Oczywiście, oczywiście - nie jestem hardłerowcem, to się nawet nie wykłócam.
No cóż, grabbera nie mam dobrego, ale tak czy inaczej - w ostatnim czasie zakupiłem sporą ilość różnego elektronicznego badziewia. Przyznaję, że to Atari jest najlepszym zakupem z nich wszystkich - jakkolwiek właśnie w dużej mierze dzięki tzw. 'community': ludzie dostosowali niedziałające programy. Cały zbiór wisi na sieci - wrzuca się na kartę SD i jest OK.
Gry fajne, kolorowe, bardzo grywalne, chociaż należy pamiętać, że w 99% zręcznościowe, nie będzie tu żadnej Castlevanii, jak u Was, czy u nas - tu króluje prostota, ale miła i estetyczna.
Ekran jest spoko, ostrość jak brzytwa, natomiast chyba niektóre dosłownie kolory są odrobinę inaczej odwzorowane i nie różnią się aż tak, jak na ekranie telewizora (jest taka tetrisowa gra oparta na kolorach i na niej to wychodzi).
Atarowskie 2600 może chyba jeszcze używać takich pseudo-joyów z pokrętłami, więc w takie gry gra się źle lub w ogóle (na Flashbacku 2600 mamy oczywiście jedynie d-pad).
W sumie jest 669 programów, w czym dema, ale tych jest parę, a reszta to gry. Sporo.
No nic, jestem bardzo zadowolony i noszę to ze sobą w plecaku, hłe hłe hłe.
Jak czekasz na coś w kolejce lub masz moment wolnego czasu, to właśnie jakaś niezobowiązująca gra, nie wymagająca save'owania stanu, czeka na Ciebie w Atari Flashback.