Fajny temat. Mój tekst co prawda z pega gruzu vol.1 gdzie jeszcze byliśmy jako emu-nes, ale to właśnie w nim jest zawarta cała historia, więc pozwalam sobie wkleić, bo lepiej mojej historii już się napisać nie da. W tym tekście jest wszystko co kiedyś chciałem opisać i zmotywowało mnie to, że właśnie wtedy wydajemy gazetkę. P.s. Sorry, że z błędami. Myślałem, że mam poprawiony tekst, ale zrozumieć się da.

Mam na imię Mateusz. Jestem osobą niewidomą i historia którą chcę opisać od początku do końca jest na tyle ważna, że chyba jest już tak wplątana w moje życie, że niewyobrażam sobie życia bez tego o czym będę pisać, bez tych ludzi nie ma życia, ale od początku. Udoziłem się w 1988 roku. Los chciał, że urodziłem się osobą niewidomą, ale czy to ma jakieś znaczenie? Myślę, że zupełnie nie. Jak już trochę podrosłem i miałem 5 lat, to pewnego dnia sąsiad z zaściany przynosi do mnie wielkie pudło z czymś dziwnym. Nie miałem pojęcia z czym, ale po krótce wyjaśnił mi co to jest. Była to gra telewizyjna i jak się później okazało zwana Pegasusem. Podłączył to do telewizora i zaczęły wydobywać się jakieś dźwięki. Myślę sobie jakaś zabawka. Pierwszą grą jaką usłyszałem była gra Super Mario Bros. Potem zapytał mnie czy chcę spróbować zagrać, to mu mówię tym swoim cienkim głosem, że nie, bo nie umiem. Jak można grać będąc niewidomym? Kolega nierezygnował i nakłaniał mnie do próbowania. Nie będąc do końca świadomym o co w tym wszystkim chodzi, bo trudno będąc świadomym czegoś w wieku 5 lat a już na pewno tego jakie granie, co to w ogóle jest. Zgodziłem się i pierwszą grą w jaką zagrałem z kolegą była Contra. Wytłumaczył mi i pokazał jak wygląda konsola, kartridże, pady, czyli wszystko co miałoby sprawić, że ja będę grał. Zagraliśmy na dwóch i od tamtej pory zainteresowałem się tą grą telewizyjną do tego stopnia, że chciałem się uczyć grać. Tak mi się to podobało, że kolega był tak miły, że zostawił to cudo u mnie a ja codziennie rano wstawałem, prosiłem siostrę, tatę żeby mi to coś podłączał i będąc jeszcze taki mały powoli uczyłem się tego grania słuchając dźwięków i wciskając byle co nawet czasem udało mi się coś przejść, ale dorastając i ucząc się codziennie praktycznie zacząłem rozumieć o co w tym wszystkim chodzi. Pamiętam pierwsze reakcje bliskich o kur. Jak on to zrobił? Nie widzi, ale gra. Niesamowite, ale do mnie to niedocierało jeszcze tak jak rozumiem to teraz. Jakiś czas później trafiłem do szkoły dla niewidomych w Laskach. Tam Pegasusa nie było, ale był kolega, który też znał temat, lecz byliśmy jeszcze za dziecinni, by o tym poważniej porozmawiać, ale kolega wiedział o co chodzi i jakoś tak się stało, że od tamtej pierwszej rozmowy byliśmy najlepszymi kolegami. Pierwsze oznaki tego jak to co się lubi potrafi połączyć. Przyjeżdżając na weekendy do domu kolega oczywiście przynosił do mnie tego Pegasusa, a nawet zdarzało się, że on cały czas u mnie był pod moją nieobecnością, ale grały i siostry i tata, więc każdy z tego w jakiś sposób korzystał mniej lub bardziej. Dorastałem tak z tą konsolą ucząc się coraz bardziej, coraz więcej. Z przerwami, bo przecież w przedszkolu nie było czegoś takiego, ale zawsze wracając do domu zaczynałem myśleć, że będzie fajnie, bo będzie Pegasus i będę nabierał kolejnych doświadczeń. Jakiś czas później miałem 2 lata przerwy i zupełnie zapomniałem o tej konsoli, ale po tych dwóch latach kolega znowu do mnie przyniósł Pegasusa i tym razem zostawił go u mnie już na stałę. Mieszkał za ścianą, więc nie było żadnym problemem żeby się umawiać na wspólne granie i dalsze rozwijanie czegoś co mnie tak zaczęło uszczęśliwiać, lecz cały czas nie miałem pojęcia dlaczego. Po prostu idąc tokiem rozumowania dziecka, ale już coraz starszego dziecka wiedziałem, że to jest coś wspaniałego, fajnego, niesamowitego i w taki sposób nabierałem doświadczenia słuchając, ucząc się grania z kolegą sąsiadem. Pewnego razu przyszedł taki czas, w którym konsola już zaczęła odmawiać posłuszeństwa. Po prostu się zaczęła psuć i gdy się zepsuła na dobre strasznie nierozumiałem dlaczego tak się stało a ja byłem już tak zafascynowany tą konsolą, że nie było dnia mojego pobytu w domu który niezaczął by się od podłączania konsoli. Cóż, trzeba było się jakoś z tym pogodzić. Straszie to przeżywałem, płakałem, ale cóż. Dziś powiedziałbym, że żyć trzeba dalej, ale dziecko przecież tego nie powie. Nadszedł 1998 rok i czas Pierwszej Komunii Św. Przygotowania, nauki tych reguł z katechizmu, ale mnie tam bardziej zastanawiało co dostanę na tą uroczystość. Nadszedł ten dzień i z niecierpliwością wyczekiwałem na moment rozdawania prezentów, aż w pewnym momencie podchodzą do mnie dirce, dwie siostry i mówią, że to dla mnie i, żeby służyło mi to na długo i, że będę zadowolony. Nie wiedziałem co to może być. Na pewno niepomyślałem o Pegasusie w pierwszej chwili. Co najfajniejsze, że kolega z którym się przyjaźniłem za czasów szkolnych też dostał Pegasusa z tym, że on dostał model Iq502 z pistoletem i ze złota czwórką w komplecie. Ja dostałem natomiast samą konsolę z okablowaniem i jak się później okazało z wbudowanymi grami w środku i też z jakimś pistoletem. Po powrocie do domu ze szkoły, bo w szkole miałem uroczystość Komunijną zaczęła się dalsza część uroczystości w rodzinnym gronie, a ja z rodzeństwem rodzonym i ciotecznym odpakowawywaliśmy prezenty. Wszystko jakoś było rzucone na dalszy obiekt zainteresowań prócz Pegasusa. Po rozpakowaniu zaczęli wszyscy grać z tym, że beze mnie, bo ja nie mogłem się dopchać do TV, do mojego wymarzonego prezentu. Każdy chciał grać i w ogóle zamieszanie. Strasznie smutno mi się zrobiło, ale pomyślałem sobie, że przecież oni sobie pójdą za jakiś czas i może będzie już późno, ale przecież są inne dni, więc będę mógł się nacieszyć swoim prezentem i tak też było następnego dnia. Od rana do wieczora grałem. Potem trzeba było wracać do szkoły, czego bardzo nie chciałem, ale nie było czego żałować, bo odbyliśmy pierwszą pielgrzymkę do Częstochowy a po powrocie z niej okazało się, że mój przyjaciel zabrał ze sobą konsolę i u niego po szkole cały dzień potrafiliśmy grać w świetlicy na dole zdobywając kolejne doświadczenia, kolejne levele w grach i tak dalej. Niezapomnę jakiś czas później dnia, w którym po powrocie do domu kolega przynosi do mnie grę wtedy jak on to nazwał Turklesy a chodziło o Teenage mutant Nina turtles tournament fighters. Gra mi się spodobała do tego stopnia, że chciałem żeby mnie nauczył grania w tą grę. Sam niezbyt dobrze potrafił w to grać, ale grał na tyle dobrze, że potrafił ją przechodzić różnymi postaciami, którymi można było grać. Uczyłem się tak tej gry intensywnie, że sam podochodziłem po jakimś czasie kto ma jakie ciosy specjalne itp. Itd. I nauczyłem się tej gry na pamięć do tego stopnia, że grając w nią dziś idzie mi najlepiej chyba i osoby widzące grając ze mną czasem przegrywają ze mną. Znam grę perfekcyjne. Znam wszystkie ciosy, opcje itp. Itd. Tyle razy ją ukończyłem, że szok, ale to jest właśnie ta magia Pegasusa. Przyszedł taki czas, że kolega pożyczał coraz więcej tych gier, kartridży a ja się uczyłem grać. Pewnego razu i mój Pegasus zaczął odmawiać posłuszeństwa. Funkcjonował krócej niż tamten kolegi z zaściany, ale co porównywać Terminatora z Thompsoniciem, chociaż i tak dziwie się, że Terminator w ogóle coś wytrzymał. Cóż, przeżyłem to mniej niż tamtą konsolę, ale też bardzo mnie to bolało. Dwa lata przerwy i mamy rok 2000. Długa przerwa, ale tym razem niezapominałem o konsoli, lecz nie grałem. Zostały tylko wspomnienia, ale nigdy nie myślałem sobie, że już nie zagram i w ogóle, po prostu chyba sobie myślałem o innych rzeczach, które pozwalały mi na dalsze życie i nie przeżywając tego tak mocno. Pegasus kolegi funkcjonował cały czas, tego ze szkoły i właśnie w roku 2000 ponownie przywiózł go ze sobą do szkoły. Czemu wywiózł go wcześniej do domu? Nie wiem, ale czy to ważne? Najfajniejsze jest to, że on miał już w pokoju mały telewizorek połączony z radyjkiem i płytami Cd, gdzie dało się podłączyć Pegasusa i można było grać. Dla osób widzących grało się ciężko, bo obraz był malutki jak na mały ekranik wyglądający jak szkiełko od zegarka, albo i może mniejszy, za dobrze tego nie pamiętam, ale my graliśmy mierząc się już zawodowo w Tmnt 4 na multi, piękne czasy. Jeszcze w tym samy roku podczas jednego z moich pobytów w domu wpada do mnie kolega z zaściany z Pegasusem Mt777dx, ale wtedy nie znałem modeli, nazw pegasusów, więc dla mnie to był jakiś tam pegasus, ale ważne, że w ogóle był. Po obejrzeniu go ztwierdziłem, że był solidniejszy od mojego i bardzo podobny do pierwszego jaki przyniósł mój kolega. Zapytałem go skąd go ma, to ztwierdził, że go pożyczył, ale widocznie na wieczne oddanie, bo Pegasus już został w moim domu i jakoś nikt nigdy się o niego nieupominał, więc uznałem, że jest mój. Przyniósł pare gier i się grało. Ja już z jakimś tam doświadczeniem, ale cały czas poznawałem nowe gry, nowe możliwości, ale się grało. Zaczęło się pożyczanie kartridży, kupowanie na bazarach, podmienianie gier jak się jakaś podobała ah, długo by o tym pisać. Uzbierałem całkiem pokaźną ilość gier w tamtych czasach, ale nie taką jaką posiadam teraz, ale wiadomo, że teraz jak już się ma doświadczenie, to wie się co można kupić i co to za gra. Kiedyś kupiło się Batmana, to był Batman a w środku inna gra zupełnie, ale kogo to obchodziło? Gramy w Batmana, to gramy w Batmana i wszyscy są zadowoleni
Pegasus na wieczne oddanie wytrzymał do roku 2003. Gdy spaliłem telewizor, to rodzice się zdenerwowali i zaraz pojechali do sklepu po nowy telewizor, ale nie było mowy, żeby na tym telewizorze już grać. Czyżby koniec historii z Pegasusem? Tak, bo rodzice wyrzucili wszystkie moje kartridże na śmietnik włącznie z Pegasusem, a Pegasus był w idealnym stanie do tej pory, ale co zrobić? Siła wyższa. Nastąpiła przerwa od Pegasusa, choć ja myślałem, że to już w ogóle koniec Pegasusa w moim życiu. Kolega też już Pegasusa nie miał, więc zapoznał mnie z Playstation 1, które równie dobrze mi się spodobało i nawet byłem w stanie ztwierdzić, że te realne dźwięki, ta muzyka to wszystko jest lepsze od tego Pegasusa, ale chwilowo to trwało, bo jak grywałem na Psx, to i tak po pewnym czasie chciałem jednak dalej mieć Pegasus, ale nie było takiej możliwości i grając na tym Psx z mniejszym zapałem w końcu podkowiec 2003 dostałem pierwszy komputer, który też sprawił mi tyle radości. Porzuciłem i Psxa i zacząłem uczyć się pracy na komputerze...
Wtedy już sobie myślałem, że mam komputer, to na co mi ten Pegasus, zresztą szybko o nim zapomniałem, bo przecież miałem już komputer. Na początku nic takiego, bo nie miałem od razu Internetu, ale zabawa zaczęła się przednia jak pół roku później zdecydowaliśmy, że u nas w domu będzie Internet i tak też się stało. Wtedy to była frajda. Internet w domu? Co może być lepszego od Internetu w domu? Zastanawiał się ten jeszcze młody człowiek, ale już mądrzejszy i bogaty w jakieś tam doświadczenia, ale to jeszcze nic co pozwalałoby mu na normalne życie, bo wiekowo może i był już dojrzalszy, ale że tak powiem tylko wiekowo, mało ważne. Jak już obsługiwałem Internet tak żeby czytać pisać posty na forach itp. Itd., to przed znalezieniem emunes szwagier odpalił jakąś grę u mnie na komputerze, która miała dźwięk jak Pegasus, ale okazało się, że to emulator z jakiegoś gameboya, ale właśnie wtedy coś we mnie tknęło i pomyślałem sobie hmm. Skoro można odpalać takie rzeczy na komputerze, to może da się grać na pegasusie w taki sam sposób? Kolega mi wyjaśnił sytuację, że można i od razu chciałem wiedzieć wszystko na ten temat. Co zrobić, co ściągnąć itp. Itd. I rzeczywiście po jakimś czasie wracając na jakąś przerwę do domu wpisałem w gogle coś takiego jak gry na pegazusa do ściągnięcia. No i tu stała się piękna rzecz, bo wyskoczyła mi w pierwszym wyniku strona emunes. Jaka mnie podnieta wzięła, to sobie tego niewyobrażacie. Cieszyłem się jak dziecko. Zaraz przejrzałem stronkę bardzo dokładnie i wreszcie znalazłem. Gry do ściągnięcia, bezpośrednie linki do gier, ale oczywiście najpierw pobrałem emulatory polecane przez kolegę, następnie rozpakowałem wszystko i wg instrukcji jakie podawał kolega odpalałem. Padło oczywiście na Mario Bros. Na początku emulator Nester. Jakaż to była radość, jak wszystko poszło i zadziałało. Nie mogłem uwierzyć, że to w ogóle się stało. Nie myślałem o niczym innym jak tylko o tym, że wszystko wraca, że będę mógł grać i się tym cieszyć. Testowałem potem emulatory żeby sobie dobrać odpowieni i dobrałem nestopię, której używam do dziś, choć dziś już nie gram na emu, bo mam ponownie konsolę, ale do tego dojdziemy. Zaczęło się potem mailowanie do admina strony emunes Bojana. Odpisywał zawsze a ja tylko nie mogłem się doczekać kiedy mi odpisze po napisaniu maila i nawet czekałem godzinę, dwie myśląc, że zaraz to nastąpi, ale Bojan odpisywał różnie. Raz tego samego dnia, raz następnego, ale odpisywał zawsze. Nigdy nie było tak żeby się zdarzyło żeby nie odp, albo mnie zlekceważył. Jakiś czas później postanowiłem, że zarejestruję się na forum emunes. Pierwszy mój Nick, to Fan monstera, bo moją grą ulubioną była wtedy Monster In my poczet i potrafiłem w to grać codziennie i nawet napisałem recenzję jakiś czas później. Pewnego razu dowiedziałem się o czymś takim jak kody gamegenie. Zadawałem sobie pytanie, to w grach na pegasusa też były kody? Okazuje się, że tak, są. Pomyślałem sobie to teraz będę mógł próbować grać na maxa, skoro mogę być nieśmiertelny, albo mieć nieskończoność żyć. Wtedy zaczęła się zabawa. Uważałem, że nic już nie przebije emulatora, bo raz, że można zapisywać stan gry i jeszcze te kody. Kto by tak na początku niepomyślał prawda? Na emunes się zaklimatozywałem już w taki sposób, że po przeniesieniu się na serwer e9 wszyscy wiedzieli już, że jestem niewidomy, ale nie mogli sobie tego wyobrazić jak ja gram, a ja tłumaczyłem tylko tak jak potrafiłem wtedy. Dziś można to już udowodnić po przez filmiki na youtube, czy nawet osobiście, ale kto w ogóle o tym myślał w tym 2004 2005? Pewnego razu na forum zarejestrował się człowiek o dziwnej ksywie. Nazwał się Oldschoolowy dziad, a ja jakiś czas miałem takie coś, że witałem każdego użytkownika, który był nowy na forum po przez prywatną wiadomość. Jedni odpisywali, drudzy nie, ale ten Dziad odpisał i mało tego zaczęliśmy się nawet poznawać. Ledwo się zarejestrował a ten Mati już go męczy. Rozmawialiśmy potem już praktycznie przez prywatne wiadomości do momentu, gdy już wszyscy mieli mnie dość, bo byłem okropnym spamerem i łamałem regulamin. Straszne czasy. Pisałem w każdym wątku nie mając o tym pojęcia zupełnie. Zakładałem setki tematów, dosłownie total spamer. Nie znałem jakiejś gry, to i tak się wypowiadałem, bo przecież fajnie było napisać fajna gra, kultowa gra i tyle. Miałem już ze 16 lat, ale co z tego? Głupi jak but, więc administracja się wkurzyła i jak tolerowała moje wyczyny przez rok czasu co i tak dziwię się, że to znieśli tak w końcu miarka się przebrała i Mati zasłużył na dożywotniego bana. Nierozumiałem tego wtedy, poczułem się odrzucony i samotny, więc poszedłem na inne forum mypegasus.pl i tam wypowiadałem się tak samo właściwie, plus najazd na emunes.pl. Brzydkie czasy. Przez to nawet opuściłem się w graniu i w ogóle jakoś tak nie przyjemnie było w tym życiu. Strasznie przeżywałem to wszystko i wysyłałem uciążliwie maile do Bojana i kilku innych osób żeby mnie przyjęli powrotem na forum, że się poprawię i w ogóle jak na spowiedzi. Nikt mi nie odp. Zupełne lekceważenie, więc tym bardziej zacząłem najeżdżać na EN aż w końcu doszło do poważnej konfrontacji między mypegasus, a EN, ale wtedy właśnie wszyscy coś zrozumieli, zaczęli dorastać i po jakimś czasie patrzę, że zostałem odbanowany i 1 z userów napisał, że nie ma sensu ta wojna i, że każdy zasługuję na szansę, ale właśnie to była ta harektyrystyczna cecha EN, bo właśnie tu zawsze czuło się tą przyjaźń, to pozytywne nastawienie gdzie na innych forach tego nie ma a już na pewno nie na 1 dzisiejszym o pegasusie, ale nie ma co wspominać o bublach niepotrzebnie. To emunes jest najlepsze i to ono zapoczątkowało scenę w Pl i nie ma co do tego wątpliwości, bo reszta for to Romy i emulatory i oczywiście gdyby nie kilku z nas, którzy tam piszą, to było by to po prostu pegasus i nic więcej. W sumie do pg nic nie mam, bo wynieśli się stamtąd ci, co pisali bzdury. Teraz jesteśmy tam my, czyli ludzie z EN, ale też ci, którzy mają o tym pojęcie, czyli NES-Famicom-Pegasus itp. Itd. Nie ma co tu jednak pisać gdzie kto pisze, bo to każdego sprawa. Dziś każdy idzie swoją drogą i niech tak zostanie. Za czasów zapoczątkowania zgody między mną i EN zaczęła się rozmowa o tym, by zorganizować zlot emunes. Na początku jak wiadomo było mnóstwo propozycji i każdy rzucał wszystko co mu się nasunęło na język. Każdy był aktywny, ale wiedzieliśmy wtedy, że to tylko marzenia na razie, ale przecież marzenia się spełniają, więc nierezygnowaliśmy. Po jakimś czasie dochodziło do przedsięwzięć typu NCL-Nes champions league, czyli rozgrywki online w różne gry sportowe i nie tylko. Następnie kilka użytkowników spotkało się już w Realu. Przychodzi rok 2009, gdzie dochodzi do pierwszego FamiCONu, bo tak został nazwany ten konwent. Można? Można. Nie byłem na pierwszej edycji, bo wtedy wypadło mi coś innego, ale strasznie tego żałowałem, ale obiecałem sobie, że na drugi konwent pojadę cokolwiek się wydarzy. Na forum już wypowiadałem się normalnie, znowu czułem się tam jak w domu a sama relacja z pierwszego zlotu tak mnie jarała, że normalnie marzyłem o tym, by przyspieszyć tylko ten czas do lipca 2010, by poznać tych wszystkich ludzi, zagrać, spożyć jakieś piwko i nie tylko.Jakiś czas później stała się piękna rzecz, bo tak się złożyło, że jechałem do Warszawy na kontrolę lekarską i jakoś tak sam z siebie zadzwoniłem do Dziada by właśnie się spotkać, poznać i w końcu zagrać. Tak też się stało. Poznałem wtedy też innych użytkowników tego forum. Ryan, Winyl, Abo, Kwiatek. Potem to już co jakiś czas na weekendy wpadałem do chłopaków. Zaczęła się między nami rodzić taka więź, taka przyjaźń. Nie czułem tego wszystkiego w życiu tak wspaniale jak wtedy. To było coś niesamowitego. Tego nie da się opisać. Takie sytuacje w życiu trzeba przeżyć po prostu, by to zrozumieć, poczuć. W tym samym czasie zdecydowałem się na kupno konsoli i co najciekawsze, że trafiłem na konsolę taką samą jaką przyniósł za pierwszym razem mój kolega w dzieciństwie. Co to było za uczucie i zaczęło się. Kupowanie cartów od znanych forumowiczów, sprawadzanie gier itp. Itd. I tak zacząłem zbierać kolekcję i dziś mam pokaźną sumkę tych gierek. Cały karton po butach

. Znowu nadeszły te czasy, gdzie mogę cieszyć się graniem, wymieniać się o tym na emunes.pl i co najważniejsze już nie tylko wirtualnie, ale też po przez spotkania. Znam tych ludzi przecież już bardzo dobrze, tak jak oni mnie zresztą. Pojawiłem się w końcu na drugiej edycji FamiCONU, by poznać resztę ekipy. Jedna z najlepszych edycji zlotu, może dla tego, że pierwsza i tak mi się podobało. Wszyscy okazali się bardzo przyjaźni. No i już wiadomo, że stałem się jednym z tych członków emunes.pl tych niezapomnianych i prowadzących forum. Z każdą edycją poznawałem coraz więcej nowych twarzy i było po prostu cudownie, najcudowniej, że chyba lepiej w tej kwestii się nie da. Trzecia edycja, poznałem człowieka, który jest jednym z najbliższych dla mnie. Żuro, to człowiek, który walczył o tępienie spamu kiedyś a jednak teraz napiliśmy się alkoholu, zapaliliśmy tysiące fajek, coś pyknęliśmy i jest dobrze. Ta sama znajomość rapu, lubimy Sokoła, winyle, Noona i dobre albumy jeśli chodzi o Pl Hh. Dobry chłopak. Pozdrowienia dla ciebie Piotrek. Teraz od tych paru ładnych lat jest taka paczka przyjaciół, którzy zawsze są i nawet jak kontakt jest mniejszy, bo każdy z nas ma swoje życie, to i tak jesteśmy ze sobą mocno związani przyjaźnią i pasją konsolową. To wszystko zmieniło mnie i całe moje życie. Całe emunes, cała ta społeczność. Nigdy niesądziłem, że coś takiego nastąpi w moim życiu, a jednak. Takim oto sposobem dotarliśmy do końca roku 2013. Emunes istnieje i istnieć będzie, ale jeśli też my pokażemy, że nadal tego chcemy, bo to, że będziemy się spotykać na zlotach, czy poza nimi osobiście raczej stało się standardem i przyjacielskim obowiązkiem że tak to ujmę. Kocham tych ludzi, kocham tą pasję, kocham to, że nie jestem inny pomimo niepełnosprawności i, że to ci wspaniali ludzie to zaakceptowali i są ze mną na dobre i złe. Nie ma nic lepszego w życiu jak wiedzieć, że masz ludzi, którzy w najgorszych chwilach są i będą. Dziękuję wszystkim za to. A dla strony emunes jak i forum życzę kolejnych owocnych 10 lat. Czas pokaże jakie będą te lata, ale oby były i oby pasja siedziała w nas do końca, tyle z mojej strony. Mateusz.