Darkwing Duck
*

Offline OsA

  • ***
  • 587
    • #58OsA
Darkwing Duck
« dnia: Października 20, 2023, 08:22:48 »


I am Darkwing Duck - takim zdaniem wita nas nasz bohater na początku każdego etapu. Dziś krótko o grze która dość mocno zapisała się w mojej pamięci, ale o tym w ostatniej części postu. Na początek co to w ogóle jest. Typowa gra platformowa dla konsoli NES/Famicom - niezwykle kolorowa, dopracowana i po prostu piękna jeśli chodzi o oprawę audio-video. Z pewnością wpływ na to miał rok jej wydania, czyli 1992. Krótko o fabule: Fala przemocy dotknęła miasto za którą stoi prawdopodobnie Stalowy Dziób (Steelbeak). Naszym zadaniem jest go odnaleźć i pokonać. No i tutaj jest pierwszy taki spory plus tej produkcji - spora część poziomów jest ulokowana w mieście. Te lokalizacje już chyba na zawsze zapadły mi w pamięci.

Po uruchomieniu gry - mamy możliwość wyboru jednego z 3 etapów. To wielki plus dla małego szczyla, który miał niewielkiego skilla. To sprawiało, że już na starcie, nawet jeżeli nie byliśmy w stanie dotrzeć do końca etapu - mogliśmy poznać 3 kompletnie różne poziomy (lokalizacje). Po przejściu wszystkich 3, pojawiły się kolejne 3, aż w końcu po przejściu całości - pokazuje się finałowy 7 etap. Na końcu każdego czego nas walka z bossem. Poziom trudności jest taką średnią półką. Gra ma momenty trudne, ale generalnie nie powinna sprawić większych trudności wytrawnemu graczowi, zwłaszcza że możemy przyjąć na siebie aż 3 hity. Dopiero po 4 - tracimy życie, a uzupełnianie poziomu energii występuje dość często podczas rozgrywki. Poza podstawową bronią - są również 3 bronie specjalne, które pomagają zwłaszcza w końcowych etapach. No i niektóre pociski nasz dzielny Agent Kaczor może odbijać swoją peleryną. Wszystko przemyślane i spójne.



Gra wydana przez Capcom i wiele osób nazywa ją dość bliźniaczą do Mega Mana. I rzeczywiście wiele elementów wspólnych da się znaleźć. Podsumowując kawał bardzo dobrej gry, którą ukończyłem w dniu wczorajszym. Podczas pierwszego podejścia utknąłem na 4 poziomie (ten z tą irytującą roślinką) i generalnie ten poziom uznaję za najtrudniejszy  w całej grze. Wczoraj już podczas przeszło godzinnej sesji udało mi się ją ukończyć na konsoli. Finałowy boss najtrudniejszy, a przynajmniej do momentu gdy zejdzie na dół. Wtedy wystarczy mieć te strzały które spadają w dół i roztrzaskują się o ziemię i staje się banalny.

Wspominałem,  że gra zapisała się dość mocno w mojej pamięci. Za dzieciaka nigdy jej nie ukończyłem, ale udało mi się dojść do sekcji 4-6. Po raz pierwszy ukończyłem ją w 2010, a drugi w 2018 roku, jednak w obu przypadkach na emulatorze z zapisywaniem stanu gry. Dziś w październiku 2023 roku udało się ukończyć porządnie na konsoli podczas jednorazowego posiedzenia.

Jednak to co najbardziej mi zapadło w pamięć to jak piękna graficznie i jak KOLOROWA jest to gra. Wynika to z tego, że za dzieciaka bardzo często grałem na czarno-białym małym telewizorku. Czasami siostry mi pozwalały podpiąć pegaza do ich telewizora (starej unitry) i wtedy gry nabierały nowego wymiaru. I właśnie z grania w kolorze na unitrze, najbardziej zapadła mi w pamięci ta gra - Darkwing Duck.
« Ostatnia zmiana: Października 20, 2023, 09:17:03 wysłana przez daf »
Nie wiedzieliśmy, że tworzymy wspomnienia. Po prostu dobrze się bawiliśmy.

*

Offline sdm

  • **
  • 182
Odp: Darkwing Duck
« Odpowiedź #1 dnia: Października 20, 2023, 13:19:44 »
Co tu dużo gadać - NES'owy "SZTOS". Intro robiło (robi) ogromne wrażenie! Nie ma do czego się przyczepić. Nie pamiętam, ale chyba ostatni boss jak miało się te "błyskawice" strzelające pod skosem to można było go łatwo rozwalić (oczywiście wpadłem na to po czasie, bo tradycyjne strzelanie było ciężko).

*

Offline daf

  • *****
  • 1743
Odp: Darkwing Duck
« Odpowiedź #2 dnia: Listopada 02, 2023, 10:52:36 »
Jedna z tych gier, którą powinienem kochać (oprawa a/v, uniwersum kaczek, Capcom), a jakoś niewytłumaczalnie nie mogę się do niej przekonać i chyba nigdy nie przeszedłem jej w całości. Nie potrafię wyjaśnić dlaczego grywalność tu w moim przypadku nie zatrybiła, mimo że każdy aspekt powinien działać na jej plus.

Sytuacji nie ratuje nawet nostalgia z dzieciństwa, bo przecież miałem ją na kartridżu te parędziesiąt lat wstecz.
Piękna, ładnie skonstruowana, ale dla mnie jakby pusta i momentami irytująca. Może kiedyś coś mi we łbie przeskoczy i obudzę się uwielbiając grę z Agentem.