Robocco Wars | ロボッ子ウォーズ
1991 - Taito/IGS
Robocco Wars to stosunkowo niedawno odkryta przeze mnie gra - bo dopiero niecałe 5 lat wstecz, która zrobiona została przez
IGS, a wydana przez
Taito w 1991 roku. Z tego co się orientuję, wyszła tylko na system Famicom, a więc tylko w Japonii. A szkoda, bo jest naprawdę świetna!
Do dyspozycji dostajemy tu
trzy rodzaje robotów, którymi sterujemy - a właściwie steruje nimi nijaki Lance - na przemian w różnych levelach. Robotem na kołach będziemy poruszać się na lądzie, odrzutowcem wzbijemy się w powietrze, a niewielką łodzią podwodną zwiedzimy dna zbiorników wodnych oraz wnętrza podwodnych jaskiń.
Dwa ostatnie roboty posiadają dodatkowo
dwa różne tryby ognia. Jednostka powietrzna oprócz standardowych rakietek ma możliwość bombardowania obiektów znajdujących się pod nią, a łodzią podwodną - oprócz storpedowania nieprzyjaciela - będziemy mogli zestrzelić także tych, latających/pływających nad nami. Jedynie robot posiada tylko jedną opcję strzału (drugi przycisk służy do skakania). W tej kwestii jest bardzo dobrze.
Oczywiście jak w przypadku większości gier, i tutaj będziemy mieli możliwość
rozbudowania broni, poprzez zebrane itemy. Nie ma tu jakiegoś wielkiego pola manewru, ale powinno nam to wystarczyć.
Tak samo rozbudowywać możemy nasz pasek energii, jednak nie więcej, niż do ośmiu serduszek (standardowo zaczynamy z trzema).
A'propos znajdziek - uświadczymy tu następujących:
-
1-up - wiadomo, ikonka z małym statkiem daje nam dodatkowe życie,
-
serce - uzupełnienie paska energii o jeden punkt,
-
białe serce - rozbudowanie paska energii o jeden punkt,
-
migające serce - uzupełnienie paska energii maksymalnie,
-
gwiazdka - chwilowa nieśmiertelność,
-
literka P -zebranie kilku upgrade’uje naszą broń,
-
literka S - szybsze poruszanie się.
Gra wygląda niezwykle. Pierwsze poziomy nie zrobiły na mnie co prawda większego wrażenia, lecz później było
coraz lepiej. Scenerie, w których przyszło nam pokonywać grę, były bardzo bajkowe, ale mimo wszystko pasowały klimatem do tytułu. Najbardziej zapadły mi w pamięć lot przez próżnię (widok galaktyk wraz z ich jądrami!), czy japońskie scenerie z pasmem gór w tle. Zresztą ciężko wybrać jedną, najlepszą scenerię -
niemal wszystkie były bardzo ładne.
Niewiele gorzej jest z dźwiękiem. Co prawda zbyt często pojawiają się muzyczki zbyt słodkie i skoczne, jak na takiego "gatunku grę", ale bywają i świetne nuty, jak na przykład ta, z
levelu dziewiątego! Szkoda, że podczas pauzy nie można odsłuchać utworu. Tak samo szkoda, że nie ma tu żadnego soundtestu. Niektóre kawałki niezmiernie cieszą uszy.
Sama rozgrywka jest prosta i schludna. Nie ma tu żadnego panelu z informacjami - nie ma czasu, nie ma ilości żyć (te są wyświetlane po wciśnięciu pauzy), nie ma ilości amunicji, ani niczego innego...
Tylko serduszka z energią. Prosto i ładnie. No i sprawdza to egzamin, co najważniejsze.
A na czym rozgrywka polega? Eliminujemy kolejne roboty z planszy, stopniowo pokonujemy kolejnych sub-bossów, aby w końcu dojść do tego głównego.
Fajnym motywem jest pewna
nieliniowość, gdyż w niektórych momentach deweloperzy dają nam możliwość wyboru ścieżki, którą idziemy. Dzięki temu gra nie nudzi się po pierwszym jej pokonaniu.
Poziom trudności był dla mnie w sam raz. Ponieważ nie jestem wielkim tuzem w grach, przyjąłem go z wielkim uśmiechem na ustach. Dla lepszych wyjadaczy będzie na pewno zbyt łatwo. Samemu nie musiałem gry specjalnie "masterować", aby pokonać ją w całości. Przyznam, że przydałby się wybór stopnia trudności (chociaż easy i normal).
Bossowie są banalni. Z żadnym nie miałem większego problemu, nie licząc tego ostatniego (który swoją drogą kariery u mnie nie zrobił - był trudny, ale nie jakiś, który na dłużej wbije mi się w pamięć...), na którym straciłem naprawdę wiele żyć (póki nie obrałem taktyki). Szkoda, że nawet ci bossowie, którzy wyglądali bardzo fajnie i groźnie,
okazali się być banałem, który udało mi się czasami pokonać na dwóch sercach...
W każdym razie plus za design "szefów" i "sub-szefów".
Gra sprawdza się najlepiej w roli
horizontal shootera, czyli z levelami "latającymi". Warto zagrać w nią chociażby dla samego tego trybu. W dwóch pozostałych jest nieźle, ale brakuje nieco tego manewrowania między oponentami (przynajmniej, jako robot. W grach łodzią podwodną jest jeszcze momentami równie dobrze, jak w przestrzeni powietrznej).
Reasumując, biorąc pod uwagę wszystkie "walety i zady",
Robocco Wars to świetne połączenie kilku gatunków gier na tę platformę. Wszystko to okraszone piękną oprawą audiowizualną. Gra wciąga, ponieważ ma ciekawe poziomy, świetnie wyważony dla mnie poziom trudności, niezłych bossów (ale ciut za łatwych) oraz ogólnie bardzo fajny, zrobotyzowany klimat. Spróbujcie i wypowiedzcie się na temat tej produkcji.
[Tekst pochodzi ze stycznia 2011]