Forum ContraBanda.eu

OD GRACZY DLA GRACZY => Opisy i recenzje gier => Wątek zaczęty przez: Mcin w Stycznia 15, 2022, 15:29:54

Tytuł: TwinBee
Wiadomość wysłana przez: Mcin w Stycznia 15, 2022, 15:29:54
TwinBee
Recenzja na spontanie
(http://www.contrabanda.eu/upload/hosting/cover-twinbeefc.jpg)

Pierwotnie wydany w 1986 na automatach pionier pod-gatunku -  może stylu? - zwanego jako cute'em up, czyli shmupa z słodziaszną grafiką i bajkowym światem. Ponoć wersja na automaty to klasyk, do tego z podniesionym poziomem trudności w celu wyssania z graczy ostatnich drobnych, ale nie wiem, nie grałem.
Gra trafiła w 1986 na NESa i w 1988 na FDS, bez zmian. Latamy w niej... nie wiem, co to jest, na pewno nie pszczółka, bardziej wygląda na błękitną bombę z rączkami. Jak ktoś widzi w tym pszczołę, gratuluje kreatywności i wyobraźni, ja tyle nie mam. W ogóle mam problem ze stylistyką tej gry, jest taka... niespójna. Atakuują nas jakieś rzepy, noże czy bliżej nieokreślone kształty, a ziemi strzelają w nas szyszki. Doczytałem gdzieś, że to miał być świat nieco kuchenny i racja, jak się przyjrzymy, to owoce, warzywa, różne sztućce... ale czemu do cholery latamy nad oceanami i kontynentami!? Bardziej kuchenny jest dla mnie B-wings z nieśmiertelną ceratą jako nieskończone tło.
Z resztą, grafika nie broni się też jakością. Wszystko jest czytelne, ale proste, ani fajnych animacji, ani szczególnie wysublimowane sprajty. A grafiki bossów w ogóle mi nie pasują. Dźwiękowo też poprawnie, jedyne, co wybija się na plus, to synchronizacja tempa muzyki z szybkością naszego statku, ale to też nie jest idealne. I można by powiedzieć, że ok, biorąc pod uwagę datę publikacji, ale w tym samym roku na półki sklepowe trafił m. in Zanac więc lol, nie.
I tu dochodzimy do tego, co mnie najbardziej w grze boli czyli po "gradiusowemu" zrobiona trudność. kluczem do sukcesu jest zbieranie poumieszczanych często i gęsto dzwoneczków, które standardowo dają punkty, a trafione odpowiednią ilość razy zwiększają naszą silę ognia albo podnoszą szybkość. I o ile na początku jest ok, to w późniejszych poziomach jedna śmierć i związany z nią odpływ bonusów oznacza przedłużony game over. Nie dość, że nie za bardzo jest się czym bronić, to przeciwnicy są po prostu od nas szybsi, a dodając specyficzny system power-upów nie ma szans, żebyśmy przed kolejnym zgonem zebrali minimum dwa przyśpieszenia, bez których to nie widzę, jak przeskoczyć 5 poziom. Tym bardziej, że twórcy postanowili być złośliwi i owszem, są wolniejsi wrogowie, ale gdy mamy ich na ekranie, nie uświadczymy żadnego "dzwoneczka". W ogóle dziwna sprawa, bo o ile zazwyczaj w grach tego typu wolę niską do średniej szybkości, tu mi się zadziwiająco dobrze grało nawet na najwyższej. Ot, do bullet hella temu daleko, ważniejsze jest szybkie stracenie wroga niż precyzyjne uniki.

(http://www.contrabanda.eu/upload/hosting/Famicom%20Mini%20Vol%2019%20TwinBee%20(Game%20Boy%20Advance).png)      (http://www.contrabanda.eu/upload/hosting/hqdefault.jpg)      (http://www.contrabanda.eu/upload/hosting/twinbee123.jpg)

Do walki mamy zwykły strzał i rzucaną na ziemię bombę. Tak, podobnie jak w Xeviousie, gramy na dwóch planach, przy czym zdecydowana większość akcji dzieje się w powietrzu. Pierwsze trafienie nie jest też śmiertelne, najpierw tracimy "łapki" do ostrzału typu powietrze-ziemia i da się je nawet odzyskać odpowiednią znajdźką.  w ogóle wzmocnienia nie są liniowe, a mamy do dyspozycji przynajmniej dwie wykluczające się ścieżki rozwoju, co plus. Jedynie projekt poziomów jest taki... nijaki. Ot, latamy nad kolejnymi mapami, i lecą na nas kolejne fale przeciwników i i ole to nie jedyna gra tego typu na Nesie, nie ma w tym jakiejś takiej fajnej, hipnotyzującej płynności, jak chociażby w Xeviousie czy star Force.

Warto zagrać, dać szansę, ale zachwytów nie przewiduję. Ja odbiłem się od 5 poziomu, nie wiem, ile ich dalej, nie chcę na razie wiedzieć. Na plus symultaniczny tryb dwuosobowy, którego na razie nie mam z kim stestować. dopisuję do listy gier, w które chętnie zamłócę z kimś na zlocie i zapomnę zanim dojdzie co do czego.
6/10

Dane techniczne
Oryginalne wydanie: March 5, 1985, Konami, Bubble System Arcade
Wydanie NES/FC: Jan 04, 1986, Konami, Famicom, Mapper 87, PRG 32K, CHR 16K
Mar 11, 1988 Konami, FDS, Disk Writer Service, 64KB

Inne wydania:
MSX, May 25, Konami, 1986
Sharp X68000, 1988-02 , SPS

Reedycje i remastery:
Sorry but you are not allowed to view spoiler contents.
Tytuł: Odp: TwinBee
Wiadomość wysłana przez: Qurek w Lipca 18, 2022, 12:23:43
Twin Bee to ulubiona gra Mejsa. Może to z nim powinieneś porozmawiać o coopie. Szczerze się uśmiałem z wywodów o rzepach i B-Wingsowej ceracie.
Tytuł: Odp: TwinBee
Wiadomość wysłana przez: Verteks w Lipca 21, 2022, 20:55:52
TwinBee pierwszy shmup w jakiego grałem w życiu, nie będę obiektywny. Graficznie pasuje mi tam wszystko oprócz bossów, którzy wyglądają jak nic co jest mi znane.

Grywalność solidna, jest co robić - nie sposób zestrzelić wszystko, nie jest się bezbronnym, powolnym klocem w porównaniu do takiego Xevious. Typowe dla Konami smaczki tu i tam, kiedyś pisałem o siedzibie Konami nad którą przelatujemy, nie pamiętam czy akurat tutaj na Contrabandzie. Utrata życia faktycznie bolesna, zawsze jak padłem w trzecim poziomie to już było pograne.

Muzyka charakterystyczna, brzmi bardzo dobrze jak na Famicom początek 1986 roku. Tak mi się podobała że nuciłem ją sobie podczas gry, jak i z dala od konsoli jako paroletni urwis.

Ta gra ma jakąś tam fabułę, gramy statkami powietrznymi które skonstruował Dr. Cinnamon żeby bronić krainy nad którą latamy, w statkach normalnie siedzą ludzie. W kolejnym częściach serii fabuła się rozwija, przykładowo za sterami siedzą nastolatkowie czy... brzdąc lat jeden. Rzeczywiście cute... Japonia...

Piąty poziom jest ostatnim, potem gra się zapętla z podbiciem poziomu trudności.

Świetny start serii, następne części jeszcze lepsze słodsze i mi to pasuje tutaj, w przeciwieństwie do wciskania kawaii głupot do innych gier.

Ja jestem chętny na co-op, może na F#15.
Tytuł: Odp: TwinBee
Wiadomość wysłana przez: Qurek w Lipca 22, 2022, 12:51:44
Zawsze zastanawiałem się gdzie podziała się część druga gry. Okazuje się, że jest nią Stinger na Famicom Disk System - szmapik horyzontalny tym razem. Już wiem skąd Twin Bee w Parodiusie. To tak w ramach ciekawostki.

EDIT: To całkiem niezły tytuł się zapowiada, można grać we 3 jednocześnie. Statki mogą się zderzać i co jeszcze ciekawsze uderzając np. o statek drugiego gracza wywoływało to jakiś potężny strzał. Myślę, że do pogrania we trzech/troje za rok.