Przysiadłem w ostatnim tygodniu do obu tytułów i udało się ukończyć obie części, więc śpieszę z małą opinią.
Część pierwsza ma jak dla mnie niesamowitą fabułę. To przemierzenie etapów, aby złożyć wehikuł czasu - kosmos. Smaczku dodaje fakt, że ostatni poziom rozgrywany jest.... w przyszłości. Był podobny odcinek czy film bodajże jak Flintstonowie odwiedzili Jetsonów (lub/i na odwrót).
Do gry podchodziłem 3-krotnie. Pierwsze dwie próby gdzieś utknąłem na bossie, którzy może nie są specjalnie trudni, ale trzeba na nich znaleźć swój patent. Za trzecim razem udało się ukończyć grę bez większych problemów (małe problemy na ostatnim bossie, ale to z racji jego 3 form).
Natomiast - zgodzę się co do tego, że jedynka jest bardziej drewniana i ciężej się w nią grą. Przede wszystkim irytuje powolne wspinanie się Freda.
Dwójka ma gorszą, acz akceptowalną fabułę - taką bardziej kreskówkową, ale jako gra jest zdecydowanie przyjemniejsza w odbiorze. Największy plus to gra dwoma postaciami, czyli Barneyem i Fredem z których każdy ma jakąś swoją umiejętność. Wszystko zostało poprawione i pozbyto się tych spowolnień, dzięki czemu gra się naprawdę przyjemnie. Odniosłem także (być może mylne) wrażenie, że dwójka jest nieco łatwiejsza, a zwłaszcza bossy. Problem miałem tylko z ostatnim bossem, poza tym raczej luz.
Koło w wulkanie sprawiało mi masę problemów w młodości, ale teraz o dziwo za trzecim razem chyba już się udało. Nie jest to wcale trudne, ale na pewno taka gra pod presją goniącego cię koła - zmienia nieco oblicze tego etapu.
Muszę przyznać, że nie spodziewałem się, że tak gładko mi pójdzie z tymi grami. Jednak za dzieciaka to wszystko było jakieś trudniejsze

Teraz nie sprawia aż takich problemów.