Ostatnio odkryłem taką grę, nie wiem czy znacie...
CONTRA | Konami 1988
Dobra, czas powiedzieć w końcu o jednej z najważniejszych gier - jeżeli nie o najważniejszej - w naszym uniwersum. Każdy się czai, ale widzę, że nikt tutaj nie ma odwagi. Zaczynam więc pisać opis gry, która w bibliotece tytułów na ośmiobitowe konsole mieści się w górnych granicach rankingów. Zdecydowanie w tych najwyższych. Biorę to na siebie. Trochę się cykam, ale piszę.
[czytać głosem Bogusława Wołoszańskiego]Contra. Może być również i
Gryzor, albo
Probotector. Dla lubiących wschodnie brzmienia niech będzie i
Kontora 魂斗羅. Miałem jeszcze nawet niecały rok, gdy tytuł ten został wypuszczony z rąk Konami prosto w ręce graczy, którzy czegoś takiego jeszcze na NESa nie widzieli. Na pewno nie byli przyzwyczajeni do tak płynnej gry w dwie osoby naraz, co w 1988 było rzeczą bardzo rzadką. A
Contra dawała w związku z tym niesamowitą przyjemność i satysfakcję. Kim będziemy zabijać wrogów?
Bill Rizer, zwany także "Mad Dog". Imię odziedziczył po Billu Paxtonie, a nazwisko po Paulu Reiserze - aktorach występujących w filmie
Alien. Znaki szczególne - aparycja Arnolda Schwarzeneggera oraz błękitne jeansy.
Razem z nim Lance Bean, dla przyjaciół "Scorpion". Lance Henriksen oraz Michael Biehn przyczynili się do wyboru jego imienia i nazwiska. Znaki szczególne - fryzura "na Rambo" oraz czerwone sztruksy.
Razem z nimi przenosimy się w daleką przyszłość - do okolic roku 2633. Jak to mawiał klasyk - cała historia zaczęła się, gdy do pobliskiego oceanu wpadł meteoryt. Ale co to właściwie znaczy "pobliski ocean"? Skonkretyzuję to, pisząc że cała akcja ma miejsce przy archipelagu Galuga, obok Nowej Zelandii. Nie otwierajcie atlasów, nie szukajcie na mapach - archipelag jest oczywiście fikcyjny, ale Nowa Zelandia istnieje naprawdę! Oczywiście w obecnych czasach, bowiem za ponad 600 lat założy tam swoją bazę pozaziemska organizacja Red Falcon i los nie tylko państwa, ale i całego znanego nam świata, stanie pod znakiem zapytania. Komandosi Rizer oraz Bean, wyszkoleni w oddziałach specjalizujących się w działaniach dywersyjnych (guerrilla warfare) rzuceni zostali na - zdawać by się mogło - samobójczą misję, w samo serce buszu. Czy uda się im przetrwać i przechylić szalę zwycięstwa na stronę całej planety?
Mapa archipelagu Galuga, pochodząca w japońskiej rozbudowanej wersji gry - Gryzor
Dobra, w końcu gramy. Na pierwszej z ośmiu map, podczas przechodzenia których coraz bliżej docierać będziemy do sedna tragedii mającej miejsce na wyspie. Gra nie jest szczególnie długa, natomiast poziom trudności jest bardzo wyważony. Osiem etapów oraz przypisane doń dwa zapasowe ordery symbolizujące życia, to absolutne - wręcz podręcznikowe - "w sam raz". Żadnego bawienia się w paski, bądź punkty energii. Dostajesz kulkę - tracisz życie. Jak na wojnie. Jak w życiu. Jak na Nowej Zelandii. Nie bawmy się w żadne półśrodki i niedomówienia. Masz trzy próby. Czy to wystarczająco? Odpal
Contrę, przejdź kilka etapów i odpowiedz sobie sam.
Co z całą pewnością mogę za to powiedzieć, klimat tej gry jest
niesamowity! Wiadomo - brudny, obleśny, wstrętny i obcy. Czyli taki, jaki miał być! Jak w
Obcym. Jak na pokładzie kosmicznego fraktowca USCSS "Nostromo". Jak w scenariuszu pisanym przez jego ósmego - nieproszonego zresztą - pasażera. Osobiście, za to właśnie najbardziej kocham tę grę. Za nawiązania do twórczości śp. Hansa Rudolfa Gigera, do wspomnianego świetnego filmu Scotta, do innych klasycznych filmów sci-fi i akcji z lat 80. W końcu także za świetnie zrobioną animację bohaterów, swobodę grania nimi, piękną grafikę, niesamowicie wpadającą w ucho muzykę (title screen theme!). Jest to po prostu jedna z niemal kompletnych w każdym centymetrze gier na tę platformę. Zdecydowanie jedna z moich ulubionych.
Grzechem byłoby nie dodać pewnej ciekawostki dotyczącej
Contry, mianowicie narastającego poziomu trudności wraz z każdym kolejnym jej przejściem. Na sprawę zwrócili uwagę
MWK wraz z
Lio, czego skutkiem była próba "przekręcenia"
Contry na tegorocznym
FamiCONie 7. Celem było przejście tego tytułu jak najwięcej razy pod rząd, bez resetowania gry. Po kilkudniowym (!) thrillerze na archipelagu, udało się przejść szlagier od Konami
14 razy pod rząd. Z każdym kolejnym przejściem przeciwnicy oraz bossowie byli coraz mocniejsi i coraz więcej pocisków byli w stanie na siebie przyjąć. Kto wie, po którym z kolei przejściu antagoniści zyskują maksymalną odporność, o ile taką w ogóle mają.
Contra to w naszych szeregach bardzo ważny tytuł. Jest włączana zawsze i wszędzie. Graliśmy w nią już siedząc w basenie, czy wyświetlając ją na namiocie. Była to przez nas pierwsza gra włączona w 2014 roku. Jej zmodyfikowane logo oraz sam tytuł znajduje przecież w nazwie naszej społeczności - jako hołd dla tej wielkiej produkcji. Produkcji, która była pierwszą grą odpaloną w moim życiu na Pegasusie. Na zawsze w mojej pamięci.
Po lewej - rozgrywka w Contrę podczas kąpieli w basenie na FamiCON 6
Po prawej - Contra wyświetlona na namiocie, rok później - na FamiCON 7