędzenia energii.

Ogólnie jest to typ gry, który strasznie męczy ręce i po jakimś czasie odechciało się nam grać. Tytuł jednak był dla mnie ciekawym zaskoczeniem.

Bardzo fajnie napisany post, Żuro.

*

Offline Mcin

  • ***
  • 813
  • أَلْقُنْتْرابَنْديطا
Odp: Cycle Race: Road Man
« Odpowiedź #2 dnia: Czerwca 19, 2022, 22:57:40 »
Pierwsza myśl - to nie ma prawa się udać!
No, ale zobaczyłem, jak to zrobili.

Na początku nie było źle, ale szybko mój entuzjazm opadł.

To jest w sumie taki olimpiadowy miażdzyciej dżojstików, ale z drobnymi dodatkami, które są w sumie zbyt płytkie, żeby odmieniły obraz gry. sterowanie na trasie jest pomylone, chcąc zrobić lekki zwrot bierzemy ostry skręt i na odwrót. Nie ma większej strategii w zarządzaniu energią czy zawodnikami. Trzymanie równego tempa? peleton, ucieczki, pościgi? nic, po prostu nie klikaj za dużo to może dojedziesz do mety. Dużo zależy od tego, jakie bonusy nam się trafią na drodze. tak ciut za dużo.

Najbardziej bolą błędy w grze i niejasności. Ot, jadę sobie, zajmując miejsca w przedziale 6-15, czas uśredniony 11, po czym na końcu drugiego etapu dowiaduje się, że mam 18 lokatę - odpadam. Jak przerypałem na jakichś premiach, to nic nie wiedziałem, gdzie to się wyświetla. Żeby zapisać grę - a raczej dostać hasło - musisz wyjść do meniu, a powrót to wklepanie go z powrotem. Najgorzej jednak było, jak kupiłem dodatkowy rower a on mi gdzieś zniknął, ni cholerę nie mogłem obczaić... błąd gry czy kijowy interfejs - mam dość, nie obchodzi mnie to.

Wygląda to trochę jakby grupka młodych gniewnych albo cwany byznesmen wyczuł niezagospodarowaną niszę na rynku i firma wydała co mogła. A że mogli niewiele widać choćby po tym, ile innych gier na NES wydał Tokyo Shokeshi... mocne 4/10