W drugiej połowie ubiegłego roku na Famicoma nie przeszedłem nic więcej, niż to o czym już wspominałem (B-Wings, The Goonies, Jackal czy też ten zakichany Garfield). Za to już 8 stycznia padła u mnie pierwsza gra roku 2023. Gra, którą dawno powinienem już ograć, i to parę razy pod rząd, gdyż jest to klasyczny port klasycznej platformówki-łamigłówki:
Lode Runner. Pięćdziesiąt etapów zbierania stert złota i zakopywania Bombermanów żywcem - jeden po drugim, na jednym kredycie. No to co, teraz
Championship Lode Runner? Obawiam się, że to nie moja liga
Poza Famicomem rok 2022, odpowiednio w kolejności:
-
Burning Force (Mega Drive). Strzelanka w stylu Space Harriera od Namco. Port na MD jest zdecydowanie łatwiejszy od automatowego oryginału, ale wciąż jest dość trudny, nawet na normalnym poziomie trudności. Raczej nie będę próbował 1cc.
-
Gradius III (SNES). Gradiusa tak kiedyś nienawidziłem, a teraz co zlot i co jakiś czas w domu gram w jego różne odsłony. I w tamtym roku w końcu udało mi się przejść na Normalu SNES-owy port
trójki. Wcześniej już nie raz rozwalałem na Easy, ale bez wybuchającej efektownie bazy wroga na końcu, to nie byłaby gra Konami (na Easy lecą od razu napisy końcowe). Najlepsze jest to, że grę przeszedłem na jednym kredycie po nieodespanej nocce w pracy, a moje nieudane próby były wtedy, kiedy akurat byłem w całości wypoczęty.
-
Advanced V.G. 2 (PS1). Pierwsza i jak do tej pory jedyna bijatyka w formacie
jeden na jednego w jaką grałem na dłużej niż 5-10 minut. Nie jest to arcydzieło, ale jest na tyle kompetentną grą że można się przy niej dobrze bawić (plus uroku dodają postacie według projektu Takahiro Kimury, znanego choćby z anime Code Geass). Wprawdzie już wcześniej przeszedłem Story Mode, ale dopiero pod koniec 2022 udało mi się przejść Normal Mode wszystkimi dostępnymi postaciami.
-
GTA London 1969 (PC). Nigdy, przenigdy nie byłem fanem pierwszego GTA, ale spróbowałem i zacząłem ogarniać dziwność pierwszej odsłony tej hitowej serii. Podstawka jest brutalnie trudna w porównaniu z choćby GTA2 (postać jest "na strzała", brak zapisywania czy nawet możliwości powtarzania zawalonych misji), ale dodatek osadzony w Londynie jest odrobinę łatwiejszy i krótszy, a do tego okraszony bardzo brytolskim klimatem - z Cockney rhyming slang oraz ruchem lewostronnym włącznie (który był przyczyną większości niepowodzeń w misjach).
-
Ghost Sweeper Mikami (SNES). Platformówka będąca dziełem Natsume na licencji anime o tym samym tytule. Nic wybitnego, ale wystarczająco solidnego aby móc to przejść. Zabawny był etap w którym jedzie się na grzbiecie przerośniętego kota domowego
Ponoć jest gdzieś łatka tłumacząca przerywniki na angielski, ale nic mi na ten temat nie wiadomo.
-
Ganbare Goemon - Boku ga Dancer ni Natta Riyuu (SNES). Czwarta część szalonych przygód czwórki szalonych ninja od Konami. Etapy platformówkowe - wyśmienite jak zawsze, ale walki z bossami opierają się głównie o
button mashing, aż bałem się o to czy kontroler mi się nie rozleci od tego naparzania w przyciski. Najgorszy pod tym względem jest pojedynek z ostatnim bossem. Ale jednego nie można odmówić - gra ta, podobnie jak reszta serii, jest wypełniona po brzegi humorem i innym wariactwem. Gdyby nie te walki z bossami, stawiałbym ją wyżej jak trójkę.
-
Tokimeki Memorial (SNES). Nie regulujcie monitorów, telewizora czy czego tam jeszcze. Zgadza się, na samym końcu, dosłownie we wczesnych godzinach 31.12.2022 dotrwałem do dobrego zakończenia w
symulatorze randkowym, ze wszystkich gatunków gier. No ale kultowa w Japonii gra od (a jakże) Konami, która zyskała niedawno tłumaczenie, to czemu miałbym nie spróbować? Pierwsze podejście było tak tragiczne, że aż skasowałem save i zacząłem od nowa, za drugim już mi się udało i powiem, że wbrew pozorom to jest trudniejsze od pilotowania Vic Vipera w starciu z flotą Bacterionów czy bieganie z gołą klatą i karabinem w dżungli, a nawet bym zaryzykował że i trudniejsza, zwłaszcza jak jest to czyjaś pierwsza styczność z gatunkiem.
Więc jedenaście gier łącznie. W tym cztery shootery, trzy platformówki, bijatyka, sandbox, crap (tak xD Garfield to osobna kategoria), i na sam koniec dating sim.