Na szybko (nazwy własne). wedle kolejności przypominania.
1.
Serce wyspy z Contry. daf powiedział już wszystko, więc dalej.
2.
A7V z Kage. Tak, drugi boss wybitnie kojarzy mi się z pierwszowojennymi machinami pancernymi i mimo, zen ie sprawia wielkiego wyzwania, bardzo go lubię. W ogóle w Kage przejść 2 pierwsze poziomy, bez stresu, i zmienić grę, to taki deserek przed obiadem dla mnie.
3.
Pojazd z TMNT. Samo znalezienie go w podziemiach to zabawa, no i fakt, że za dzieciaka umiałem go przejść, mocno wpłynął na wspomnienie. No, wodorostów nie umiałem

Fajny projekt, no i drugi obok
smoka-kosmity z wodospadu z
Contry, w środku którego zaczynamy kolejny poziom.
4.
Karciany Kot z Chip & Dale 3. Cała gra to menażeria przefajnych dużych przeciwników do ubicia, tego pamiętam głównie dlatego, że... mój brat go nie umiał przejść. Ja traciłem na wózkach wszystkie życia, brat grał do końca poziomu, ja waliłem bossa i grałem dalej, a po skusze na continue graliśmy obaj. Brat był starszy.
5.
Gangster na okręcie z Contry Force: Pewnie dlatego, że nie umiałem przejść 3 poziomu, a często w grę grałem. No i napatrzyłem się na jego krzywy ryjec, jak "dostawał pierdolca", jak to mówiłem, szczególnie, że miał dużo życia. Da się go z resztą ubić nie ruszając się z miejsca, ale to już wiem teraz, poza tym trzeba umić.
6. Końcowy Boss z Ninja Gaiden (wszystkie 3 fazy) - imię ma tak kretyńskie że aż nie będę pisał XD to już rzecz odkryta w czasach mojej fascynacji emulacją i w dużej mierze przez to, ile typ zjadł mi czasu. Szapo ba dla każdego, kto przejdzie w jakiś elegancki sposób, ja farmiłem energię i ubijalem płomieniami licząc, że zarypie typa, zanim mi energia spadnie do zera.
7.
Ognista Osa z Adventure Island 3 - w ogóle gra ma mega fajne grafiki szefów, ale ten jakoś zapadł mi w pamięć, jako baardzo dalekie (dla mnie, wtedy) osiągnięcie w grach i pamiętam, że gdy już mając PC w domu miałem pierwszą wsteczną zajawkę na Pegasusa, strasznie się nim jarałem przy kolegach.
Z tej gry wspomnę jeszcze
Szkielet Myszy, oj tak.
8.
Ośmiornica z Hunt for the Red October - ja ginąłem poziom wcześniej, ale pożyczyłem koledze w podstawówce, który mi opowiadał, jak to nie może teraz przejść tego bossa. Dużo podobnych historii opowiadał, w większości farmazony, ale tę po latach potwierdziłem...
9.
Koleś, co ma Przesrane w Gaciach z Batman & Flash (Monster in My pocket Hack) - tak, tak na niego mówiłem za dzieciaka, za co dostawałem reprymendy od starszych i strasznie mnie to określenie bawiło. no, ale sami powiedzcie, czy nie ma za wielkiego dupxa?
%2B201209132241125.bmp&f=1&nofb=1)
daf, dorzucę do Twojego kotła - z Bossem z Altered Beast miałem do czynienia w pierwszej kolejności z Sedze Mega Drive i mówiłem na niego... kosmetyczka! ta dolna cześć kojarzyła mi się z półka z butelkami, a górna z lustrem.

EDIT przypomniałem sobie
10.
Robot-pająk z Battletoads - ta gra, tak jak i kontynuacja, słynie z kreatywnych, różnorodnych poziomów, gdzie bossowie... raczej są na drugim planie. Poza tym jednym. Pierwszy boss to wielka machina, której twórcy nie musieli pokazywać na ekranie, bo walkę obserwujemy... z kamery robota. I rzucamy mu kamieniami prosto w mordę! Co prawda jest to bitka bardzo łatwa, ale jakże pomysłowa i pokazująca techniczny majstersztyx programistów z RARE.
11.
Nauczyciel z Tiny Toon Adventures - nie wiem, czy to jest nauczyciel... ale kiedyś, zdziwiony obecnością tej postaci w grze, brat powiedział, że kojarzy taką postać z bajki, taki ich "nauczyciel"... nie próbowałem weryfikować.
Psychopatyczna morda, zawrotna prędkość i szalona muzyka sprawiły, że za dzieciaka wariat został mi w pamięci.