Spelunker - te angielskie słowo oznacza chłopka, który szwęda się po jaskiniach i innych podziemiach pochodzenia naturalnego. Na język polski tłumaczy się je jako
grotołaz. Speleologia jest dość trudnym i niebezpiecznym zajęciem wymagającym sporo wysiłku. W Spelunkerze wcielamy się w takiego ludka, którego celem jest odnalezienie jak najwięcej skarbów jak tylko to możliwe. Wersja
Spelunkera na naszą ulubioną konsolę ukazała się w 1985 roku za sprawą firmy Irem, która również jest odpowiedzialna za wersję automatową, obie na licencji wydawnictwa Broderbund Software, od których na Famicomie/NESie mieliśmy też takie gry jak
Choplifter bądź
Lode Runner.
Spelunker z pozoru wygląda jak typowa, prosta i zwyczajna plaformówka polegająca na unikaniu przeszkód i zbieraniu przedmiotów celem zdobycia jak najwyższego wyniku, będąc poganianym przez limit czasu (w postaci wskaźnika tlenu, uzupełnianego poprzez zdobywanie zbiorników na planszy). Prosta i zwyczajna - do czasu aż nie wykonamy pierwszego nieudanego skoku przez przepaść... albo nawet i nie przepaść, tylko na wysokość większą niż bohater gry. Taka mała bzdura wystarczy, by pożegnać się z jednym z trzech dostępnych na starcie żyć. Oprócz tego po jaskiniach ganiają nas duchy czy nietoperze (oraz ich odchody, pewnie z koronawirusem), a jakby tego było mało, samo otoczenie chce nas zabić na każdym kroku, i nie trzeba tu czegoś wymyślnego, bowiem na nieostrożnego grotołaza wystarczy dość płytki dołek, który jest czasami perfidnie przykryty zapadającym się podłożem. Duchów można pozbyć się pistoletem na wodę (czy tam na sprężone powietrze), nietoperze przepłoszyć racami a skały zastawiające drogę wyburzyć bombami których promień rażenia nie jest widoczny, za to cały ekran błyska się na biało. Mimo to, twoim największym wrogiem będzie grawitacja połączona ze specyficzną mechaniką poruszania się, zwłaszcza zdradliwe potrafią być drabiny oraz sznury przy zeskakiwaniu z nich... albo każda jedna krawędź w grze.
Pomimo tego jak
Spelunker ostro karci gracza za każdy najdrobniejszy błąd, to gra wciąga jak bagno - dostajemy solidnego kopa i prosimy o więcej. W Ameryce nie odniósł sukcesu, jednak po drugiej stronie Pacyfiku, podobnie jak
Lode Runner, stał się kultowym klasykiem właśnie przez swój frustrujący poziom trudności, który dla Japończyków widocznie nie stanowi problemu. Irem, posiadając licencję wydał nawet sequel na Famicoma, który z oryginałem wiele nie ma wspólnego, a po długich, długich latach grotołaz doczekał się nowych przygód na PlayStation 3 w grze
Spelunker HD.
Więc ten... grał ktoś w ten zacny tytuł i co najmniej przebił hi-score 50 000 punktów, że o przejściu gry nie wspomnę, czy w przypływie gniewu wbił swojego Pegasusa w telewizor który potem wyfrunął przez okno?