Cieszę się Łukaszek, że przywołałem wspomnienia. To fajne uczucie wiedzieć, że nie jest się samemu ze swoimi przemyśleniami. Duże pozdro

.
EDIT: Te joye to była tragedia, oba padły już chyba pierwszego dnia grania, i to nie żebym je jakoś mocno eksploatował. Ja zawsze byłem raczej spokojnym dzieckiem i byłem wychowywany w kulturze "poszanowania dla dóbr materialnych" bo w tamtych czasach podobnie g**no miałem. Pamiętam, że płakałem fest bo czułem, że stary mnie zbeszta za to, że popsułem joysticki. Na szczęście kochany dziadek odżałował pieniądze dla wnuczka i kupił mu "Pythona" od "Quickshota", skubaniec działa pewnie do dziś.
Kolejny omawiany tytuł to "Babochłop", czyli "Tom Boy" będący najzwyklejszym hackiem jednej z najlepszych gier na Atari 2600 (i to gry legendy, która wywindowała system na szczyt popularności). Mowa o "Pitfall". Zmianom względem oryginału uległa zarówno grafika jak i pewne niuanse, które obawiam się wpłynęły na brak możliwości ukończenia gry. Oryginalnego Pitfalla można było bowiem ukończyć (tj. zebrać wszystkie skarby w przeciągu 20 minut). Aby tego dokonać, należało poznać prawidłową ścieżkę wiodącą zarówno po jak i pod powierzchnią gruntu. W "Tom Boy'u" niestety coś programistom poszło nie tak, gdyż nie ma możliwości przeskoczenia nad (psem ?), który w oryginale prezentowany był jako (skorpion ?) i którego dało radę przeskoczyć. Tak czy owak, będąc posiadaczem "Rambo" również wiele razy zdarzało mi się zasiąść do tej gry ponieważ do dziś stanowi spore wyzwanie i co najważniejsze nie nudzi.