Na wstępie muszę zacząć od tego, że niezmiernie się cieszę i z wielką dumą przedstawiam niniejsze znalezisko!
FAMILY COMPUTER HVC-002TPE czyli oficjalna licencjonowana przez Nintendo wersja konsoli na Tajwan. W internecie da się znaleźć kilka zdjęć na kilku stronach... i to właściwie tyle. Ta wersja konsoli pozostawała dla mnie legendą o której nikt za wiele nie wie, a bliska zeru ilość publikowanych w internecie niusów na jej temat tylko dodawała mgiełki tajemniczości. Zacząłem jej szukać jakiś rok temu, wertować aukcje ze wszystkich krajów azjatyckich i wszelkie egzotyczne sklepy internetowe z drugiego końca świata. Robiłem to regularnie i doszedłem do wniosku, że nie da się znaleźć tajwańskiej wersji... przynajmniej online.
Lecąc na Tajwan miałem bardzo cichą nadzieję, że może gdzieś trafię na jakiś ślad tajwańskiego Famicoma, ale to co się wydarzyło przeszło moje najśmielsze pikselowe oczekiwania. Po prostu ją znalazłem! I to zaskakująco szybko.
Będąc "na miejscu" tj. w Tajpej zacząłem się rozglądać za wskazówkami gdzie pójść, gdzie można coś trafić, gdzie zdarza się uświadczyć cokolwiek z Famicomowych rzeczy i pirackich mu krewnych. Pierwszym miejscem jakie wyszukałem i odwiedziłem był sklep w Taipei City Mall, dokładnie ten który można zobaczyć od 9-tej minuty w #2 odcinku vloga [link:
https://www.youtube.com/watch?v=u2cvRNWUEH0] . Sprzedający, posługujący się zachodnim imieniem David na pytanie o tą wersję konsoli odpowiedział, że rzeczywiście kiedyś dawno temu miał jeden egzemplarz i kupił go od niego kolekcjoner z Chin lądowych. Po czym tylko się szeroko uśmiechnął i stwierdził, że znalezienie wersji TPE - czyli jak sam kod mówi TAIPEI - graniczy z niemożliwym. W innych sklepach z retro elektroniką do jakich trafiłem znajdowałem Game Boye, czasem coś od Segi jednak Famicomów już nie. Pozostało wybrać się w otchłań ulicznych targowisk, a szczególnie na dwa takie na które dostałem cynk, że jest szansa raz na jakiś czas uświadczyć tam kilka kartridży. Poszedłem po kartridże... wróciłem z konsolą!
Historia jest o tyle zaskakująca, że dopisało mi przeogromne szczęście! Tyle co dotarłem na Fuhe market i pokręciłem się po nim dosłownie 10 minut, a moim oczom ukazał się Famicom. I to taki niemal w wersji box bo leżał w fabrycznym styropianie wraz z oryginalnym zasilaczem i przewodem AV oraz włożonym w slot kartridżem. Widok był dość rozpaczliwy, tak jak i całe to targowisko, ale nie byłbym sobą gdybym w tym momencie nie zrobił sobie nadziei że cesarz tego stoiska to właśnie Tajwańczyk. Zaciekawiony, powoli ostrożnie stawiając kroki pomiędzy rozłożonymi na ziemi klamotami podszedłem zobaczyć czy może aby jednak jest chińska nazwa na przednim panelu. I... jest!!! To niemożliwe myślę, ale naprawdę jest! Sam panel z resztą w bardzo dobrym stanie, bez rys, bez zatarć - widzę wyraźnie i nie mam najmniejszych wątpliwości. Niemniej podszedłem do zakupu z zimną krwią nie zdradzając ani odrobiny euforii jaka we mnie kipiała. Oględziny sprzętu bardzo mnie zaskoczyły aczkolwiek kwestia tego czy działa to wciąż tylko domysły i na tym oparłem negocjacje. Cena jaką chciał sprzedający to 1000NTD, ja powiedziałem że dam 700NTD i koniec końców dogadaliśmy się na 800NTD czyli na nasze to będzie 100zł. I w tym momencie mnie tknęło! Zaraz zaraz, skoro tak szybko wyszukałem Tajwańczyka to może w okolicy jest ich więcej! Łamanym angielskim umówiliśmy się, że idę jeszcze się rozejrzeć po targu, a konsolka będzie czekać na mnie zarezerwowana. Jednak co prawda to prawda... poza tym na całym targowisku uświadczyłem jeszcze tylko SNESa w opłakanym stanie i stosik kartridży. Zatem czym prędzej wróciłem po moją rezerwację i sfinalizowałem transakcję. Wciąż nie wierzyłem, że naprawdę się udało! Był wczesny poranek, a ja po nieprzespanej nocy wracałem na mieszkanie ze zdobyczą, o której do tej pory tylko fantazjowałem, że kiedyś znajdzie się w mojej kolekcji.
Stan konsoli zaskoczył mnie już na targu. Wygląda tak jakby ktoś dalekie lata wstecz spakował ją do styropianu i tak zostawił! Obudowa jest mocno przybrudzona, ale co ciekawe nie wygląda na pożółkniętą. Są wszystkie naklejki - power, reset, expansion port - i wszystkie tak jak głosiła legenda są po chińsku, a nie po japońsku. Przedni panel z napisem FAMILY COMPUTER i tym co najważniejsze - czyli napisem Nintendo "w domkach" - w stanie po prostu idealnym! Naklejki z tyłu na wyjście AV i zasilacz oraz naklejka na spodzie obudowy też nienaruszone. Śruby bez znaków zadrapań co świadczy o tym, że pewnie będę pierwszym który zajrzy do wnętrza! Dodatkowo fakt, że ktoś zostawił kartridż w slocie, uchował slot od zabrudzeń! I konsola naprawdę długo musiała pozostawać w takim stanie bo aż ciężko było wyjąć grę ze slotu.
Są jednak mankamenty. Pęknięty suwak eject to jeden. Niemiłosiernie wytarte złote plakietki na obydwu padach to dwa. I na obydwa mam już części na podmianę więc o to się za bardzo nie martwię. Jest jednak trzeci i tu będzie potrzebne trochę więcej kombinacji - przewody są zesztywniałe. Podobno można się z tym uporać nacierając gliceryną? Hm, to się okaże.
Za punkt honoru przyjąłem jak najmniejszą ingerencję w konsolę przy jej doprowadzaniu do ładu. Chcę absolutnie zminimalizować jakiekolwiek zamiany części w związku z czym zależy mi na ożywieniu przewodów by zostały oryginalne. Po wyczyszczeniu okaże się jeszcze czy potrzebne będzie wybielanie, podobno nie jest to trudna sprawa, aczkolwiek najpierw stwierdzę czy taki zabieg będzie potrzebny. Elektronika to nadal jeszcze zagadka i dopóki konsoli porządnie nie odczyszczę z zewnątrz jak i wewnątrz, to nie podłączam do TV. Na pewno nie będę robić żadnych AV modów itp. Wszystko ma zostać w oryginale! Takich egzemplarzy jest tak niewiele, że zależy mi na utrzymaniu go w oryginalnym, nieprzerabianym stanie.
W wolniejszym czasie zabieram się odczyszczanie i doprowadzanie tajwańskiej tajemnicy do ładu. Relacja z prac na bieżąco tutaj!
Wkrótce opiszę tu także inne znaleziska i wrzucę zdjęcia rarytasów jakich nie umieściłem jeszcze ani na vlogu ani na instagramie. Przygoda trwa!