Adventure Island
Adventure Island
« dnia: Czerwca 21, 2017, 05:55:45 »
Adventure Island - świat jako wola i przedstawienie

Jak temat wskazuje chciałbym podjąć dyskusję dotyczącą Adventure Island.  Taktyczną dyskusję, dlatego w dziale solucje, ale jednocześnie pogadajmy sobie o samej grze.

Pierwsze co wiem,  co jest bardzo ciekawe to wersja japońska nosi tytuł Takahashi Meijin no Bōken Jima, co znaczy Master Takahashi's Adventure Island. Na potrzeby rynku U EES AA zmieniono go po prostu na Adventure Island i jednocześnie spłycili całą piękną historię ukrytą za tym tytułem. Otóż pan Takahashi Meijin, czyli bohater gry to faktycznie istniejąca persona pracująca w tamtych latach w Hudson (prod. gry). Zasłynął on tym, że potrafił wcisnąć klawisz 16 razy na sekundę, potem z wiekiem średnia mu spadła.



MATERIAŁ DOKUMENTALNY:
https://www.youtube.com/watch?v=oJ4lmAFB7d4

oraz współcześnie

https://youtu.be/SzeAzXm3tI8?t=7m20s

Poza Japonią w gierce bohaterem jest Higgins. HIGGINS?? Jaki znowu Higgins, John Higgins snookerzysta? Nie, raczej, nie. W dniu premiery miał 11 lat, więc chyba nie był wtedy na tyle znany.

Warto wiedzieć, że gra pierwotnie wydana została przez Segę na automatach pod tytułem WONDER BOY. Wersja ta wygląda przecudnie.


Świetną edycją jest ta PC ENGINE, ale to tylko powtarzam słowa Mordena. Kiedyś sam sprawdzę.


To na razie tyle jeżeli chodzi o takie okołogrowe ciekawostki, skupmy się na samej grze.

Jest to prosty platformer ciekawą mechaniką zastępującą czas. Zamiast upływających sekund w grze mamy je zakamuflowane pod paskiem zdrowia, który możemy podbijać zbierając owoce. Trzeba zatem biec na złamanie karku, bo niektóre levele są tak zaprojektowane, że jest tego na styk.

Mechanika skoków i rozpędzania się podobna nieco do serii Mario, czyli rozpędzonym będąc aby wyhamować lekko wpadamy w poślizg. Po skoku też mamy delikatną ślizgawkę. Ogólnie będzie to wasza zmorą i śnić się po nocach w skomlikowanych sekcjach typowo platformowych, gdzie robi się skoki na styk (po chmurach, które spadają, a z wody wyskakują ośmiornice, oraz ryby, mogą pojawić się też ptaki na dokładkę).

Innym ciekawym patentem jest system JAJ, które leżą często na drodze i ukryte są w nich toporki do rzucania, z którymi jest dużo łatwiej, bo można eksterminować wrogów. Jednak ginąć tracimy je. Pewne jaja są zaprogramowane i zawsze będą tam TOPORKI lub NIEŚMIERTELNOŚĆ lub MLEKO uzdrawiające nas na max. Mając toporek z jajka "toporkowego" wypadnie deskorolka, kolejna interesująca mechanika. Nie da się wtedy zatrzymać, ale można pędzić jeszcze szybciej. Zmierzam jednak do ukrytych jaj, które objawiają się gdy w określonym miejscu podskoczymy. Możemy z nich zgarnąć strzelanie ogniem, więcej mleka czy pierścionek dający punkty. Długo nie ginąc i znajdując kolejne jaja dostajemy życie.

Dobra przechodzimy do konkretów:

Gra jest bardzo trudna do ukończenia w normalny sposób, na 3 życiach. Na szczęście łaskawi twórcy z HUDSON udostępnili opcję kontynuacji, o której wspominają w instrukcji:

Podobno wstępnie nie było planów na kontynuacje, ale gracze arcade'owi mówili, że gra jest niemożliwa do skończenia, więc okazali nam łaskę.

Nie jest łatwo ją znaleźć, obskoczyłem wszystko co się dało, byłem w chmurach, moja wędrówka w poszukiwaniach nie miała końca... I właśnie na KOŃCU levela należy szukać jaja.
Dostając się na ostatni stały ląd, gdzie znajduje się pachołek z literą G(oal) trzeba udać się skrajnie na lewo i tam skakać. Nie zawsze pojawia się ta jajko z pszczółką, ale gdy się pojawi to wiedzcie, że gdy skończą się wam kontynuacje należy wcisnąć LEWO, a potem START.

Taktyczne rozkminy następnym razem.

Na sekcje 4te każdego obszaru mówi się SPIDER HELL. To w ramach ugruntowania nomenklatury.
« Ostatnia zmiana: Grudnia 27, 2021, 21:52:58 wysłana przez daf »

Odp: Adventure Island
« Odpowiedź #1 dnia: Czerwca 21, 2017, 23:15:41 »
A tak, zapomniałem o tym bakłażanie (ja go tak nazywam), pewna koleżanka ochrzciła go mianem REKINA.
No cóż...


Tak z tymi mirrorami to dobrze pamiętasz. Rdzennych lokacji jest, hmmm...

Na pewno jedna w dziennym lasku, inna w dzień taka górzysta, na skałach, jaskinia trzy wersje lub cztery, chmury też chyba ze trzy, no i X-4, która powtarza się na końcu każego świata z bossem. Więc z 8 jest na pewno, strzelałbym że 10, ale to jeszcze pomęczę grę i dam znać.

Aktualny rekord: 2h 29min.  8)

Jak zejdę poniżej 1h 30min, to przygotuję przegląd lokacji.

*

Offline Qurek

  • *****
  • 424
Odp: Adventure Island
« Odpowiedź #2 dnia: Czerwca 25, 2017, 12:21:35 »
No więc i ja dorzucę kilka słów od siebie, w związku z tym, iż jestem właśnie na etapie ogrywania tej przepięknej pozycji, którą kiedyś (około 10 lat temu) udało mi się ukończyć bez kontynuacji (nie wiedziałem wtedy o jej możliwości, a logo "Hudson'a" - BEE,  było dla mnie wtedy jeszcze enigmą).

Skoro już mowa o "BEE", setezer wspominał, że "Nie zawsze pojawia się ta jajko z pszczółką...", potwierdzam, pojawia się raz na RESET. Tzn, że jeżeli już raz zebraliśmy owy powerup, to jest on aktywny nawet po rozpoczęciu nowej gry, ale bez resetowania konsoli. W sumie twórcy zastosowali tutaj ciekawy trik "antypiracki", któż bowiem bez posiadania instrukcji wpadłby na pomysł, że właśnie w ten sposób (kierunek w lewo + start) istnieje możliwość dalszego grania?

Co do innych znajdziek, to wspomniane były (aniołki/wróżki), (bakłażany/nazywane przeze mnie cebulką - nie pytajcie dlaczego) (mleko - jego dwa rodzaje biały i fioletowy między którymi zauważyłem subtelną różnicę, acz nigdzie nie potwierdzoną. Mianowicie maksymalny poziom energii, który przedkłada się na ostateczną punktację dla danego poziomu wynosi 2500 punktów. Odniosłem wrażenie, że białe mleko odnawia nam połowę tej energii tj. 1250 punktów oczywiście nie przekraczając jej górnej granicy tj. 2500, natomiast mleko fioletowe odnawia nam energię do maksimum. Co ciekawe spotkałem się kilka razy z sytuacją, gdy punktów po zakończeniu poziomu miałem nieco więcej np. 2520. Powodem było prawdopodobnie zebranie w końcówce etapu mleka z jednoczesnym zebraniem owoców wartych dużo punktów połączone z szybkim przekroczeniem tabliczki GOAL.

Ciągnąc dalej temat podliczania punktacji na koniec poziomu - nie wspomniano jeszcze o dzbanku "POT". Zbierając na danym etapie owy dzbanek nasza końcowa punktacja ulega podwojeniu. I teraz mały szok, którego ostatnio doznałem, po zapoznaniu się z jednym z gameplay'ów na YouTube. Otóż grając, często zastanawiałem się, dlaczego nie we wszystkich etapach (poczynając od bodajże 2 świata) dzbanek się pojawia. Początkowo myślałem, iż jest to kara za utratę życia. Nic bardziej mylnego. Okazuje się, że gro dzbanków jest po prostu ukryte. Ukryte w bardzo wredny sposób, bowiem niekiedy należy potknąć się o kamień, mobka, ognisko, a chyba najbardziej hardcore'owym elementem, jest uzyskanie "POT'a" z żaby, które skierowana jest do nas plecami i której należy pozwolić się "puścić się w pogoń za nami", aby w pewnym momencie zniknęła i zostawiła po sobie dzbanek.

Mała ciekawostka dotycząca znajdowanych pierścieni, którą to również odkryłem "organoleptycznie" i nie jestem jej w 100% pewny jest fakt, iż zbierając kolejne pierścienie bez utraty życia, to bodajże co trzeci, czwarty, lub piąty okazuje się być dodatkowym życiem prezentowanym przez ikonkę małego mistrza Takahashi. Dodam, iż wszystkich żyć można mieć maksymalnie 9.

Ostatnią nie wymienioną znajdźką, o której długi czas snułem wiele domysłów jest "kwiatek", który dubluje punkty za zebrane owoce tj. banany warte 50 punktów warte są 100, ananasy warte 200 stają się warte 400 itd. Niestety powerup działa tylko podczas jednego etapu i kończy się po utracie życia na danym etapie.

edit: W trakcie dzisiejszego ogrywania "Adventure Island" przypomniało mi się o jeszcze jednej znajdźce. Ale o niej za chwilę. Generalnie miejsca gdzie ukryte są jaja można w bardzo prosty sposób "namierzyć", kwestia nieustannego miotania przed siebie toporków/ogni. W momencie gdy ujrzymy, że nasze pociski zostają zatrzymane przez "coś" niewidzialnego (nie lecą dalej) istnieją dwie tego przyczyny. Albo w danym miejscu ukryte jest jajo, które trzeba odkryć poprzez podskok w danym miejscu, lub też jest ukryta winda, która poniesie nas prosto do ukrytego bonus stage'a w którym będziemy musieli wykonać serię przeskoków po trampolinach, zbierając po drodze owoce warte 500 punktów każdy. Jeżeli podskakując w "specyficznym miejscu" nie pojawia się jajo, należy odczekać w nim przez chwilę strzelając lub podskakując i po kilku sekundach pojawi się winda (w pierwszym etapie gry jest takie miejsce ukryte przy totemach pod koniec etapu.
I teraz kwestia ostatniej nie wymienionej znajdźki, którą jest klucz. Zbierając klucz, należy liczyć się z tym, że któraś z platform która pojawi się po drodze zabierze nas również, jak w/w winda, do bonusowego etapu z trampolinami.

Mała dygresja odnośnie wróżki/aniołka. Posiadając ją/jego możemy, a wręcz powinniśmy, wbiegać na wszystko co stanie na naszej drodze. Z kamieniami i ogniskami włącznie. Powoduje to stopniowy wzrost mnożnika punktów od 100 do 500 za każdy strącony obiekt. Jakby nie patrzeć zbieranie punktów służy dwóm celom. Pierwszy to nasz ogólny hi-score, drugim natomiast jest fakt, że po osiągnięciu określonej liczby punktów zostajemy obdarowani dodatkowym życiem. Pierwsze dostajemy po osiągnięciu 50 000 punktów, drugie chyba 100 000, lecz w miarę grania wymogi te znacznie się zwiększają. (edit: kolejne życie dochodzi po 200 000 punktów i w miarę jak będę poznawał kolejne pułapy będę tą wiadomość edytował). Pamiętać również należy, że owa "nieśmiertelność" kończy się nie z zakończeniem odrywanej melodii, lecz ze zniknięciem aniołka/wróżki z ekranu, co niekiedy pozwala na utłuczenie dodatkowych kilkaset punktów więcej.

To wszystko co przychodzi mi na daną chwilę na myśl w kwestii "Adventure Island". Dzięki za przeczytanie i zachęcam do obejrzenia jakiegokolwiek gameplayu na YouTube, który może okazać się być niezwykle pomocny przy zgłębianiu tajników tej zacnej gry. Pozdrawiam.
« Ostatnia zmiana: Lipca 09, 2017, 01:50:57 wysłana przez Qurek »

Odp: Adventure Island
« Odpowiedź #3 dnia: Czerwca 25, 2017, 16:02:29 »
Osobiście staram się właśnie nie oglądać gameplayów, wolę sam odkrywać i żyć w swoim hermetycznym świecie doskonalenia się w danym tytule. Jak już wyćwiczę się totalnie, wtedy czasem rzucam okiem na gemplej, ale zazwyczaj jestem rozczarowany tym jak dużo rzeczy ominąłem w danym tytule itp.

Punkty mnie póki co tak średnio interesują, ale wszystkie rzeczy, które pisałeś potwierdzam. Z potami jest naprawdę masakra, bo żeby wszystkie znaleźć to należałoby w przypadku, gdy nie możemy go namierzyć porozbijać biednego Takahashiego o wszystkie przeszkody, istne szaleństwo. Może kiedyś - 100% run?  Nie wiem czy w każdym levelu jest ta platforma co teleportuje cię na górę, gdzie na sprężynach zbiera się owoce? Mi udało się trafić do zaledwie kilku.

Obecnie jestem na etapie treningu, bo już ten 8-3 dosyć sprawnie mi wychodzi. Grę ukonczyłem dopiero 4 razy i za każdym razem 8-3 było lepiej, ale nadal czuję się niepewnie. Paradoksalnie jednak to na 8-2 tracę najwięcej czasu, choć taktykę mam wykutą na blachę, ale duża ilość precyzyjnych jumpów mnie wykańcza. 7-4 i 8-4 też stanowią wielkie wyzwanie, gdy mam broń to działam zbyt powolnie i popełniam głupie błędy - za mało trenowałem z bronią. Bez broni idę jak przecinak, ale w sekcji 3 gdy są takie pajączki podwójne, to czwarty duet jest bardzo trudny, trzeba idealnie nad nim przeskoczyć, istne szaleństwo. Dodatkowo w 8-4 jest bakłażan, który sprawia, że trzeba zrobić to BAARDZO szybko i tuż za ostatnimi pajączkami, trzeba przystać przy drzewku i poczekać idealnie aż bakłażan zaczyna odlatywać, by zgarnąć MLEKO z ukrytego jajka. Warunek dodatkowy jest taki, że po gonitwie przez szopa na początku sekcji 2, nie można zgarnąć bonusowego miodka, bo tutaj, zamiast mleka może pojawić się coś innego i instant death.

Trenuję zbyt niesystematycznie, by robić prawdziwe postępy, ale gdzieś tak do 5 świata idzie mi naprawdę "z marszu", potem zdarzają sie głupie błędy i utykanie na dłużej.

Pytanie czy mając 9 żyć to kolejne nie są "ukryte"? W sensie, ze wyświetla 9, ale mamy np. 10?

Wydaje mi się, że po zgarnięciu pierścienia każde ukryte jajo to laleczka takahashiego z życiem, ale nie mam pewności, zbyt cienki jestem żeby tak długo utrzymywać się bez straty, a no i nie znam na blachę wszystkich miejscówek. Na razie nie skupiam się na szukaniu wszystkich secretów, a raczej na sprawnym przechodzeniu.

Pozdrawiam wszystkich fanów gry.

*

Offline Qurek

  • *****
  • 424
Odp: Adventure Island
« Odpowiedź #4 dnia: Czerwca 25, 2017, 16:31:24 »
Ap. pytania nt. żyć, to nie jestem w stanie odpowiedzieć, gdyż sam nie byłem jeszcze w podobnej sytuacji. Co do gameplay'ów to ostatnio doszedłem do wniosku, że przecież kiedyś (czasy podwórkowe) uczono się grać poprzez obserwację rozgrywek kolegów, tudzież między kolegami. Pomyślałem również, że już chyba za stary jestem, żeby samemu grzebać i dochodzić do pewnych wniosków, bo patrząc z perspektywy lat stwierdzam, że szkoda na to czasu. Owszem jeżeli jakaś pozycja mnie mocno zainteresuje, staram się dochodzić do pewnych rzeczy po swojemu, ale w Adventure Island gram już naprawdę od bardzo dawna i cieszę się z obejrzenia gameplay'u bowiem sam prawdopodobnie nigdy nie doszedłbym do pewnych rzeczy (czyt. ukryte POT'y w przeszkadzajkach). Internet stał się dla mnie obecnie podwórkiem wspólnego dorobku graczy, o tyle fajnym, że w każdej chwili mogę pooglądać innego kolegę anonima i zaczerpnąć wiedzy tudzież inspiracji.

Odp: Adventure Island
« Odpowiedź #5 dnia: Czerwca 25, 2017, 16:42:28 »
W pełni się zgadzam i popieram takie podejście, co jednak nie przeszkadza mi obierać nieco inną taktykę.

Zresztą niektóre gry są tak skonstruowane, że samemu to tak naprawdę nie da się odkryć wszystkiego. Chodzi o kolektywny wkład w rozwój "poznawania gry".  Niejednokrotnie twórcy chyba celowo robili jakieś cryptic motywy po to by NINTENDO POWER sprzedać(?) Analogicznie wiele spraw jest opisanych w instrukcji i normalnie człowiek by w życiu na to nie wpadł, bardzo często o tych kontynuacjach jest info zawarte w manualu. W GNG na Fami (Maikamura) nie jestem pewien czy jest to w instrukcji opisane, ale kontynuacje są właśnie ukryte pod specjalnym skrótem. Niemożliwe jest by ludzie sami wpadali na to - to musiało być albo w instrukcji albo w jakimś oficjalnym magazynie.

Castlevania 2 i słynna wichurka. Jest to w manualu? Ciekawe, kiedyś muszę sprawdzić. Ale najpewniej w Nintendo Power jest o tym info, bo samemu jak na to wpaść?

To okropnie nikczemne gdy są takie motywy w grach, których ukończenie jest niemożliwe bez wskazówki z zewnątrz.

Mi poty ukryte pod kamieniami czy wężami, świniami itp. udało się odkryć przypadkowo. Np. w 8-3 gdy kończymy mordercze skoki na dokładkę mamy kamień, którego może nie udać się przeskoczyć i tam niespodzianka Pol Pot, jak go pieszczotliwie nazywam.

Aha, no i z tym brakiem czasu, to wydaje mi się że ważniejszym argumentem jest brak KOMPANÓW do kolektywnego szukania sekretów. Gdyby zebrała się grupa ludzi 5-10, którzy legitnie bez porad z zewnątrz szukają sekretów i wzajemnie się tym wymieniają, to człowiek angażując się we wspólne działania rozgromienia gry z pewnością olałby całe, gotowe rozwiązania (które tez powstawały pewnie długo).

*

siudym

Odp: Adventure Island
« Odpowiedź #6 dnia: Czerwca 25, 2017, 23:05:53 »
Castlevania 2 i słynna wichurka. Jest to w manualu? Ciekawe, kiedyś muszę sprawdzić. Ale najpewniej w Nintendo Power jest o tym info, bo samemu jak na to wpaść?

Co co chodzi? Jaka "wichurka"? Ciekawy jestem, bo CV2 dawniej walkowalem jak glupi, ale nigdy nie udalo mi sie przejsc.

Odp: Adventure Island
« Odpowiedź #7 dnia: Czerwca 25, 2017, 23:18:15 »

O wichurce:
Sorry but you are not allowed to view spoiler contents.

*

siudym

Odp: Adventure Island
« Odpowiedź #8 dnia: Czerwca 26, 2017, 00:47:42 »
Dobra... juz pamietam. Slynna sciana co snila mi sie po nocach i za nic w swiecie nie wiedzialem co i jak. Po latach dopiero doczytalem o tym "wirze". Ok Wir=Wichurka ;D

Odp: Adventure Island
« Odpowiedź #9 dnia: Czerwca 26, 2017, 05:27:14 »
widzisz jak jest baklazan w adventure island to diabelek cebula rekinek...

Odp: Adventure Island
« Odpowiedź #10 dnia: Października 16, 2017, 11:39:19 »
Cytuj
Wydaje mi się, że po zgarnięciu pierścienia każde ukryte jajo to laleczka takahashiego z życiem, ale nie mam pewności, zbyt cienki jestem żeby tak długo utrzymywać się bez straty, a no i nie znam na blachę wszystkich miejscówek. Na razie nie skupiam się na szukaniu wszystkich secretów, a raczej na sprawnym przechodzeniu.

To działa w ten sposób - jeżeli masz fireballe, to pierwsze jajco zawiera czerwone piciu, a następne, bodajże 3, będą zawierać pierścionki. Po pierścionkach zaś będzie laleczka.

Cytuj
widzisz jak jest baklazan w adventure island to diabelek cebula rekinek...
Ja mówiłem na niego "rzepka".

*

Offline sdm

  • **
  • 197
Odp: Adventure Island
« Odpowiedź #11 dnia: Grudnia 27, 2021, 10:14:05 »
Ktoś grał w tą wersję? Jest okrutna.
« Ostatnia zmiana: Grudnia 27, 2021, 10:15:52 wysłana przez sdm »

*

Offline OsA

  • *
  • 641
    • #58OsA
Odp: Adventure Island
« Odpowiedź #12 dnia: Grudnia 06, 2022, 09:24:50 »
Hudson's Adventure Island - Takahashi Meijin no Bōken Jima (1986)


Adventure Island to adaptacja gry arcade - Wonder Boy, opracowanej przez firmę Escape dla firmy Sega. Wydana w Japonii w 1986, USA - 1988, a w Europie - 1992.  Gra odniosła wielki sukces sprzedażowy - ponad milion sprzedanych egzemplarzy. Gra dość wczesna i widać że nieco bazuje na sukcesie Super Mario Bros. Historia jest standardowo dość prosta, choć nie jest przedstawiona w żaden sposób na początku gry. Wcielamy się w jaskiniowca, która rusza w podróż, po tym jak dowiedział się, że zły szaman porwał księżniczkę Tinę. Do przebrnięcia są aż 32 etapy, 8 światów, po 4 etapy w każdym + na końcu każdego świata czeka na nas boss (brzmi znajomo? - Super Mario Bros).


Oprawa audio-wizualna jak na datę wydania prezentuje się dobrze. Nie można mieć za wiele zarzutów, muzyka jest dość charakterystyczna, ale nie kłuje bębenków usznych. Postać jest duża, przeciwnicy dość zróżnicowani. Gra ma wiele elementów zręcznościowych i wiele momentów w których po prostu trzeba stracić życie, aby na przyszłość wiedzieć jak się zachować w danym miejscu. Dodatkowo - padamy na hita. Tak - to jedna z tych gier gdzie nie mamy żadnych serc. Jeden raz dostajemy w pizdę i leżymy. W związku z tym - nie muszę dodawać, że gra ma bardzo wysoki poziom trudności, a w związku z tym podstawą jest zebranie pszczoły Hudson na końcu pierwszego etapu, która zapewnia nam nieograniczone kontynuacje (na planszy "game over" - którykolwiek kierunek d-pada i start). Krótko mówiąc tracimy życie gdy dotkniemy przeciwnika, ataku przeciwnika, ognia, wielkiego głaza czy spadniemy w przepaść lub do wody. Ale to nie wszystko. Żeby nie było za łatwo - dostajemy jeszcze punkty zdrowia. Na starcie - 11 kresek, które upływają wraz z czasem. A czasami upływają nadmiarowo, gdy np. potkniemy się o kamień. Zdrowie musimy uzupełniać na bieżąco zbierając owoce na planszy. Maksymalnie można mieć 16 kresek zdrowia. Najwięcej odnawia mleko. Jeśli punkty zdrowia dojdą do zera - tracimy życie. Na szczęście na planszy są ustawione checkpointy. Wyraźne tabliczki z cyferkami i od tego momentu zaczynamy po utracie życia.

Do dyspozycji mamy tylko 3 życia. To niewiele, ale po uzyskaniu 50, 100 i 200 tysięcy punktów - otrzymujemy dodatkowe. Zaczynamy bez żadnej broni. To ważny aspekt, zwłaszcza w stosunku do końcowych etapów. Gra jest tak trudna i została tak zaprojektowana, że właściwie jesteśmy skazani na grę bez broni w końcowych etapach, np. w słynnym 8-2. A przejście tego etapu bez broni  to prawdziwa mordęga. Analogicznie z bronią robi się prosto i przystępnie (jeśli będziemy pilnować zdrowia). Broń możemy pozyskać z power-upów dostępnych w jajkach. Jako pierwsze pokażą się toporki. Gdy już je mamy - możemy jeszcze pozyskać magiczne kule ognia, które mają większy zasięg i większe możliwości, bo np. da się nimi rozwalić kamienie i głazy. Ale oczywiście nadal 1 hit - wypierdalaj. Zaczynasz od checkpointu bez niczego. Oprócz broni w jajkach dostępne są jeszcze inne przedmioty bonusowe:
1. deskorolka - czego nie rozumiesz? Nie widziałeś nigdy skejta jaskiniowca? Kask jest, więc w 92 w EU doszli do wniosku, że można wydawać.
2. mleko - dość ważny element dostępny tylko z jajka, który odnawia nam całe punkty zdrowia.
3. pszczoła - zapewnia nam nieśmiertelność na ok. 10 sekund. Każdy przeciwnik ginie przy naszym dotyku.
4. bakłażan - podpierdala punkty życia w zastraszającym tempie. Przekaz podprogowy dla dzieci dotyczący jedzenia warzyw.
5. pierścień - daje bodajże 2000 punktów.
6. klucz - przenosi do etapu bonusowego, gdzie zbieramy owoce, a po jego zakończeniu zaczynamy w kolejnym checkpoincie.
No i w każdym etapie do zgarnięcia jest trofeum - puchar, który podwaja zdobytą liczbę punktów w danym etapie. W wielu etapach jest ukryty.


Niestety różnorodność etapów w grze jest niewielka. Tak naprawdę mamy las, chmury, jaskinię, jakieś dziwne platformy które nie wiem jak nazwać (4-2). Poza tymi podstawami są tylko ich wariacje, czyli nieco inna kolorystyka. I to tyle. Dość biednie, ale no to był rok 86. Można wybaczyć, bo gra nadrabia grywalnością i jednak zacznie podnoszoną poprzeczką wraz z każdym kolejnym światem.

W każdym z ośmiu światów, przyjdzie nam zmierzyć się z bossem - jedną z postaci złego szamana. Ma on 8 postaci - po jednym na każdy świat. Różni się głównie głową i prędkością chodzenia/rzucania kulami ognia/wytrzymałością. Ale w gruncie rzeczy to jest 8x ten sam boss. Jest schematyczny i prosty do przejścia. No i osiem razy z rzędu to samo - nie robi wielkiego wrażenia. Więc tutaj i plus i minus. Plus za to, że w końcu jeden element w miarę łatwy. A minus, że jednak 8x to samo - mogli się nieco bardziej wysilić. Pierwsza forma bossa wymaga 8 trafień, a ostatnia 22. Po pokonaniu bossa w świecie 1-7, głowa odpada, a ciało spierdala. Po pokonaniu w świecie 8 - boss spada w przepaść, a Tina uratowana.

SEQUELE
Gra została wydana na wiele różnych systemów, ale moim zdaniem większość jest niewarta zachodu. W ramach ciekawostki dodam, że gra wyszła na game boye, SNESA, a nawet na next-geny. Ten temat skupia się tylko na części pierwszej, ale każda część na NES jest warta uwagi. Poniżej lista tematów na forum dotyczących kolejnych części:
Adventure Island II - na razie brak
Adventure island III - na razie brak
Adventure Island IV


MOJA HISTORIA/OPINIA
Prehistoria - lata 90.
Gra odcisnęła dość mocne pięto w mojej pegasusowej historii. dokładnie pamiętam, gdy pierwszy raz brak pożyczył cartridge, który od razu wydawał mi się nieco inny od znanych mi cartów. Był fioletowy, ciężki i miał piękną etykietę z przerażającym antagonistą na labelu. No i gra mnie pochłonęła. Była świetna. Zakochałem się w tej rozgrywce. Jednak nie jestem w stanie podać do którego etapu dotarłem w dzieciństwie. Na pewno największym problemem było to, że nie wiedziałem o możliwości kontynuacji. Gdyby wtedy to wiedział.... to inaczej bym przez życie przeszedł przez te 25 lat.

Nowa era - rok. 2012
Natomiast w nowej erze - pierwszy raz do gry przysiadłem na jakimś emulatorze. Chciałem ją ukończyć na luzie, zapisując sobie grę w trudnych momentach, w związku z tym przebrnąłem przez poziom 8-2 mając chyba nawet toporki, więc nie było to trudne. Ale gry nie ukończyłem. Zawiesiłem się na sekcji skoków w poziomie 8-3. Próbowałem z 30 minut i dałem sobie spokój. Przepraszam Tina, nie byłem wtedy sobą.

Dzisiaj - rok. 2022
Na serię Adventure Island chętkę miałem od jakiegoś czasu, choć nie wciągnęła mnie aż tak jak choćby Big Nose The Caveman. Pierwszy raz wygospodarowałem jakąś godzinę z hakiem czasu i przysiadłem do części pierwszej. Nie powiem, bo byłem zdziwiony, gdy po tej godzinie byłem dopiero na etapie 4-4 lub 5-1. Wyłączyłem konsolę i stwierdziłem, że to trzeba na spokojnie przysiąść synek, jak będzie więcej wolnego czasu.

Te więcej czasu pojawiło się w sobotę, 3 grudnia 22. Dokładnie 3 godziny. Ok - myślę sobie, tyle powinno mi wystarczyć. No i zacząłem. Szło mi względnie, były momenty chyba w świecie 6 i 7 gdy się zacinałem na którymś etapie, ale po kilku/kilkunastu kontynuacjach jakoś udawało się brnąć do przodu. Aż dotarłem do poziomu 8-2. Oczywiście bez broni.... i tutaj zaczęły się schody. Najbardziej przejebany etap w tej grze. I tak próbując raz po raz, przypomniało mi się jak na którymś zlocie, patrzałem jak Qurek ogrywa właśnie tą grę. Był wtedy na poziomie 8-3 i męczył się z skokami. Podziwiałem go, mówiąc, że ja jebe to chyba jest nie do przejścia. Na co Qurek powiedział mi, że to luz i zaraz to ogarnie. Że przejebany to był poprzedni poziom 8-2.

Tak to już jest, że człowiekowi zapadają w pamięci takie momenty i odblokowują się dopiero w specyficznych okolicznościach. Mi się przypomniało właśnie, gdy po raz sto któryś próbowałem przepierdolić etap 8-2. Nie udało mi się. 3 godziny minęły, a ja nadal wisiałem na 8-2. Szkoda mi było tego postępu do którego dotarłem, więc telewizor wyłączyłem a Famicom sobie chodził. W niedziele, o zgrozo nie miałem za dużo czasu. Udało mi się przysiąść na godzinę, jednak po meczu Polski z bólem głowy - to nie mogło się udać. Godzina spędzona na etapie 8-2. A konsola niech sobie chodzi dalej.

No i nastał poniedziałek, 5 grudnia gdy znów przysiadłem na dłużej. To był dzień decydujący. Wóz albo przewóz. Powiedziałem sobie, że jeśli dziś nie przebrnę przez 8-2 to kończę na tarczy. Po wielu, wielu próbach w końcu 8-2 pękł. Wtedy już wiedziałem - lecimy z tym. 8-3 to kolejne mozolne próby, ale poziom w porównaniu do poprzedniego o wiele łatwiejszy i do wyuczenia. Rzeczywiście końcowe moment ze skakaniem na opadające platformy + w locie trzeba jeszcze rzucić toporki i zabić nietoperze - wymaga nieco wprawy, zręczności i szczęścia. Ale to nieporównywalnie mniej prób niż 8-2. Więc - tak Qurek miał rację. 8-3 to przy 8-2 pikuś.
No i ostatni etap zacząłem z toporkami, ale nie na długo po zaraz straciłem życie. Przywykłem już do grania bez broni. Poziom podobny do 7-4 (gdzie też się na trochę z zawiesiłem), więc generalnie nie ma tragedii poza jednym momentem gdzie trzeba skoczyć między dwoma pająkami. No i w 8-4 dochodzi jeszcze bakłażan, którego nie da się ominąć.

Krótko mówiąc - udało się. 3 dni - 5,5 godziny łączny czas grania. ~50 godzin konsola się grzała.


Połączyłem dwa wątki  /daf

Kurde, jestem pewien że sprawdzałem w wyszukiwarce i nie znajdowało mi tego tematu wcześniej. Tak to bym się aż tyle nie produkował, tylko wrzucił kilka zdań xD /OsA
« Ostatnia zmiana: Grudnia 06, 2022, 13:37:38 wysłana przez OsA »
Nie wiedzieliśmy, że tworzymy wspomnienia. Po prostu dobrze się bawiliśmy.

*

Offline Qurek

  • *****
  • 424
Odp: Adventure Island
« Odpowiedź #13 dnia: Sierpnia 27, 2023, 11:14:31 »
Bardzo mi się miło zrobiło OsA, że przywołałeś obraz tej sytuacji ze zlotu i męczeniem się z Adventure Island na "bestii MWK". Tak było.
W ostatnim czasie naszła mnie ochota na nagranie longplaya z pierwszej części serii. Głównie zależało mi na tym, żeby zakrawało to troszkę o tutorial w związku z tym, iż zbyt wiele jest w grze momentów w których może coś pójść nie tak, zdecydowałem się na cięcia pomiędzy etapami i zapisywanie gry. Wierzcie mi, że i tak nagrywanie tego materiału pochłonęło 10 godzin z życia. W każdym razie w opisie filmu znajdziecie linki odnoszące się do bonusowych dzbanków. Miłego oglądania.



*

Offline ALLbert

  • *
  • 30
  • w trakcie experymentów
Odp: Adventure Island
« Odpowiedź #14 dnia: Października 13, 2023, 10:29:34 »
Tan bakłażan czy jakoś inaczej się nazywa. To coś powodowało, że pasek życia szybko się kończył, więc pasków życia miało się prawie "na styk". A jak wpada deskorolka, to gra powoli zamienia się w speedrun. Koniec końców nie dało się tej gry na całość przejść. No cóż, będę dalej próbował.
Gram w stare i nowe gry. Porozumienie ponad podziałami między PC-towcami a konsolowcami. Robię, co mogę, żeby odpalać stare gry na nowszym sprzęcie. Motoryzacyjny szaleniec.

ALL55555