The Untouchables
*

Offline żur0

  • Administrator
  • *****
  • 960
  • Piszcie posty Kamraci Pegasusa!
    • Contrabanda. O Retro. Po Bandzie.
The Untouchables
« dnia: Grudnia 08, 2021, 10:15:27 »

The Untouchables [Ocean, 1990]

Zauważyłem, że nie mamy jeszcze tematu o jednej z gier, na które namówiłem kiedyś Robiego na jednym z jego streamów. Mowa tu o The Untouchables, grze wydanej w 1990 roku przez Ocean Software. Gra nawiązuje do filmu Briana de Palmy z 1987 roku o tym samym tytule. Z historią Elliota Nessa ścigającego Ala Capone mogliście się zetknąć w serialu 'Nietykalni' nadawanym w Polsce w latach 90.

Gra skupia się na  walce ze zorganizowaną przestępczością działającą pod egidą Ala Capone. Główny bohater Eliot Ness (nie wiem dlaczego jego imię zapisano w grze jako 'Elliot') zostaje rzucony na ulice Chicago by przywrócić miastu należyty porządek i bezpieczeństwo.


I właśnie w wąskich uliczkach Chicago przyjdzie nam na starcie zawalczyć z przedstawicielami gangu Ala Capone. W każdym z zaułków musimy wyeliminować wskazaną liczbę członków gangu na co mamy określoną ilość czasu. Elliot do dyspozycji ma strzelbę, z której może oddać maksymalnie dwa strzały. Po wyzerowaniu magazynka w pięknej, dynamicznej animacji chowa się za winklem kamienicy i z impetem przeładowuje swoją broń. Mały celowniczek oraz upływający nieubłagalnie czas wydają się największymi problemami etapów ulicznych.

Napisałem o etapach ulicznych ponieważ w dalszej części gry śledztwo Nessa kontynujemy w widoku platformowym. Na tym etapie poszukujemy w magazynach dowodów na przestępczą działalność Ala Capone i jego gangu (zapewne dotyczących nielegalnego alkoholu). Tutaj nasz detektyw posiada większą liczbę naboi, które może uzupełniać odpowiednimi znajdźkami. Magazyn eksplorujemy do momentu,w którym licznik dowodowy osiągnie wartość 100%. Podobnie jak w etapie ulicznym mamy określoną ilość czasu na wykonanie swojej misji.


Warto dodać, że pomiędzy kolejnymi misjami widzimy rozkładówkę gazety The Chicago Daily, która informuje mieszkańców o kolejnych dokonaniach Elliota - pomyślne akcje pozwalają mu piąć się pod drabinie struktur policji.

Następna unikalna misja to gromadzenie dowodów na granicy co równa się oczywiście strzelaninie z ludźmi Ala Capone. Nasz bohater w widowiskowy sposób eliminuje całe hordy członków gangu kryjących się za ciężarówkami pełnymi nielegalnego alkoholu.


Nie chciałbym zdradzać całej linii fabularnej rozgrywki, natomiast chcę wspomnieć, że gra ma do zaoferowania również widok z góry, znany nam chociażby z Guerilla War. Użyto go w etapie silnie związanym z jedną z filmowych scen.

Jeśli chodzi o grafikę to można uznać ją za naprawdę miłą dla oka. Na szczególną uwagę zasługują etapy gdzie używamy celowniczka. Są one wykonane bardzo schludnie, a kolory dobrano według mnie wręcz idealnie. Nadają one świetnego klimatu całej grze. Należy również wspomnieć o wspaniałej choreografii głównego bohatera - postać jest stworzona z dbałością o detale, wycieniowana a jej ruchy są bardzo dynamiczne (polecam zerknąć szczególnie na momenty kiedy chowa się za ścianą by przeładować broń lub czołga celując do swoich wrogów).

Złego słowa nie można powiedzieć również o grafice w reszcie etapów: są one dopracowane i cieszą oko. Tak jak wspomniałem wcześniej, myślę że ogromną rolę odgrywa tutaj dobór odpowiednich kolorów i świetne cieniowanie.

Szereg zastrzeżeń można mieć natomiast do poruszania się naszego bohatera podczas etapu platformowego, chodzi głównie o charakterystyczny model skakania. Sam skok wygląda nader komicznie: nasz bohater kica niczym królik. Jest to dziwna niedoskonałość jeśli weźmiemy pod uwagę jak programiści zadbali o choreografię bohatera w etapach z celowniczkiem.

Z muzyką jest tak sobie. Miejscami przywodzi mi namyśl  styl Codemasters za którym zupełnie nie przepadam, w innych momentach czuję już po prostu, że to Ocean bo podobmą muzykę słyszałem w Robocopie II. Uważam, że tutaj popełniono spore zaniedbanie. Mocno elektroniczna muzyka nie pasuje mi zupełnie do klimatu tej gry. Myślę, że można było postawić na bardziej dramatyczne lub jazzujące motywy, które w lepszy sposób przystawałyby do tematyki. Z drugiej strony rozumiem, że to gra od Ocean i udźwiękowienie poszło  'z jednego klucza'.

Jeśli chodzi o poziom trudności, to jest to na pewno gra, przy której trzeba trochę przysiąść, żeby wymasterować pewne jej niuanse i z powodzeniem ukończyć całą historię. Momentami może być to frustrujące, ale jej ukończenie na pewno przynosi sporo wewnętrznego zadowolenia.

Reasumując The Untouchables jest z pewnością bardzo ciekawym tytułem, który łączy w sobie kilka rodzajów rozgrywki bilansując je na odpowiednim poziomie. Gra nie ustrzegła się kilku mankamentów związanych chociażby z muzyką czy charakterystycznym sterowaniem, ale z czystym sumieniem mogę ją polecić wszystkim, którzy szukają odmiany w platformowym świecie NESa.

Z kronikarskiego obowiązku nadmienię, że gra wyszła również na konsolę SNES.
« Ostatnia zmiana: Grudnia 08, 2021, 16:23:20 wysłana przez żur0 »

Odp: The Untouchables
« Odpowiedź #1 dnia: Grudnia 08, 2021, 16:17:24 »
Kolejna recenzja na bardzo wysokim poziomie, to z czym się zgadzam zostawiam bez komentarza.

Miałem fazę na tą grę, zwróciła moją uwagę dwoma sprawami - styl graficzny oraz etapy gdzie strzelamy "zza winkla".

Celowanie mogłoby być lepiej zrobione... albo poziom trudności mógłby być mniejszy. Któraś tam dalsza alejka była dla mnie nie do ukończenia, próbowałem kilkanaście razy ale nie widziałem perspektyw na pomyślne przejście, po tym gra poszła w odstawkę. Nie dawałem rady odpowiedniego szybko reagować na akcje dziejące się na ekranie.

...Z muzyką jest tak sobie. Miejscami przywodzi mi namyśl  styl Codemasters za którym zupełnie nie przepadam...
Jak dla mnie porównanie do Codemasters to zaleta ;).

Ja bym bardziej powiedział że to po prostu "europejskie" brzmienie - ogrom arpeggio oraz perkusji / stopy programowanej na kanałe generującym falę trójkątną. Słuszne spostrzeżenie z "muzyką z klucza" - Ocean daje silnik / sterownik muzyczny, to go używamy - pomyśleli twórcy. Jakby użyć drivera od Konami na przykład to całość ścieżki dźwiękowej mogłaby wywrzeć całkiem inne wrażenie.

Nie znam filmu, jednakże utwory nadają dynamiki a to chyba pasuje do gry akcji? Nie mozna sobie pozwolić na chwilę wytchnienia, szczególnie w etapach strzelanych.

Wielokrotnie słuchałem NSF z gry tak po prostu dla przyjemności. Moim ulubieńcem jest utwór The Warehouse (od 7:37):
Mamy stopę mogącą kruszyć ściany, potem refren czyli dynamiczna melodia, potem kilka odrobinę łagodniejszych taktów. Kompozycja ok, dość proste melodie - mimo to całość dobrze pasuje do gry akcji ale właśnie ze względu na piszcząco-pierdzące brzmienia ten utwór nigdy nie będzie w "NES Top Music" bo ogół ludzie nie lubi takich brzmień i ja to rozumiem.

Polecam zapoznać się z tytułem, chocby dlatego że mało jest tego typu gier w bibliotece NES, nie jest to kolejna zupełnie liniowa platformówka.
« Ostatnia zmiana: Grudnia 08, 2021, 16:20:17 wysłana przez Verteks »

*

Offline Mcin

  • ***
  • 816
  • أَلْقُنْتْرابَنْديطا
Odp: The Untouchables
« Odpowiedź #2 dnia: Stycznia 30, 2022, 20:36:58 »
Ja tę grę omijałem długo, bo po tytule myliłem ją z Deja Vu (nie pytajcie, jak). A dziś usiadłem i przeszedłem w 1,5 godziny.

Odczucia... mieszane. Szczerze po pierwszych dwóch próbach miałem ochotę rzucić grę w cholerę i pewnie tak bym finalnie zrobił, gdyby nie nielimitowane continue. Bardziej takie podejście kosy z krótkimi poziomami pasuje mi do automatowego pożeracze złotówek niż do gry domowej, wolałbym jakby bardziej wyważony poziom wyzwania i ciut dłuższą produkcję. Może mieli taki koncept, a może chcieli ukryć w ten sposób, że skupieni na technicznej stronie nie naprodukowali treści... nie wiem. W sumie od pierwszej "alejki" jest ciężko, no, bo jednak strzelanie do losowo wyskakujących przeciwników celując na d-padzie to nie przelewki. I to, że nie zrobili etapów celowniczkowych ze wsparciem Zappera to jakaś tak zwana padaka, toż to mogła by być czołówka produkcji pod pistolet! No ale zamiast tego mamy co mamy, mieszankę frustracji z satysfakcją, ale powiem tylko, że jak już rozgryzie się mechanikę i ma zwinne palce jest do przejścia - za wiele nie podpowiem, ale jest w tym ciut głębi i optymalna strategia do wykorzystania, tak myślę.

Zdecydowanie najgorzej wypada poziom w magazynie. Nudny i powtarzalny, a przeciwnicy tępi jak kołki, do tego odwrócone sterowanie, bo każdy lubi skakać B... No i to sterowanie. Z resztą irytuje nie tylko tu, w poziomie "turlanym" mam wrażenie że cała trudność tego poziomu to kłody pod nogi rzucane przez sposób sterowania... W Cabalu zrobiono to lepiej, czyli się dało. Poziom, jak to żuro określił, "silnie związany z jedną z filmowych scen", też nierówny. W sumie raz musiałem zabić niewinnego, bo mi się dwa obiekty zaklinowały i stałyby tak w nieskończoność :)

Grafika świetna, jak to w grach Oceans, piękna reprezentacja europejskiego stylu. Szkoda tylko, że kule nie niszczą otoczenia. No ale to może mój mózg wychowany na Metal Slugu się domaga niepotrzebnie. Z drugiej strony - w Cabalu się dało, biednie bo biednie, ale zawsze. Jeszcze taka uwaga, nie wiem, czy to mój TV, czy czas się zgłosić po okulary, ale na grafikach najmniejszych przeciwników miałem wrażenie że to na ich głowie to nie kapelusz, a kaiserowski hełm z czubem :P

Muzyka bardzo europejska, ale to nie są najlepsze kompozycje w tym stylu. Ot, podobne brzmienie, ale jakoś bez szału. W sumie to przy okazji polecę odcinek Kinamana o europejskich kompozytorach, bo zdradza on tam, zdaje się, główną przyczynę, czemu te gry brzmią tak Codemastersko... a może powinniśmy mówić, Commodorowo?

Z oceną mam dylemat. Moje wrażenia zaczynały od poziomu podłogi, szły w górę z każdym poziomem i rymsły za sprawą przedwczesnego końca. Dam 6/10, bo to przyjemna odmiana od tego, co zazwyczaj konsola oferuje, choć nie dla tych, którzy stronią od trudnych produkcji. Z zastrzeżeniem, że mogę zmienić swoją opinię w zależności od tego, jak fajnie będzie się do gry wracało. W sumie cel widzę jedynie w doskonaleni kolejnych przebiegów... na jednym żetonie, ktoś coś?

PS Grę wydało Ocean, ale wyprodukowało Special FX Software założone przez... spadochroniarzy z Ocean w 1987 ;)