W młodzieńczych latach miałem jedynie część pierwszą, więc do niej mam największy sentyment, ona była przeze mnie najbardziej ogrywana, przez nią tak bardzo polubiłem tę serię, to ją ukończyłem jako pierwszą i nauczyłem się jej tak dobrze, że parę razy przeszedłem ją bez utraty życia (w tym raz na zlocie). Ale obiektywnie rzecz biorąc i patrząc czysto technicznie, jedynka to jedna z najbiedniejszych części serii pod każdym względem.
Ja doceniam tę serię głównie za to, że trzyma poziom. Im dalej w numer, tym więcej innowacji, nowych pomysłów, usprawnień i nawet przez moment grom tym nie było blisko przekombinowaniu. Nawet część szósta jest wciąż bardzo dobra i w zasadzie znajduje się w mojej ścisłej czołówce jeżeli chodzi o ranking Rockmanów na Famicoma.
Najwyżej jednak oceniam część piątą. Co prawda pojawia się w niej ogromy skok poziomu trudności w porównaniu z częściami poprzednimi (zwłaszcza najtrudniejszą dla mnie czwórką) - teraz 1UPy dropują się co chwilkę, mamy więcej E-tanków. Sama rozgrywka w sumie wiele się nie ułatwia, to wspomniana mnogość 1UPów stanowi o dużo większej przystępności gry. Mimo, że nie traktuję tego ułatwienia jako plus gry, to i tak piątkę lubię najbardziej. Fajne etapy, ciekawi bossowie - zarówno robot masters, jak i ci późniejsi w etapach Wily'ego, przejrzyste menu z wyborem broni (to pojawia się już w czwórce). Świetna część.