Doskonale
OsA!
Konami, co Ty odpier*alasz?!
Co prawda, to prawda. Gra Majstersztyk i ponad to, co napisali powyżej moi znakomicie przedmówcy (przedpisczy?) nie jestem w stanie napisać już nic więcej, nic odkrywczego, wszak wyczerpali oni w moim przekonaniu temat opisu gry oraz ich poszczególnych elementów. Jednakże mogę niejako przytaknąć temu, o czym wspominał
OsA - od zawsze aż do dzisiaj wydaje mi się, że poziom trudności tej drugiej części Contry jest mimo wszystko niższy od jedynki, co wcale nie oznacza, że gra się gorzej, nudniej. Nie. Konami z powodzeniem zadbało o to, aby gracz się nie nudził (rozmaite smaczki, subbossowie, itd.). Chodzi mi zwyczajnie o, to, że gdzieś od 3~~4 etapu odnoszę wrażenie, że KAŻDY boss ma tyle samo energii. Nawet zwykłym strzelaniem kilka(naście) serii i po frytkach. Przytaknę również
DAFowi, który słusznie napisał, że gra była u nas o wiele mniej popularna niż Contra, a to niezaprzeczalnie za sprawą skąpej, w porównaniu do znajdującej się na nieodłącznej towarzyszce każego egzemplarza konsoli Pegasus składance 100/168in1, dystrybucji tudzież dostępności jej na kartridżach oraz składankach.
Dodać mogę jedynie "mój pierwszy raz" z tą grą, który jest dość zabawny w sumie ;-) Pamiętam, że było to stosunkowo wcześnie w latach świetności "wypożyczalni kaset". Dopiero raczkowałem w poznawaniu niezmierzonych czeluści wspomnianych przybytków, które bardzo często wyposażone były w dość liczne zbiory kartridży przeznaczone do wypożyczenia. Któregoś razu trafił mi się kartridż z hackiem Super C - jak się domyślacie był to
Darkwing Duck 2 Noooo.... jakież było moje zdziwienie gdy po wciśnięciu przycisku START ze śmigłowca wysypał się kaczkopodobny stwór w sombrero i zaczął nakurwiać z karabinu do innych krokodylopodobnych stworów (śmiech). Wszystko to w akompaniamencie doskonale znanej acz podrasowanej muzyki. To samo tyczyło się broni i innych. Jedyne co zapamiętałem, że było uszkodzone, przynajmniej w grze, w którą ja wówczas grałem, to broń "F", która zamiast puszczać ogniste kule nie puszczała nic, ale nadal strzelała i zadawała obrażenia. Być może coś ze sprajtami było skaszanione. Niemniej jednak nie zapomnę mojego zdziwienia i zdumienia, że jak to do cholery, kaczki jakieś, krokodyle, a gdzie prawdziwa Contra. No i od tamtego czasu bezskutecznie poszukiwałem prawdziwej wersji Super C na Pegasusa. Niestety bez powodzenia. Wszędobylski był jedynie "Czornyji Plaszcz Dwa" ;-) Dopiero lata później natknąłem się na
składankę, którą apropo defacto mam do dzisiaj, na której była normalna Contra 2. Zaś na pojedynczym kartridżu, to... nawet nie pamiętam kiedy, ale na bank już za czasów emo-nez.
Na koniec, jako czysta formalność, dopiszę, że zbierając wspomnianą przeze mnie (ale już normalnie działającą) broń "F" i przytrzymując fire, to jak po chwili puścimy, to strzelamy jeszcze większą kulką ognia, zadającą o wiele więcej obrażeń aniżeli nawet kilka zwykłych puszczonych pod rząd. Taki buster charge jak w Mega Manie :-)
edit:: mój ulubiony boss? "czaszkownica" na końcu 5 etapu a'la waterfall. Najbardziej wypasiony. Najwięcej się dzieje i ze
zwykłym strzelaniem to jedyny boss, który do dnia dzisiejszego daje mi się nielada we znaki