Wpadłszy w szał zbieractwa i kolekcjonerstwa nabyłem w końcu tego NES-a Mini, ale oczywiście w wersji z kraju Doktora Paj Chi Wo (uprasza się Pana MWK o nieczytanie
). Czyli sprzedawany tak tanio, że tylko czekać, aż zaczną kupującemu jeszcze dopłacać.
Nie wiem, dlaczego, bo urządzenie jest spoko. W porównaniu do oryginału z 30 grami i za 1000 zł na allegro. Co jest w ogóle śmieszne. Boszszszszsz.......
Na mandaryńskiej podróbie on nazwie ES (haha, bez "N"
) gier jest trylion, a około 70 z nich (może i więcej, ale nadal się w nie zagłębiam) to jednak te gry z 'wyższej półki'.
Innym plusem tego ustrojstwa jest fakt, że z carta Pana Krzysztofa niestety nie wszystko pójdzie, więc dla takich osób z zewnątrz, jak ja - chiński NES Mini to fajna konsola, chociaż budowy zamkniętej - jeśli ktoś nie ma "prawdziwego oryginału real" z lat 80s, to nie tylko nie pogra w niektóre gry, ale nawet nie będzie wiedział o ich istnieniu - a tu są i chodzą. Wyrażam akcept.
Anywayz. Pośród tych gier ponownie napotkałem na prawdę niezłą grę fantasy - "Arkista's ring". (Ponownie, bo grałem wcześniej na Famicomie z krisscarta, ale nie zapamiętałem tytułu, co jest już typowe w tym wieku).
Jest to labiryntówka, dobrze przemyślana i niebrzydka. Chodzi się babką, strzela i zbiera różne rzeczy, które można wykorzystywać. Wygląda, jak RPG, ale nie jest. Właściwie jest bardzo dużo elementów zręcznościowch, chociaż nie jest to też klasyczna napi*rdalanka, bo jednak niejednokrotnie trzeba pomyśleć.
Gdy się rozwali wystarczającą liczbę potworów - pojawia się klucz, którym można zebrać, by otworzyć drzwi do następnych poziomów.
Ale jest myk, że tradycyjne strzały nie przechodzą przez ściany. Niektórych potworów nie da się więc dosięgnąć. Zbrojnym ramieniem. Ale po zabitych potworach pozostaje różny syf, który się zbiera i można wykorzystywać go potem START, kursory - i fire. Może to być energia, mogą to być nowe naboje (magia chyba właściwie
), która pozwala razić wraże zastępy przez ściany - wtedy nawet nieosiągalne pozornie upiory można rozgromić.
Niektóre bydlaki namolnie powstają z martwych - te można rozwalić permanentnie innym czarem. Niejednokrotnie trzeba szukać różnych ukrytych przejść itp.
No są to jakieś tam elementy niejako logiczne też.
Zapewne w miarę zagłębiania się w tajemnicze labirynty wzrasta ilość różnych różności.
Siedzę już parę godzin i jest na prawdę spoko.
Jakiś gameplay:
https://www.youtube.com/watch?v=TC-gurG8dvAPS: UWAGA: Pady do mandaryńskiego NES-a Classic Mini są jakości SKANDALICZNEJ. Wątpię, żeby tak samo złe były do oryginalnego, z resztą podłączyłem pady od mojego Famicoma Compact i działają perfekcyjnie. Więc już sobie tak zaplanowałem, że oryginalne pady od chińskiego "ES-a" w ataku furii rozj*bię o ścianę, a kupię za to zestaw od FC Compact i sprawa się rozwiąże. Mówimy o padach na złącza 'joystickowo-myszkowe'.